Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Jakie kombo, czuję się jak totalne gówno i #przegryw...

Kilka lat temu szedłem na dosyć trudne, techniczne studia (nie żadne #it). Kierunek zamawiany, wielkie perspektywy, dobra ścieżka rozwoju. Oczywiście nic z tego nie wyszło, bo same studia to był żart, a podczas stażu starłem się z rzeczywistością. Zrobiłem sobie rok przerwy, pojechałem do UK popracować, podszkolić język i nauczyłem się trochę tej samodzielności, język też nie jest zły.

Po powrocie popełniłem błąd, bo poszedłem na te same studia, tylko już na magisterkę. Po prostu nie miałem pomysłu na siebie i tyle. Poznałem #rozowypasek, gdzie byliśmy razem przez rok. Związek się posypał, mocno to przeżyłem i wciąż czuję, że nie jest mi całkiem obojętna, chociaż wracać nie wrócę. W każdym razie, była pracowała w jednej z większych korporacji. Momentami zachowywała się tak, jakby złapała Boga za nogi, bywała zarozumiała, mnie trochę traktowała z góry, bo nie pracowałem. Miałem hajs zaoszczędzony z UK, rozrzutny nie jestem, to nie miałem potrzeby żeby pchać się w jakieś gównoroboty żeby nachapać się więcej. Spokojnie sobie studiowałem, miałem na swoje wydatki i było ok. Trochę nie rozumiałem jej zachowania, nawet raz (na początku związku) ostro ją za to skrytykowałem. Dziewczyna dostawała 2,2k netto za ostry #!$%@? i pracę, w której dawno przestała się rozwijać, a za to dawała się dymać na potęgę i tylko dostawała jeszcze więcej roboty. Ona wcześniej dla tego korpo zrezygnowała nawet z Erasmusa do kraju, w którym marzy by kiedyś żyć. Dla mnie to było nieporozumieniem, bo studia a tym bardziej Erasmus... coś takiego jest tylko raz w życiu. Nie wiem, to tak, jakby zrezygnować z Erasmusa, bo masz pewną pracę w Biedrze, za podobne pieniądze. Mając te 20 lat, masz przed sobą jeszcze z 40 lat pracy, gdzie jeszcze zdążysz zbudować swoją karierę i się jej poświęcić. Nie rozumiałem tego.

Dzisiaj, nie mam zbytnich perspektyw po moim kierunku. Większość ludzi z którymi kończyłem, pouciekało na różne instytuty, zostało na uczelni albo przebranżowili się. Postanowiłem, że też spróbuję w korpo, w końcu co w tym trudnego. W większości z nich wystarczy nie być umysłową amebą, umieć porozumieć się po angielsku i to wszystko. Nie potrzebujesz nawet doświadczenia, bo wszystkiego cię nauczą. Brzmi super, co nie? Dzisiaj otrzymałem maila (od 3 już w sumie korpo) z informacją o tym, że nie nadaję się nawet do takiej pracy...

#!$%@? mać. Była nawet nie potrafiła poprawnie maila po angielsku napisać, pracując na projektach dla klientów z UK i często musiałem jej pomagać. Kiedy przyjeżdżała do niej rodzina z Danii, to nie potrafiła się z nimi na spokojnie porozumieć po angielsku, bo tak była zestresowana. Ja, po roku mieszkania w Anglii, gdzie #!$%@?łem po 12h dziennie, nauczyłem się języka, samodzielności, pracy w międzynarodowych zespołach, komunikacji i po skończonych studiach technicznych, jestem kolejny raz zlany i nie nadaję się do korpo, gdzie #!$%@? właśnie tych cech się szuka... Mogłem sobie iść na psychologię, socjologię, zarządzanie i bym coś łatwiej ogarnął. #!$%@?, mogłem sobie iść na jakąś ekonomię, gdzie też bym miał w #!$%@? jakiejś matmy na kiju i chociaż bym coś z tego miał.

Moja samoocena szoruje po dnie, wmawiam sobie, że może była miała racje, może jestem gównem, które nawet nie nadaje się na bycie pomiatanym w korpo, gdzie podobno biorą jak leci... dodatkowo #!$%@? i dobije mnie fakt, że całą tą sytuację wiążę z byłą i chcąc nie chcąc o niej myślę. Ona sobie nadal siedzi w tym swoim korpo, zbiera doświadczenie do CV, jeździ na imprezki integracyjne, pracuje, ma tam swojego gacha, który też zarabia i generalnie jest sobie szczęśliwa. A ja? Jestem już kolejny miesiąc bezrobotnym gównem, które może liczyć co najwyżej na pracę w Januszexie z #!$%@? porównywalnym z korpo i gównianą wypłatą (o ile w ogóle, z obowiązkowym lodzikiem, jeśli dostałbym ją na czas), albo na wyjazd do UK, Niemiec i robaczenie po magazynach...

Jakbyście chcieli wiedzieć w jakim jestem stanie i jak bardzo jestem zdesperowany, to na ostatniej rozmowie kwalifikacyjnej przepytywała mnie jedna z Team Leaderek. Gruba laska, tak 4/10 maks i to z toną tapety na twarzy, a ja łapałem się na tym, że mógłbym ją przebolcować nawet w kiblu na szybko, gdyby to tylko miało mi załatwić tę pracę. Autentycznie. Miałbym do siebie mniej pogardy za bycie taką męską dziwką, niż za bycie takim bezużytecznym śmieciem, który do niczego się nie nadaje, jakim jestem teraz.

#gownowpis #zalesie #gorzkiezale #praca #pracbaza #studbaza #studia

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Zkropkao_Na
  • 25
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@AnonimoweMirkoWyznania: Nawet nie wiem, co Ci powiedzieć. Może poszukaj rady i pomocy wśród rodziny, przyjaciół? Trudności ze znalezieniem pracy tak działają na samoocenę, ja nie mogłam się nigdzie zahaczyć przez prawie rok po studiach i czułam się jak robak, który zabiera powietrze.

A co to za kierunek? Może szansą byłaby jakaś naprawdę wąska specjalizacja i wyjechanie za granicę nie na magazyn, a właśnie do zawodu?
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Gówno a nie #przegryw
Najważniejsze, że nie marnujesz sobie właśnie życia z jakąś kretynką, dla której najważniejszą rzeczą w życiu jest przekładanie papierów dla beżowego pana z Londynu.
A teraz rada: Masz znajomych? To ich popytaj, może gdzieś szukają jednak ludzi po twoim kierunku? Jakoś ci twoi koledzy ze studiów gdzieś pracują. W ogóle, piszesz, jaki to jesteś z siebie dumny, że sobie dałeś radę w obcym
  • Odpowiedz
OP: @BarkaMleczna: @RedWizard: @Kadej: Niestety, nie mogę podać mojego kierunku (ale żaden babski), bo tylko 2 uczelnie w Polsce go oferują, a ja wolę pozostać anonimowy. Szukałem zagranicą, ale tam potrzeba kilka lat doświadczenia. Nie jestem w tym aż tak dobry, by sobie dać radę bez. W Polsce jest jedna większa firma, która powoli bankrutuje. Są oczywiście mniejsze przedsiębiorstwa, ale mając obowiązkowe praktyki, ludzie z roku zobaczyli jak to wygląda i to była tragedia. Sam tego doświadczyłem, kiedy wszedłem do biura, a tam plomby komornicze nawet na blatach. Gość, który pracował tam 12 lat i był jednym z 2 specjalistów na których opierała się firma, zarabiał 2k na rękę... zero szans na rozwój. Podziękowałem. Znajomi poszli do jakiś PANów, z 4 zostało na uczelni, jedna laska pracuje w Rossmanie, jeden ziomek pojechał do swojej laski do Hiszpanii, inni z braku pomysłu poszli na inne kierunki. Z 2 osoby robią coś zahaczającego o kierunek studiów, gdzie jedna z nich ma jakąś pracę w urzędzie.

Co do rodziny, przyjaciół....jestem samotnikiem i zawsze staram się radzić sobie sam. Rodzina? Jedyne co od nich słyszę to to, że nie wyobrażają sobie utrzymywać nieroba i z ich strony też czuję nacisk, żebym sobie coś znalazł. Nie oczekuję wsparcia czy klepania po plecach, ale nie jestem typem gościa, któremu pasuje taki stan rzeczy. Jestem młody, chcę się rozwijać, być niezależny, spełniać się, pracować, zarabiać. Frustruje mnie niesamowicie, że tak nie jest. Nie potrzebuję żeby mi ktoś dowalał presji, bo już sam swoją ledwo utrzymuję. Przyjaciele? Prawdziwych nie mam, a ci bliżsi znajomi raz są, a raz ich nie ma. Generalnie nie mam takich znajomości, żeby ktoś mi mógł coś "załatwić", a tego potrzebuję. Jasne, czuję się jak bezużyteczny śmieć, ale poklepywanie po plecach tego nie zmieni. Nie da mi to pracy.

@RedWizard: Dałem sobie radę, ale to była gównopraca na magazynie. Co innego praca sezonowa a
  • Odpowiedz
No jeśli chodzi o korpo to faktem jest że przyjmują niejednokrotnie motłoch i intelektualne zera, ale jednak z papierkiem po czymś pokrewnym do ich zapotrzebowania, ew na kierunku zbieżnym z działalnością firmy. W sumie nie myślałeś o porobieniu jakiś certyfikatów/ogarnięciu się trochę w programowaniu? Bo to jest jakby nie patrzeć srogi bonus, jeśli ze swoim wykształceniem nie masz co szukać.
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania:

Kilka lat temu szedłem na dosyć trudne, techniczne studia (nie żadne #it). Kierunek zamawiany, wielkie perspektywy, dobra ścieżka rozwoju. Oczywiście nic z tego nie wyszło, bo same studia to był żart, a podczas stażu starłem się z rzeczywistością. Zrobiłem sobie rok przerwy, pojechałem do UK popracować, podszkolić język i nauczyłem się trochę tej samodzielności, język też nie jest zły.


Po powrocie popełniłem błąd, bo poszedłem na te same studia, tylko
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Heh, to pewnie jakieś górnictwo gazu głupkowego. Tak, jak ci piszą - wysyłaj konsekwentnie do korpo, żeby chociaż mieć na przeżycie, potem sobie poszukasz czegoś lepszego, albo się przebranzowisz. Możesz tez spróbować słać CV do tych zagranicznych firm, a nóż cię wezmą i będziesz pracował w zawodzie? Jak ci się nie spodoba - wrócisz do kraju tyrać w korpo. Zawsze to i tak lepsze niż magazyn opon pod Londynem
  • Odpowiedz
OP: @cat_skeleton

Początek brzmi tak jakbyś rzucił studia, a z dalszej części, że normalnie skończyłeś licencjat i wyruszyłeś w świat 'zaznać życia'.


Dokładnie tak było. Miałem problem z obroną licencjatu, bo wystawiła mnie promotorka (rok później wywalili ją za wałki z grantami, więc to nie moje widzimisię). Rodzice mnie cisnęli, sam też bałem się, że nie dam rady. Jak się udało to stwierdziłem, że muszę rok odpocząć i zrobić coś innego. Potem wróciłem, bo chciałem skończyć studia i mieć
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: może jak podyplomówka, to jakieś rzeczoznawstwo majątkowe, np. wycena nieruchomości, czy coś? Wtedy na rozmowie możesz powiedzieć, że perspektywy zawodowe po Twoim kierunku okazały się nie za dobre i postanowiłeś wziąć byka za rogi i się przekwalifikować. Myślę, że zostałoby to dobrze odebrane przez rekrutera.
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: no cóż, większość z nas czegoś żałuje i ubolewa nad straconym czasem, który można było lepiej spożytkować i teraz cieszyć się owocami swojej pracy. Musisz zacisnąć zęby i zaczynać od najniższej pozycji w korpo, do którego tak uparcie chcesz się dostać. Sprawdź losowe oferty i naucz się choć jednej rzeczy, której tam wymagają, bo angielski juz znasz. Nie wierzę, że nie da się nic znaleźć. Chyba że jesteś z
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Czytam to, jakbym czytała swoją historię w poszukiwaniu pracy po studiach, które także okazały się klapą. Na pocieszenie napiszę: znajdziesz w końcu pracę - tylko nie załamuj się, bo wylądujesz z depresją u psychologa (moje losy właśnie tak się potoczyły). Przeżyłam wiele rozmów kwalifikacyjnych z negatywną odp zwrotną. Wiele lat później, gdy już dostałam wymarzoną pracę, sama prowadziłam takie rozmowy w poszukiwaniu nowego pracownika. Powiem tak: ważniejsza niż umiejętności
  • Odpowiedz
OP: @RedWizard: Jesteś blisko co do kierunku. Czy chcę pracować w zawodzie? Jeśli mam być szczery, to na tę chwilę nie. Musiałbym być w tym w tym momencie naprawdę dobry, bo zagraniczne firmy to nie Januszexy, że cię zatrudnią bo zwyczajnie brakuje im ludzi do rąk. Oni szukają specjalistów. Dlatego właśnie masa osób rzucających dobrą pracę i decydujących się na emigracje, potrafi pracować po magazynach czy sprzątając, bo albo jesteś przydatny dla zagranicznych firm, albo nie. No a emocjonalnie piszę, bo sam na siebie jestem zły, starzy mnie cisną, w dodatku cała ta sytuacja przypomina mi o byłej. Masz rację pisząc wcześniej, że jest kretynką, ale siłą rzeczy mi się to wszystko przypomina...

@krzys2c: @Kadej: Nie mam już aż tyle pieniędzy, żeby opłacić choćby semestr podyplomówki. Jeśli chciałbym coś zarobić, to najłatwiej byłoby iść do gównoroboty typu Amazon, ale znowu; moja dostępność od zaraz, to mój kolejny atut.

@Palmera: Jestem tego świadom i wierz mi, że staram się. Tak jak napisałem, nie jestem przemądrzały, na rozmowie mówię, że nie mam doświadczenia i chcę się uczyć. Nawet pensja o którą proszę jest śmieszna jak na korpo, ale mam w sobie tyle pokory by wiedzieć, że
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Mirku, wymyślasz problemy. Założę się, że na zachodzie też może to być mało popularny kierunek. Głupi się nie wydajesz, wręcz przeciwnie. Ja bym spróbował, lepiej rok posiedzieć i popracować w zawodzie i ewentualnie stwierdzić, że to bez sensu, niż iść do gównopracy i ten rok zmarnować. Z ciekawości, w jakich krajach miałbyś teoretycznie możliwość zatrudnienia w zawodzie?
  • Odpowiedz
OP: @RedWizard: Chciałbym wymyślać, ale poważnie, najlepsi na roku zostali na uczelni, bo ciężko jest poza nią. Teoretycznie mógłbym pracować w wielu krajach, bo w końcu górnictwo czy też pozyskiwanie surowców mineralnych występuje praktycznie wszędzie. W rzeczywistości, takie firmy nawet nie zatrudniają fizycznych, bo od tego mają lokalsów, którym płacą grosze, a ci noszą kable, sprzęt i tyle. Albo jesteś specem, masz perfekcyjnie opanowany język, albo nara. Ja wiem, że ciężko to sobie wyobrazić, ale taka jest prawda, jeżeli szukasz normalnej pracy.

Dlatego też nie chcę iść do gównoroboty, tylko do korpo. Tam będę miał pewność, że wypłata będzie na czas, podłapię dynaminy, umiejętności miękkich, będę miał konkretny wpis do CV, a nie jakiś randomowy Januszex. W tym samym czasie będę sobie robił podyplomówkę, jakieś kursy językowe i może coś into programowanie, by umieć sobie zautomatyzować pracę. To jest mój plan na jakieś 2 lata.

Ten komentarz został dodany przez osobę dodającą wpis
  • Odpowiedz