Wpis z mikrobloga

@Kempes:

Jakoś w połowie lat 90. dostałem nową piłkę od taty - taką kolorową, trochę bajerancką jak na warunki naszego podwórka. No i mieliśmy sobie nią pograć, ale jako nówka, była trochę miękka. Poszedłem więc akurat do sąsiada, który coś majstrował w garażu i wiadomo było, że ma kompresor. #!$%@? tak ją #!$%@?ł, że eksplodowała, przy pierwszym wykopie do chłopaków. I tyle miałem radości :/
@Jin: w tym samym czasie miałem chyba pierwszą swoją piłkę w życiu, taką tandetę z marketu, ale przed pierwszym użyciem wyglądała kozacko. W czasie pierwszego meczu wypadła przez płot na leżący pod boiskiem parking i w jednej chwili po osiedlu rozszedł się duży huk - piłkę przejechał mi samochód...
@Kempes: nie zapomnę jak za małolata (miałem pewnie ok.8-10 lat) dostałem od mamy nową piłkę, taką najzwyklejszą targówę, która zwykle starczała na okres paru miesięcy kopania z ziomkami na podwórku. Na boisku spotkaliśmy ekipę starszych kolegów, w tym osiedlowego magika futbolu. Moja piłka skończyła żywot dosłownie po pierwszym kopnięciu uderzając w spojenie XD ale żem płakał, łojezu XD Stopklatkę z tego wydarzenia mam do dziś w pamięci.

późniejszych okoliczności dokładnie nie