Wpis z mikrobloga

Mirki, chodzę średnio co 3 tygodnie do fryzjera, którego mam tuż obok biura. I ostatnio nawiązał się taki dialog:

- poproszę paragon

- yy, muszę szefa zapytać

- szef mówi że może dać tylko to (potwierdzenie płatności kartą)

- wie pani że szef okrada państwo?

- wiem, ale co poradzę

- nie boi się skrabówki?

- widocznie nie

I mam teraz dylemat. Czy #!$%@?ć salon do skarbówki za brak kasy fiskalnej i szukać nowego fryzjera czy olać sprawę i pozwolić żeby dalej na cwaniaka okradał państwo?

Dodam tylko że nie jest to typowy golarz Filip z Pana Kleksa, tylko jakis tam mistrz fryzjerstwa, prowadzący szkolenia itp.
#pytanie #urzadskarbowy #podatki #prawo
  • 170
@camilio: No właśnie gościu tyle bierze za strzyżenie, że rezygnuje z jego usług XD a dostać się do niego też trudno, więc obroty ma jak żaden fryzjer w moim mieście chyba
To nawet moje znajome tak często nie chodzą do fryzjera jak ty :).


@Micho_master: w przypadku dłuższych włosów (a takie mają Twoje znajome) można chodzić rzadziej do fryzjera. W przypadku krótkich i jakiejś sensownej fryzury to 3 tygodnie to chyba maksymalny odstęp miedzy wizytami, żeby wyglądać jak człowiek. No chyba, że mówimy o fryzurze „mama mnie strzyże”, to wtedy faktycznie co 3 tyg może wydawać się często.