Wpis z mikrobloga

Byłem ostatnio u fryzjerki, przyszła matka z synem, i tam syn rozmawia z fryzjerkami, zeszło na temat muzyki, młody zajarany, opowiada o jakimś rockowym zespole, o kawałkach (po angielsku), o członkach.. A matka od razu DOBRA DOBRA, ŻEBYŚ TY SIĘ TAK UCZYŁ Z ANGIELSKIEGO, JAK TAKI MĄDRY JESTEŚ TO CZEMU 3 DOSTAŁEŚ, fryzjerki go wyśmiały że nikt takiej muzyki nie słucha, jak pójdzie na ognisko to nikt tego nie będzie śpiewał, a
@mozdzierz_wszechruska: Super system, jedna piątka to kupon, 50 to wyjście do koleżanki. Pamiętam, że w szkole z połowy przedmiotów miałem 3-4 oceny, bo tyle trzeba było żeby wystawić końcową według regulaminu. Nawet z matematyki, czy polskiego to było kilkanaście ocen maksymalnie. Czyli nawet jak dzieciak pozbiera same piątki to dostanie taką ''nagrodę'' dwa razy w semestrze. No chyba, że chodziłem do dziwnych szkół, a normą jest pięć ocen dziennie.