Wpis z mikrobloga

@Lewo: Wygląda spoko :) Powodzenia. Natomiast ja tam za 1 razem wolałem jechać Trzebnica w tą i z powrotem,a resztę nad rzeką i do AOW. Przynajmniej pewność, że jak coś to nie rozkraczę się za daleko od Wrocławia.
@Wychwalany: ja tam jadę przez las, koło jeziora/stawu dziewiczego. Ogólnie rower daje radę po lesie, ale nie chciałbym jechać dziurawym asfaltem przez długi czas lub wpakować się w mocny teren.
Chcę pierwszą setkę zaliczyć z Wrocławia


@Lewo: no to ja bym to widział tak - najpierw sto gramów schłodzonej substancji w Przedwojennej, do tego tatarek. Druga setka w Ambasadzie, najlepiej podkład z barszczu i krokiecika. Po drodze zahaczamy o Papa Bar na trzecią setkę i pogawędkę ze Sławkiem. Czwarta i piąta lorneta w Setce przy akompaniamencie żeberek. Szósta zaraz naprzeciwko w Piątaku, można dorzucić tosty. Ostatnią pijemy w Tawernie pod kilem,
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@Lewo: Szosa/gravel? Zobacz na Facebooku fanpejdż 'Trasy Szosa Wrocław'. Tam są fajne opcje na wycieczki zazwyczaj dobrymi asfaltami. Polecam też poszukać czegoś w kierunku Mietkowa.
@okim: gravel (dokładnie triban 520RC, czyt. szosa endurance z oponami 35mm). ja tak na szybko pytam bo zaraz wyłaże, żeby ewentualnie zmodyfikować trasę.
@Lewo: raz jechałem od biedronki w siechnicach do kotowic tą krajówką, jesli dobrze pamietam jest pobocze i ten kawalek szybko mozna pokonac

edit: a jednak na googlach nie widze pobocza, ale to raptem 2 km
@Lewo: na tąpadła i z powrotem - wychodzi równo 100km. Jedziesz przez bielany, tyniec mały, żerniki, krzyżowice, solną, nasławice, świątniki i sulistrowiczki. Potem sobie zjeżdżasz przez Sady i wracasz
@Lewo: a co, po pierwszej setce odblokowuje się jakiegoś złotego skina do roweru? Pojadę daleko, ale po płaskim? ;)
Nie rozumiem tego jeżdżenia na kilometry, byleby dobić. No chyba że chcesz przyszpanować przed ziomkami z roboty, którzy się zleją, jak usłyszą STO KILOMETRÓW. Anyways jakieś stare moje trasy:
-> Wilkszyn - Brzeg Dolny - Oborniki - Trzebnica - obowiązkowo Prababka i powrót przez Pasikurowice
-> na Sobótkę i nazod, tutaj akurat
@Lewo: Jakbyś się kręcił gdzieś w okolicach Trzebnicy to niedaleko, w miejscowości Piotrkowiczki możesz sobie wjechać na najwyższe wzniesienie w okolicy ( wjazd ulicą Widokową ). Widać stamtąd przepiękną panoramę Wrocławia, przy dobrej pogodzie widać też Karkonosze
@viejra: uderze następnym razem. ostatnio był mietków. Myślałem wjechać też na ślężę, ale po przejechaniu 30km z pełnym tobołem po górach izerskich wątpie, że się to uda. nigdy nie byłem na szczycie, najwyżej podejdę z buta.

@kyloe: jechałem drugą trasą, ale postaram się pamiętać, dawno nie byłem w okolicy Trzebnicy.

@nick_of_time: jak się nie jeździ zawodowo i nigdy się nie zrobiło setki to tak, fajnie jest się pochwalić. Do
@Lewo: ale pomiędzy dojazdem po bułki, a jazdą zawodową jest jeszcze całe spektrum jazdy amatorskiej xD. I nie mam tu na myśli "amatorów", którzy golą wszystkie lokalne (i nielokalne) ogórasy, ale normalną jazdę dla siebie.
Ja po prostu nie rozumiem jazdy na kilometry, a właśnie to jest najczęściej wyznacznikiem sukcesu kolarskiego dla ludzi, którzy się kompletnie na tym nie znają. "Ile kilometrów dziennie jeździsz?", "Ile najwięcej przejechałeś?" - takie pytania najczęściej
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@nick_of_time: Nie rozumem czemu swoją wizję kolarstwa wciskasz na siłę innym. Mirek @Lewo uznał zrobienie pierwszej setki w życiu za jakieś osiągnięcie, kamień milowy, zwał jak zwał, i zjawiasz się Ty próbując go przekonać, że coś z tym jest nie tak. Jak mu to sprawia przyjemność, to w czym problem?
@okim: @nick_of_time: mi się skojarzyło z poniższym memem. Trochę bym go rozumiał, jakbym wśród znajomych kreował się na rowerowego kozaka, a takim nie jestem. A szpan jest, tak samo jak ktoś wyciśnie 100kg na klatę. Wiadomo, że #pdk i kto ma wiedzieć ten wie, że trzeba jeszcze wiedzieć jaka masa ciała żeby uznać taki wynik za coś niezłego, ale imo trzeba cieszyć się z tych pierdół bo jak zacznę porównywać
źródło: comment_1599321925VYhS4mUAaOwvrilo6qxNTT.jpg
@okim: a tak :). Nic nikomu nie wciskam, przedstawiam sprawę tak, jak sam ją widzę. Obserwuję ludzi, którzy z takich, jak to nazwałeś, osiągnięć, robią wielkie halo, gdzie szczerze mówiąc przejechanie 100 km przy słabym tempie siedzi tak naprawdę tylko w głowie, a nie w nogach, no to generalnie nie potrafię się z tego nie śmiać. Bo to nie jest żadne osiągnięcie, no chyba że jesteś w jakimś stopniu niepełnosprawny, albo