Wpis z mikrobloga

taka mi się przypomniała sytuacja w związku z dzisiejszym wpisem gdzie karetka pojechała do urazu barku a ludzie nie potrafili zrozumieć, że to nie robota dla rat-medów

moja historia również dotyczy konsekwencji nadużywania kompetencji #ratownictwo #ratownictwomedyczne #ratownikmedyczny i #999

historia co prawda nie moja ale z pierwszej ręki bo od mojego brata,który pracuje jako rat med w małopolsce.

pojechał całkiem niedawno do urazu palca - na sygnale bo niby obcięty kątówką. przyjeżdżają a tam przycięta końcówka palca (ta część z paznokciem). na placu przed domem 3 samochody. po założeniu opatrunku tłumaczą rodzinie, że mają wsiąść w samochód i podjechać do szpitala. oczywiście afera jak #!$%@?. najbardziej szczekała żona pacjenta bo to ona dzwoniła: "Janusz przecież od 30 lat płaci a wy go do szpitala nie chcecie wziąć. już ja wam zrobię koło dupy"

wzięli - dla świętego spokoju

jadą do szpitala i dzwoni dyspozytor, że w pobliżu w jakiejś firmie jest zatrzymanie krążenia a on nie ma żadnej karetki. najbliższa wolna jest 15km dalej.
długo się nie zastanawiali, włączyli niebieskie i jazda. gość z owiniętym palcem dostaje instrukcje, że ma siedzieć na dupie i pod żadnych pozorem nie wychodzić z karetki.

dojeżdżają na miejsce i robią co mają robić. pacjent po 10 minutach RKO, podaży leków i zaintubowaniu ruszył. nieprzytomny, nie oddycha ale serce bije. ładują gościa do karety. podłączają pod respirator, robią ekg - zawał. mój brat siada pacjentowi za głową a pacjent z urazem palca siedzi obok. wygląda jakby sam zaraz miał dostać zawału. jadą na bombach do szpitala.
po drodze kolejne zatrzymanie krążenia. pisk hamulców, ładowanie i strzał defibrylatora, masaż. z noszy spada ssak z którego wylewają się płyny ustrojowe oddessane wcześniej z dróg oddechowych. rzygi pięknie rozbrygując się po całej karetce w tym po nogach gościa z ciężką amputacją palca. kilka minut rko pacjent na noszach znów ruszył.
gościu obok wygląda jakby chciał się zapaść pod ziemię. jest blady jak ściana, w którą wciska się z taką siłą, że zaraz trzeba będzie do blacharza jechać klepać bok.

po wjeździe na podjazd dla karetek i otwarciu drzwi do ratowników startuje żona tego pierwszego pacjenta. że co to jest? gdzie oni sobie przejażdżki urządzają z jej mężem jak ona tu już czeka 30 minut na niego. gościu wysiada z karetki i krzyczy do niej wymowne "zamknij się #!$%@?" po czym #!$%@?ł wszystkim z oczu. brat mówił mi że więcej go nie widzieli bo pojechali przekazać tego pacjenta po NZK.

osobiście myślę, że to co przeżył w karetce zostanie mu w pamięci do końca życia i zanim kiedykolwiek zadzwoni po pogotowie to sto razy się zastanowi. szkoda tylko, że "mądry Polak po szkodzie" bo wcale nie musiało do tej sytuacji dojść.

historia wydaję się troche science fiction bo w żadnym wypadku nie powinno się brać dwóch pacjentów do jednej karetki, chyba że oboje np przy drobnej kolizji mają drobne urazy. nie mniej jednak #takbylo więc kolejny apel do tych, którzy dzwonią po karetkę bo nie chcą czekać w kolejce szpitalu. niech się zastanowią czy naprawdę to oni są najważniejszym pacjentem w danej chwili, w danym czasie i miejscu

pozdro
  • 5
osobiście myślę, że to co przeżył w karetce zostanie mu w pamięci do końca życia i zanim kiedykolwiek zadzwoni po pogotowie to sto razy się zastanowi. szkoda tylko, że "mądry Polak po szkodzie" bo wcale nie musiało do tej sytuacji dojść.


@fakjubicz86: piękne - myślę że taka lekcja była absolutnie bezcenna. Nic tylko życzyć takich przygód każdemu, co do pierdoły wzywa karetkę. Jeden przypadek wyleczy z głupoty całą rodzinę :)