Wpis z mikrobloga

#mikrokoksy #silownia #dieta #redukcja #odchudzanie

Mireczki kochane. Minęło kilka mc-y i ponownie chciałbym prosić Was o radę i pomoc.
Pierwsza moja redukcja (czy tam odchudzanie, bo redukcja brzmi dość dumnie jak na takiego ulańca xD) robiona z głową - a przynajmniej mam taką nadzieję.

Podsumowanie:
Start liczenia kalorii - 17.12.2018
Waga początkowa: 110 kg, przy BF% pewnie około 35-40% na oko
Obecnie: 95,5 kg, przy BF% pewnie około 25%

Od początku redu ćwiczę siłowo, wpierw 5x5, od miesiąca greyskull. Między zmianą planów miałem 3 tygodnie roztrenowania, sesje z trenerem i praca nad techniką. No i tak sobie powolutku progresuję.

Zacząłem głupio bo od ścięcia na 2000 kcal grudzień i styczeń, potem dostałem od Was zasłużony opieprz, że zdecydowanie za nisko poleciałem z kaloriami. W lutym znalazłem więc swoje 0 kaloryczne i leciałem cały miesiąc 2700. Waga w lutym nie zmieniła się w ogóle, natomiast fajnie zeszły obwody. Ruch na obwodach zakończył się dopiero w ostatnim tygodniu lutego i od marca ściąłem 300 kcal do 2400.

Uprzedzając pytania - tak, mam niski NEAT (a miałem jeszcze niższy) i faktycznie na 2700 waga stała w miejscu.

Anyway, od marca do kwietnia zeszło 5 kg, tempo około 2,5 kg / mc, czyli 0,8 / tydzień. Celowałem właśnie z wynik 0,7-0,8 / tydzień. Przez ten okres cały czas dokładałem NEAT i waga leciała ładnie równo cały czas trzymając 2400.

Niestety kończy się maj i na 2400 tempo redukcji mimo ponownego dołożenia kroków/spacerów i zwiększenia aktywności spadło do około 0,3-0,4 kg / tydzień. To jest średnia za cały maj.

CELE:
Odchudzanie chciałbym przeprowadzić na spokojnie do końca roku i skończyć pewnie w okolicach 75-80 kg, to zależy od tego jak będę wyglądać i ocenię to na bieżąco. Wiem, że to maraton, a nie sprint.

Niemniej jednak mam po drodze dwa cele dodatkowe, czyli ślub 22.06 (choć na ślub nie mam żadnej wymarzonej wagi, więc bez znaczenia, garnitur kupię 2 tygodnie przed żeby był dobry ;) ) i drugi ważniejszy cel dodatkowy czyli wakacje, na które wylatuję 17.07. Moim małym marzeniem było do tego czasu zobaczyć 89kg na wadze, ale przy takim tempie to się nie uda :P

Jednocześnie zaczynam być powoli zmęczony już tym odchudzaniem, nie ukrywam, że psycha daje się we znaki powolutku.

Pytanie więc brzmi, jak byście to przeprowadzili dalej żeby założone cele osiągnąć, a jednocześnie się nie zajechać. NEAT mówiąc szczerze zwiększyć mi będzie już ciężko od obecnego. Jeśli ciąć kalorie to o ile i w jakich okresach?

Średnie makro za ostatnie 2 mc-e
B: 150
T: 85
W: 215-220

Wołam też @Kasahara i @Estetykatopodstawa - mam nadzieję, że się nie obrazicie, ale czytam wszystko co piszecie i bardzo szanuję Wasze zdanie. Z resztą właśnie te kilka miesięcy temu też mi pomogliście.
Pobierz
źródło: comment_W4h9FijZXuD4UHr9zdMSme44AO6U5xUS.jpg
  • 13
@ArRog: Diet break na parę tygodni, żeby odpocząć na Twoim nowym zerze kalorycznym i ponowne wbicie w deficyt. W dni treningowe dałbym więcej węgli, mniej tłuszczu. W dni nietreningowe na odwrót. No niestety potem już wyboru nie będziesz miał, skądś musisz ten deficyt wygenerować. Więc albo dodasz więcej aktywności, albo utniesz kcal.
@ArRog: po takim czasie, ja bym na dwa tygodnie wszedł na zero, żeby organizm odpoczął, potem nie obcinająć kalorii zwiększył aktywność i ciął kcal, dopiero jak znowu przestanie lecieć, a nie będziesz w stanie już się więcej ruszać. Ew rotować coś na poprawę redu, yoha/syn/sally/clen. Ale ja to w sumie się nie znam, ale się wypowiem, tak po polsku ¯\_(ツ)_/¯
@ArRog: Warto, aczkolwiek czy podczas urlopu nie polecisz za bardzo? Zważ też na to, że podczas urlopu Twoja aktywność się może zmniejszyć(zależy jaką tam pracę masz), więc w teorii też mniej kcal będziesz mógł jeść.
@ArRog: teraz w sumie taki słaby masz okres, bo za miesiąc ślub, pewnie przed ślubem będzie mało czasu na wszystko + trochę stresów, co raczej nie pomaga + nie będziesz przecież nic ważyć na własnym weselu... potem po kolejnym miesiącu urlop i przerwa od diety, która raczej wyjdzie samoczynnie...
Ja bym teraz zrobił min tydzień przerwy dla odpoczynku psychicznego i fizycznego, potem 2 tyg ostro pozapieprzał. Tydzień ze ślubem zrobił luźniejszy,
@ArRog: No nie wiem czy takie 220 Ww to dobra ilość Ww do 25 % BF. Ogólnie makro mi się nie podoba. Serio okresowo bym poszedł w coś w stylu

B - 160-180 B
T - 100-120 T
Ww - 100-125 Ww

I sobie pobył na tym 3 miesiące, później znowu powoli odbijając i podtrzymując aktywność zwiększał ilość Ww kosztem T.
@Skogyr: ja temu nie przeczę, jednak wymaga to wtedy dużej kontroli aktywności takiej osoby i zwiększania jej aktywności poza siłownią, jeśli nie ma progresji nad tym aspektem, to ja lubię zastosować jakaś okresową rotację. Ani HC to nie magia ani HF. I też trochę co innego 35 % BF -> 25 % niż np. 25 -> 15 % BF. Drogi są różne, warto spróbować każdej, która nie jest skrajna =).
@Lemoyable: na wakacjach myśle ze nie polecę. Będę miał zdecydowanie więcej ruchu niż teraz, większość dni to będzie kilkanaście km chodzenia dziennie. Z alkoholem tez raczej tam nie poszaleje. Cardio teraz nie robię, wiec to się nie zmieni ;)
@deshix: powiem Ci, ze okres jest paskudny :D odkąd liczę kalorie nie zrobiłem ani jednego dnia bez liczenia kalorii, nie opuściłem żadnego treningu (poza kontuzja) a tu teraz mój kawalerski, potem
@ArRog: ja idę na piechotę z rana do kumpla 30min marszem, jedziemy samochodem, po robocie wracam z buta cała drogę i 20k kroków jebniete, a praca siedząca. Po drodze coś się kupi, z kimś spotka, coś załatwi. Ani czasu nie marnuje, a cardio zaliczone przy średniej 20k kroków ed mogę spokojnie dziennie #!$%@? ok 1000kcal więcej bez wzrostu bf, zawsze gdy mi spada średnia, bf zaczyna rosnąć, dlatego tak ważna jest
@Skogyr: muszę faktycznie coś pokombinować. Ja niestety muszę być zawsze „pod samochodem” bo nigdy nie wiem kiedy będę musiał podjechać do klienta. A u klienta tez - 20 kroków przez parking - i do biureczka ;)