Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
TLDR: Jestem w #zwiazki z "dzieciatą" niepracującą dziewczyną.
Słowem wstępu, mam prawie 30 lat. Rok temu poznałem dziewczynę, która była w długim związku. Ma dwuletnie dziecko. Od 4 miesięcy mieszkamy razem. Ja pracuję, przychodzę późno do domu, zwykle w godz. 20 - 21. Ona, kiedyś studentka, dziś niepracująca i niestudiująca. Nie zaliczyła roku i od tamtej pory siedzi w domu z założonymi rękoma. Sam będąc kiedyś w takiej sytuacji radzę jej jak najlepiej co powinna zrobić, jak wygląda obecnie rynek pracy, na co zwracają uwagę rekruterzy i jaką taktykę powinna stosować wysyłając CV, które tak naprawdę jest puste z powodu braku doświadczenia. Ona uważa, że do niczego się nie nadaje, często płacze z tego powodu. Moje gadanie "po prostu wysyłaj CV masowo" nie pomaga, jeszcze bardziej ją rozstraja. Nierzadko, a zdarza się, że nawet codziennie, są z tego tytułu kłótnie. Ogólnie jest ciężko. Przedstawię tylko jak to wygląda z mojej strony, więc będzie to jedna strona medalu. Ukrywa przed rodzicami fakt, że nie studiuje. Ci, mimo że chętnie by jej pomogli, oczekują od niej szczerości. Ona wobec nich zawsze bywała nieszczera. Nie potrafi tego zmienić. W związku też to widzę. Nie tak dawno udało mi się ją wypchnąć na terapię, którą oczywiście ja finansuję. Po każdej sesji wychodzi rozpromieniona, po czym okazuje się, że zamiast rozmawiać o jakichś poważnych tematach, ona dyskutuje o pierdołach żeby tylko chwilowo poczuć się lepiej. Czuję się jak #przegryw i frajer łożąc kasę na coś, co nie daje w ogóle namacalnego efektu. Terapia miała dać jeden efekt w postaci polepszonej samooceny. Mówiłem jej, że kluczowym jest znalezienie sobie zajęcia, czegoś w czym będzie się czuła dobrze i pewnie. Wtedy samoocena skoczy. Nic.
Jej wkład w życie to tylko podłe humory gdy trzeba rozmawiać o poważnych tematach i 1200 zł alimentów. Gdyby nie jej rodzice, którzy finansują np. przedszkole to byśmy w ogóle żyli chyba tylko z mojej kasy. Jej to najwidoczniej pasuje, jest jej wygodnie. Nie wiem co robić, coraz częściej mam myśli żeby to skończyć, bo nie chcę jej w roli kury domowej. Fakt, czasem ugotuje i sprzątnie. Staram się w niej skutecznie zaszczepiać nawyk robienia czegokolwiek w dni robocze. Weekendy są wolne. Ale różnie to wychodzi - w zależności od humoru. Gdy poważny temat poruszymy przed moją pracą i się posprzeczamy to pewnym jest, że nic nie zrobi w domu oprócz tego, że przeczyta pudelka, facebooka i instagrama. Ja, wracając po pracy, w 15 minut zrobię to, czego ona nie zrobiła w ciągu dnia mimo, że śpię krócej od niej i jestem bardziej wymęczony.
Gdy wracam z pracy, ona z reguły szykuje małego do spania. Od 20 do 22 z reguły trwa ten rytuał. W tym czasie zajmuję się więc swoimi sprawami. Ona ma o to pretensje. O to, że po pracy siedzę przy kompie mimo, że większość spraw właśnie załatwiam w ten sposób z powodu braku czasu. Nie mogę poczytać nic, żadnego artykułu, żadnych głupot, bo ona wyrzuca mi, że nie poświęcam jej uwagi w chwili gdy ona usypia dziecko... Frustracja ją gryzie i przelewa to na nasz związek. Czuję się przytłoczony i ściągany w dół. Jestem pewien, że gdybym miał zamiar uczyć się po pracy to by miała wyrzuty, że nie poświecam jej uwagi. Prawda jest taka, że jak sama przyznała, nie potrafi sobie zorganizować czasu. Najczęściej jej czas wolny przy kompie to wspomniany Facebook, Instagram i Pudelek.
Jest zdolna, bo zna języki ale jest z jednej strony głupia życiowo. Bo z takim setem umiejętności jakie ona ma, powinna sobie bez problemu znaleźć pracę chociażby jako jakaś recepcjonistka. Wyszłaby z domu, pobyła wśród ludzi, zmniejszyłaby się jej frustracja i nie gryzłaby mnie z tego powodu.
Co byście mi poradzili? Co w ogóle sądzicie o takim związku? Jak długo można coś takiego ciągnąć skoro dzień w dzień mam myśli żeby to wszystko rzucić w cholerę albo przynajmniej zaangażować w to jej rodzinę.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz
  • 45
@AnonimoweMirkoWyznania Po pierwsze, to terapia zazwyczaj musi trochę potrwać, żeby zobaczyć efekty. Po drugie niewiadomo czy taka terapia jest potrzebna, jeśli wady, niedbałość dziewczyny są w niej zakorzenione. Wiem, że jest trudno, że się starasz, co ludzie powiedzą, gdy zostawisz dzieciatą, bo tylko prawdziwy mężczyzna jest w stanie pokochać dar kobiety w postaci jej dziecka. Wygląda na zwykłego próżniaka niepotrafiącego udźwignąć ciężarów dorosłości i swych błędów. Zrób konkretne kroki i daj ultimatum,