Aktywne Wpisy
Spring90 +500
wynik pisu pokazuje co 8 lat topornej propagandy potrafi zrobić z ludźmi, tyle afer, miliardy złotych #!$%@? w błoto a i tak ponad 36% głosów XD Cześć, giniemy
#wybory
#wybory
Mrboo +46
Sośnierz przegrywa z Sypniewskim w okręgu Śląskim różnicą 49 głosów :/
https://wybory.gov.pl/pe2024/pl/komitet/41138?elections=&obszar=-11
#wybory
https://wybory.gov.pl/pe2024/pl/komitet/41138?elections=&obszar=-11
#wybory
Jakie kombo, czuję się jak totalne gówno i #przegryw...
Kilka lat temu szedłem na dosyć trudne, techniczne studia (nie żadne #it). Kierunek zamawiany, wielkie perspektywy, dobra ścieżka rozwoju. Oczywiście nic z tego nie wyszło, bo same studia to był żart, a podczas stażu starłem się z rzeczywistością. Zrobiłem sobie rok przerwy, pojechałem do UK popracować, podszkolić język i nauczyłem się trochę tej samodzielności, język też nie jest zły.
Po powrocie popełniłem błąd, bo poszedłem na te same studia, tylko już na magisterkę. Po prostu nie miałem pomysłu na siebie i tyle. Poznałem #rozowypasek, gdzie byliśmy razem przez rok. Związek się posypał, mocno to przeżyłem i wciąż czuję, że nie jest mi całkiem obojętna, chociaż wracać nie wrócę. W każdym razie, była pracowała w jednej z większych korporacji. Momentami zachowywała się tak, jakby złapała Boga za nogi, bywała zarozumiała, mnie trochę traktowała z góry, bo nie pracowałem. Miałem hajs zaoszczędzony z UK, rozrzutny nie jestem, to nie miałem potrzeby żeby pchać się w jakieś gównoroboty żeby nachapać się więcej. Spokojnie sobie studiowałem, miałem na swoje wydatki i było ok. Trochę nie rozumiałem jej zachowania, nawet raz (na początku związku) ostro ją za to skrytykowałem. Dziewczyna dostawała 2,2k netto za ostry #!$%@? i pracę, w której dawno przestała się rozwijać, a za to dawała się dymać na potęgę i tylko dostawała jeszcze więcej roboty. Ona wcześniej dla tego korpo zrezygnowała nawet z Erasmusa do kraju, w którym marzy by kiedyś żyć. Dla mnie to było nieporozumieniem, bo studia a tym bardziej Erasmus... coś takiego jest tylko raz w życiu. Nie wiem, to tak, jakby zrezygnować z Erasmusa, bo masz pewną pracę w Biedrze, za podobne pieniądze. Mając te 20 lat, masz przed sobą jeszcze z 40 lat pracy, gdzie jeszcze zdążysz zbudować swoją karierę i się jej poświęcić. Nie rozumiałem tego.
Dzisiaj, nie mam zbytnich perspektyw po moim kierunku. Większość ludzi z którymi kończyłem, pouciekało na różne instytuty, zostało na uczelni albo przebranżowili się. Postanowiłem, że też spróbuję w korpo, w końcu co w tym trudnego. W większości z nich wystarczy nie być umysłową amebą, umieć porozumieć się po angielsku i to wszystko. Nie potrzebujesz nawet doświadczenia, bo wszystkiego cię nauczą. Brzmi super, co nie? Dzisiaj otrzymałem maila (od 3 już w sumie korpo) z informacją o tym, że nie nadaję się nawet do takiej pracy...
#!$%@? mać. Była nawet nie potrafiła poprawnie maila po angielsku napisać, pracując na projektach dla klientów z UK i często musiałem jej pomagać. Kiedy przyjeżdżała do niej rodzina z Danii, to nie potrafiła się z nimi na spokojnie porozumieć po angielsku, bo tak była zestresowana. Ja, po roku mieszkania w Anglii, gdzie #!$%@?łem po 12h dziennie, nauczyłem się języka, samodzielności, pracy w międzynarodowych zespołach, komunikacji i po skończonych studiach technicznych, jestem kolejny raz zlany i nie nadaję się do korpo, gdzie #!$%@? właśnie tych cech się szuka... Mogłem sobie iść na psychologię, socjologię, zarządzanie i bym coś łatwiej ogarnął. #!$%@?, mogłem sobie iść na jakąś ekonomię, gdzie też bym miał w #!$%@? jakiejś matmy na kiju i chociaż bym coś z tego miał.
Moja samoocena szoruje po dnie, wmawiam sobie, że może była miała racje, może jestem gównem, które nawet nie nadaje się na bycie pomiatanym w korpo, gdzie podobno biorą jak leci... dodatkowo #!$%@? i dobije mnie fakt, że całą tą sytuację wiążę z byłą i chcąc nie chcąc o niej myślę. Ona sobie nadal siedzi w tym swoim korpo, zbiera doświadczenie do CV, jeździ na imprezki integracyjne, pracuje, ma tam swojego gacha, który też zarabia i generalnie jest sobie szczęśliwa. A ja? Jestem już kolejny miesiąc bezrobotnym gównem, które może liczyć co najwyżej na pracę w Januszexie z #!$%@? porównywalnym z korpo i gównianą wypłatą (o ile w ogóle, z obowiązkowym lodzikiem, jeśli dostałbym ją na czas), albo na wyjazd do UK, Niemiec i robaczenie po magazynach...
Jakbyście chcieli wiedzieć w jakim jestem stanie i jak bardzo jestem zdesperowany, to na ostatniej rozmowie kwalifikacyjnej przepytywała mnie jedna z Team Leaderek. Gruba laska, tak 4/10 maks i to z toną tapety na twarzy, a ja łapałem się na tym, że mógłbym ją przebolcować nawet w kiblu na szybko, gdyby to tylko miało mi załatwić tę pracę. Autentycznie. Miałbym do siebie mniej pogardy za bycie taką męską dziwką, niż za bycie takim bezużytecznym śmieciem, który do niczego się nie nadaje, jakim jestem teraz.
#gownowpis #zalesie #gorzkiezale #praca #pracbaza #studbaza #studia
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Zkropkao_Na
A co to za kierunek? Może szansą byłaby jakaś naprawdę wąska specjalizacja i wyjechanie za granicę nie na magazyn, a właśnie do zawodu?
Najważniejsze, że nie marnujesz sobie właśnie życia z jakąś kretynką, dla której najważniejszą rzeczą w życiu jest przekładanie papierów dla beżowego pana z Londynu.
A teraz rada: Masz znajomych? To ich popytaj, może gdzieś szukają jednak ludzi po twoim kierunku? Jakoś ci twoi koledzy ze studiów gdzieś pracują. W ogóle, piszesz, jaki to jesteś z siebie dumny, że sobie dałeś radę w obcym kraju. U siebie
@AnonimoweMirkoWyznania: Ten kierunek to ZiIP albo jakiś "babski" kierunek techniczny?
Po powrocie popełniłem błąd, bo poszedłem na te same
Dokładnie tak było. Miałem problem z obroną licencjatu, bo wystawiła mnie promotorka (rok później wywalili ją za wałki z grantami, więc to nie moje widzimisię). Rodzice mnie cisnęli, sam też bałem się, że nie dam rady. Jak się udało to stwierdziłem, że muszę rok odpocząć i zrobić coś innego.