Czy zaginiony chłopiec z Polski został bohaterem narodowym USA?
28 lat temu w Dobrym Mieście (województwo warmińsko-mazurskie) zaginął 4-letni Tomek Cichowicz. Rodzice poruszyli niebo i ziemię, aby odnaleźć syna, jednak przez ćwierć wieku nie natrafiono na żaden ślad chłopca. Aż do 2015 roku, gdy prawdopodobnie go odnaleziono.
Wszystko zaczęło się 17 marca 1990 roku. Jak wspomina pani Jola, matka chłopca, ten dzień od początku był jakiś inny. Syn nie chciał wypuścić jej do pracy i kilkukrotnie upewniał się, że kobieta wróci. Gdy wyszła Tomek został pod opieką swojego ojca (który zajmował się budową nowego domu), jednak po powrocie pani Joli, dziecka nie było. Pan Cichowicz oznajmił, że przed chwilą widział syna na podwórku, gdzie bawił się z dzieckiem sąsiadów.
Po kilku minutach zaniepokojona matka zaczęła szukać syna, jednak nigdzie go nie było. Rozpoczęły się dramatycznie poszukiwania. Zaglądano do każdego rowu, dziury i przeszukano każdy krzak. Tomek miał na nogach charakterystyczne kalosze z wizerunkiem misia na podeszwie. Ślady prowadziły do drogi i wyglądały jakby chłopiec przez jakiś czas kręcił się przy niej w kółko, a następnie ktoś starał się je pośpiesznie zatrzeć.
Pani Jola pozmawiała z synem sąsiadów, który wyznał, że z Tomkiem rozmawiał "bardzo brzydki pan", który wziął go za rękę i zaprowadził w kierunku drogi. Chłopiec nie powtórzył tego jednak przy milicji. Sama milicja niezbyt przejęła się sprawą. Zaginięcia dzieci nie były w tamtym czasie traktowane priorytetowo. Uznali, że dziecko na pewno utopiło się w pobliskiej rzece, jednak ciała nigdy nie odnaleziono. Jak przyznają sami rodzice, Tomek doskonale wiedział, że nie może sam zbliżać się do rzeki i nigdy tego nie robił.
Państwo Cichowicz latami szukali syna i nie tracili nadziei, że Tomek żyje i kiedyś go odnajdą. Wydali majątek na prywatnych detektywów i nagłaśniali sprawę w mediach. Kontaktowali się nawet z różnymi jasnowidzami, którzy twierdzili, że dziecko zostało porwane. Jednak nie przyniosło to żadnego skutku. Dopiero profil na facebooku dotyczący porwania spotkał się ze sporym odzewem, niestety wszystkie informacje okazywały się ślepymi tropami.
Przełom nastąpił dopiero w 2015 roku, gdy niejaki Warner Duglas przysłał pani Joli zdjęcie amerykańskiego żołnierza. Ryan M. Pitts, odznaczony przez Baracka Obamę za walkę w Afganistanie był niezwykle podobny do wizerunku Tomka widniejącego na zdjęciach progresywnych. Kobieta od razu poczuła, że to jej syn. Samo konto, z którego wysłano zdjęcie okazało się fikcyjne i wkrótce zostało usunięte.
Pani Jola skontaktowała się z Ryanem za pomocą facebooka. Opisała mu historię porwania Tomka oraz wysłała mu zdjęcia domu i okolicy, w której kiedyś miał mieszkać. Poprosiła także, aby wysłał jej informacje o posiadanej grupie krwi i sprawdził, czy ma bliznę po usunięciu woreczka robaczkowego. Początkowo Ryan odpisywał, obiecał nawet, że poszuka i wyśle swoje zdjęcia z dzieciństwa, jednak nigdy tego nie zrobił. Nagle przestał odpisywać, czytał jednak wszystkie wiadomości, które otrzymywał.
O samym Ryanie jest trochę informacji w internecie, jednak data jego urodzenia różni się na poszczególnych stronach. Jest jednak w wieku Tomka. Nie ma też żadnych informacji na temat dzieciństwa mężczyzny. Jedynie jego babcia w jednym z wywiadów wyznała, że Ryan nie miał łatwego dzieciństwa i od najmłodszych lat musiał walczyć o przetrwanie. Co więcej mężczyzna i jego brat mają inne nazwiska niż rodzice.
Itaka i Interpol chcieli zbadać DNA żołnierza, aby ostatecznie potwierdzić lub zaprzeczyć, że to porwany Tomek, jednak Ryan nie zgodził się. Zdjęcia pokazano biegłym sądowym, którzy powiedzieli, że na 98% to zaginiony syn Cichowiczów. Pani Jola uważa, że to na pewno jej dziecko. Dlaczego Ryan nagle przestał odpisywać? Może chce chronić swoich porywaczy lub nie chce być w centrum światowej sensacji? A może to on sam wysłał do matki swoje zdjęcie z fikcyjnego konta? Niestety jeżeli mężczyzna nie zdecyduje się na potwierdzenie lub zaprzeczenie tej teorii możemy nigdy się tego nie dowiedzieć.
@riley24: Przecież te dwie osoby wyglądają zupełnie inaczej. Inny kształt głowy, brwi, oczu (nawet kolor inny), nawet uszy są inaczej ułożone. W sytuacji, gdy są przypadki ludzi identycznie wyglądających, a zupełnie nie spokrewnionych, zupełnie nie rozumiem, czemu ktoś mógłby myśleć, przy takich różnicach, że Ryan to Tomek
@NPrBaz Warto pamiętać, że zdjęcie progresywne to tylko obraz jak ktoś mógłby wyglądać, a nie jak na pewno wygląda. Matka podobno od razu, gdy zobaczyła zdjęcie Ryana poczuła, że to jej syn (podobno matki czują takie rzeczy, ja tam nie wiem), a przed tam widziała mnóstwo zdjęć osób podobnych do Tomka i nic takiego nie poczuła. Tak czy inaczej zachowanie Ryana jest dziwne, bo mógłby napisać chociażby "Nie, to nie ja" i
@NPrBaz no ale to jest symulacja jakby mógł wyglądać. Nigdy w stu procentach się nie da odgadnąć jak ktoś będzie wyglądał. Weź daj jakiemuś grafikowi czy komuś tam, kto się tym zajmuje Twoje zdjęcie z dzieciństwa i zobaczymy czy trafi w to jak wyglądasz teraz ;)
@riley24: @WielkaPesaNarodowa: Jasne, że wiem. Tylko co to zmienia? Sam kolor oczu się nie zgadza- a ten sie przecież nie zmienia. Ciężko zakładać, że to ten, biorąc pod uwagę tylko przeczucie matki (tym bardziej, że chodzili do jasnowidzów, więc ich wiara w przeczucia jest pewnie silna) i niezbyt podobne do siebie twarze. A gdyby powiedział "Nie, to nie ja", to pewnie byłyby podejrzenia, że zrobił to, bo chce chronić swoich
@NPrBaz Tylko, że Tomek miał oczy tak samo niebieskie jak jego matka. Progresję robiono na podstawie pożółkłego zdjęcia z dzieciństwa, na którym wyglądało jakby miał brązowe. W sumie też się zastanawiałam dlaczego tego nie zmienili..
Zaginięcia dzieci nie były w tamtym czasie traktowane priorytetowo. Uznali, że dziecko na pewno utopiło się w pobliskiej rzece,
@riley24: Milicjanci wydedukowali, że pewnie dzieciak nie żyje i #!$%@? od razu sprawa zamknięta można iść na wódkę z miejscowymi bandziorami... Takie realia początku lat 90( ͡°͜ʖ͡°)
@riley24: Nie wierzę w nic takiego, jak "przeczucia matki". Wielu ludzi na świecie jest podobnych, mimo że niespokrewnionych. Dziwne, że ktoś wysłał zdjęcie Ryana do niej, ale to nie oznacza wcale, że to jest Tomek. Może kobieta jest napastliwa, może mężczyznę mało obchodzi ta sprawa i nie chce się mieszać. Być może sprawa zmęczy go dostatecznie i zgodzi się w końcu na badania.
@riley24: trochę nie w temacie ale uwielbiam to przekonanie rodziców o świętości swojego dziecka, mówię tu o fragmencie w którym rodzice są przekonani, że tomeczek nie poszedł nad rzekę bo wiedział, że nie wolno i mówił że nie pójdzie xD W takiej sytuacji tym bardziej szukałabym nad rzeką. Zakazany owoc smakuje najlepiej i dzieciaki są w tym mistrzami
@riley24: Jedyne co mnie skłania do tego, że to rzeczywiście mógłby być on to fakt, iż nie chce po prostu rozwiać wątpliwości. Jeśli wie, że nie jest tą osobą to wystarczy oddać włos do badania i ma święty spokój, a tak go pewnie co i rusz męczą o to. Jak nie rodzina, to przeróżne anony z Polski zainteresowane sprawą.
Gdyby wyszło, że jest tym tym porwanym Tomkiem to problemy miałby zarówno
28 lat temu w Dobrym Mieście (województwo warmińsko-mazurskie) zaginął 4-letni Tomek Cichowicz. Rodzice poruszyli niebo i ziemię, aby odnaleźć syna, jednak przez ćwierć wieku nie natrafiono na żaden ślad chłopca. Aż do 2015 roku, gdy prawdopodobnie go odnaleziono.
Wszystko zaczęło się 17 marca 1990 roku. Jak wspomina pani Jola, matka chłopca, ten dzień od początku był jakiś inny. Syn nie chciał wypuścić jej do pracy i kilkukrotnie upewniał się, że kobieta wróci. Gdy wyszła Tomek został pod opieką swojego ojca (który zajmował się budową nowego domu), jednak po powrocie pani Joli, dziecka nie było. Pan Cichowicz oznajmił, że przed chwilą widział syna na podwórku, gdzie bawił się z dzieckiem sąsiadów.
Po kilku minutach zaniepokojona matka zaczęła szukać syna, jednak nigdzie go nie było. Rozpoczęły się dramatycznie poszukiwania. Zaglądano do każdego rowu, dziury i przeszukano każdy krzak. Tomek miał na nogach charakterystyczne kalosze z wizerunkiem misia na podeszwie. Ślady prowadziły do drogi i wyglądały jakby chłopiec przez jakiś czas kręcił się przy niej w kółko, a następnie ktoś starał się je pośpiesznie zatrzeć.
Pani Jola pozmawiała z synem sąsiadów, który wyznał, że z Tomkiem rozmawiał "bardzo brzydki pan", który wziął go za rękę i zaprowadził w kierunku drogi. Chłopiec nie powtórzył tego jednak przy milicji. Sama milicja niezbyt przejęła się sprawą. Zaginięcia dzieci nie były w tamtym czasie traktowane priorytetowo. Uznali, że dziecko na pewno utopiło się w pobliskiej rzece, jednak ciała nigdy nie odnaleziono. Jak przyznają sami rodzice, Tomek doskonale wiedział, że nie może sam zbliżać się do rzeki i nigdy tego nie robił.
Państwo Cichowicz latami szukali syna i nie tracili nadziei, że Tomek żyje i kiedyś go odnajdą. Wydali majątek na prywatnych detektywów i nagłaśniali sprawę w mediach. Kontaktowali się nawet z różnymi jasnowidzami, którzy twierdzili, że dziecko zostało porwane. Jednak nie przyniosło to żadnego skutku. Dopiero profil na facebooku dotyczący porwania spotkał się ze sporym odzewem, niestety wszystkie informacje okazywały się ślepymi tropami.
Przełom nastąpił dopiero w 2015 roku, gdy niejaki Warner Duglas przysłał pani Joli zdjęcie amerykańskiego żołnierza. Ryan M. Pitts, odznaczony przez Baracka Obamę za walkę w Afganistanie był niezwykle podobny do wizerunku Tomka widniejącego na zdjęciach progresywnych. Kobieta od razu poczuła, że to jej syn. Samo konto, z którego wysłano zdjęcie okazało się fikcyjne i wkrótce zostało usunięte.
Pani Jola skontaktowała się z Ryanem za pomocą facebooka. Opisała mu historię porwania Tomka oraz wysłała mu zdjęcia domu i okolicy, w której kiedyś miał mieszkać. Poprosiła także, aby wysłał jej informacje o posiadanej grupie krwi i sprawdził, czy ma bliznę po usunięciu woreczka robaczkowego. Początkowo Ryan odpisywał, obiecał nawet, że poszuka i wyśle swoje zdjęcia z dzieciństwa, jednak nigdy tego nie zrobił. Nagle przestał odpisywać, czytał jednak wszystkie wiadomości, które otrzymywał.
O samym Ryanie jest trochę informacji w internecie, jednak data jego urodzenia różni się na poszczególnych stronach. Jest jednak w wieku Tomka. Nie ma też żadnych informacji na temat dzieciństwa mężczyzny. Jedynie jego babcia w jednym z wywiadów wyznała, że Ryan nie miał łatwego dzieciństwa i od najmłodszych lat musiał walczyć o przetrwanie. Co więcej mężczyzna i jego brat mają inne nazwiska niż rodzice.
Itaka i Interpol chcieli zbadać DNA żołnierza, aby ostatecznie potwierdzić lub zaprzeczyć, że to porwany Tomek, jednak Ryan nie zgodził się. Zdjęcia pokazano biegłym sądowym, którzy powiedzieli, że na 98% to zaginiony syn Cichowiczów. Pani Jola uważa, że to na pewno jej dziecko. Dlaczego Ryan nagle przestał odpisywać? Może chce chronić swoich porywaczy lub nie chce być w centrum światowej sensacji? A może to on sam wysłał do matki swoje zdjęcie z fikcyjnego konta? Niestety jeżeli mężczyzna nie zdecyduje się na potwierdzenie lub zaprzeczenie tej teorii możemy nigdy się tego nie dowiedzieć.
Więcej możecie się dowiedzieć na kanale Niediegetyczne, w programie Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie i w majowym wydaniu magazynu Detektyw.
#historieriley (tag do obserwowania lub czarnolistowania) #ciekawostki #kryminalne #gruparatowaniapoziomu
Edit: Ok, już znalazłem ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Ciekawa historia swoją drogą. To, że są ludzie wokół nas bardzo podobni do nas to fakt, chociaż tutaj trochę podejrzane się to zrobiło.
@riley24: Bo ułożył sobie życie i nie ma ochoty go komplikować?
@riley24: Milicjanci wydedukowali, że pewnie dzieciak nie żyje i #!$%@? od razu sprawa zamknięta można iść na wódkę z miejscowymi bandziorami... Takie realia początku lat 90( ͡° ͜ʖ ͡°)
W takiej sytuacji tym bardziej szukałabym nad rzeką. Zakazany owoc smakuje najlepiej i dzieciaki są w tym mistrzami
Gdyby wyszło, że jest tym tym porwanym Tomkiem to problemy miałby zarówno
( ಠ_ಠ)
W ogóle ta opowieść momentami wygląda jak pasta.