Wpis z mikrobloga

Przeczytałem Wiedźmina (bez Sezonu Burz) i jestem mocno rozczarowany. Gdzieś od 5 tomu (Chrzestu Ognia) dopadło mnie zmęczenie materiału, po części też dlatego, że i jakość moim zdaniem spadła. Autor zaczął nadużywać przeskoków czasowych, stosował opowiadania w opowiadaniu (raz Ciri opowiadała pustelnikowi, raz Jarre pisał, raz był jakiś bajarz, innym razem jakieś miłośniczki legend, itd.), zaczęły się też denerwujące powtórzenia (szczególnie rażące gdy po raz n-ty pisał o tym, że w chatce na odludziu byli pustelnik i Ciri), za dużo też było Ciri i Yennefer, a za mało innych postaci.




tl;dr
Gry są lepsze. Co prawda na pewnym etapie książki bardzo mnie wciągnęły, ale koniec końców pozostał niesmak.

#ksiazki #literatura #fantastyka #wiedzmin #wiedzmin3
  • 1509
Co takiego nie pasuje Ci z jego zachowaniem wobec Fringilli? To był chyba jedyny przypadek, gdy Geralt zachował się w ogarnięty sposób w stosunku do kobiety i nie dał się wbrew pozorom omotać. W jaki sposób tak mu pomogła? To, że medalion okaże się tak skuteczny nikt się nie spodziewał, a ciężko, żeby Geralt jej dziękował za uwodzenie go i szpiegowanie na rozkaz Loży (BTW Jedna z rzeczy, które mi się nie
@Jan_K: Nie no tak ogólnie to zakończenie było na tyle otwarte że każdy mógł interpretować tak jak mu się podobało a zresztą Sezon Burz potwierdził że Geralt żyje bo Nimue spotkała go wiele lat po jego "śmierci"
@Bethesda_sucks: Fringilla go przecież wykorzystywała jeszcze bardziej niż Triss XD A loża była tak żądna władzy że żadne alianse z nią nie wyszłyby mu na dobre co nawet widać po tym że ten
@Asterling: Nie wiemy na czym polegała jego magiczność, może na tym, że był niezniszczalny, może na tym, że był lżejszy. Ale to równie dobrze można powiedzieć, że Geralt też oszukiwał, bo zamiast używać zwykłego miecza korzystał z super-hiper sihilla Zoltana.

Żaden człowiek nie zdołałby sparować takich cięć. Geralt powoli zaczął rozumieć. Ale już było za późno.


To o niczym nie świadczy, jedyny wniosek jaki można stąd wyciągnąć jest taki, że Vilgefortz
@Bethesda_sucks: Zgadzam się z tym, że przeskoki czasowe pojawiły się totalnie z dupy, były przez pewien czas nadużywane i trochę męczyły. Tak samo denerwowała mnie Ciri, ale może to wina tego, że najpierw przeszedłem gry. Natomiast pomimo tego książki czytało mi się super i reszta zarzutów to tak bardziej na siłę.
@Bethesda_sucks: Słowa Geralt powoli zaczął rozumieć oznaczają przecież że zaczął rozumieć czemu nie ma z nim szans. A Sihill to żadne oszukiwanie bo to był zwyczajny miecz jedynie ostrzejszy i lżejszy od innych a Vilgefortz wspomagał się magią co sam Geralt zauważył więc tu nie ma co się kłócić.
@Asterling: Jakby magiczne wspomaganie było takie proste to mielibyśmy więcej czarodziejów, którzy walczyliby bronią konwencjonalną, a przecież wcześniej Geralt wyśmiał tego kochanka Yen, który wyciągnął miecz, a żadna z czarodziejek nie próbowała korzystać z broni białej poza ostatecznością (vide Yen z puginałem). Biorąc pod uwagę czas potrzebny na rzucenie zaklęcia taka magiczna broń byłaby w większości przypadków lepszym narzędziem niż kula ognista czy piorun, a mimo to niczego takiego nie zobaczyliśmy.
@Bethesda_sucks: Super-hiper sihill jest chyba przehypowany, z tego co pamiętam to gnom znający się na mieczach uważał, że to jednak nie to samo co oryginalny miecz wiedźmiński.

Co do Fringilli - drużyna była w gościach u księżnej Henrietty, gdyby Vigo nie istniała, to kto inny by się nimi zajmował, nie widzę powodu do jakiejś szczególnej wdzięczności wobec Fringilli. Oddawanie sprawy w ręce Loży w ogóle nie wchodziło w rachubę, Geralt co
Nie wiadomo czy medaliony Bonharta były prawdziwe a po drugie Geralt przeszedł więcej mutacji niż zwykły wiedźmin.


@Asterling: > Nie jest napisane kim był Bonhart ani w jaki sposób zdobył wiedźmińskie medaliony.

@meql: Było powiedziane, że po interwencji Bonharta nagle Wiedźmini przestali nawiedzać pewne okolice. Bonhart był hypowany przez Sapkowskiego, od początku podkreślał jego ponadprzeciętne umiejętności. Jeśli chodzi o medaliony, prawdziwe są na pewno, podróbki ani Ciri, ani Geralt (on
Bo żaden inny nie umiał kompletnie walczyć wręcz xD

@Asterling: lol
Teraz to pojechałeś po bandzie.

A propos Vilgefortza: gdyby zaczarowany drąg robił aż tak wielką różnicę, nawet bez wyszkolenia czarodzieje używaliby ich do obrony i walki właśnie ze względu na czas potrzebny do rzucenia czaru. Gdyby natomiast nie robił aż takiej różnicy można by go uznać za wspomagacz tej samej klasy jak porządna broń, którą operował Geralt.
@Bethesda_sucks:

zaczęły się też denerwujące powtórzenia (szczególnie rażące gdy po raz n-ty pisał o tym, że w chatce na odludziu byli pustelnik i Ciri)


Przecież to nawiązanie do popularnej w bajaniach i baśniach narracji, wywodzącej się wprost z ustnych przekazów. Poza tym zarzut czysto estetyczny, więc wyłącznie kwestia gustu.

za dużo też było Ciri i Yennefer, a za mało innych postaci.


Za dużo było postaci, których historię opisuje książka? xD Kolejny
@niewieski: Ale Opowiadania to przecież czysty postmodernizm. W kategoriach specjalności Sapkowskiego, czyli właśnie postmodernistycznej żonglerki motywami kultury, misternego żartu sytuacyjnego i inteligentnego dialogu, to jego największe osiągniecie. Choć ja jako miłośnik sag fantasy wolę Pięcioksiąg.

I dlatego też osoby, ktore preferują bardziej spójną, jednorodną, przyziemną i pełnokrwistą narrację i takie też fantasy, wybiorą Pieśń Lodu i Ognia lub Malazańską Księgę Poległych, a z polskich Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Lub PLO, bo
Większość osób oczekuje tutaj prostego, gimnazjalnego fantasy (jak właśnie opowiadania Sapkowskiego czy choćby PLO Grzędowicza), a nie pięciotomowej sagi, w której autor bawi się czasem, motywami z literatury średniowiecznej, konwencją powieści szkatułkowej


@niewieski: lol
To że bawi się konwencją jest aż nadto widoczne, rzecz w tym, że robi to nieudolnie, tempo akcji cierpi na tym, a same udziwnienia są chyba tylko po to, by rozpasać odrobinę tomiska. Jeśli uważasz, że opowiadanie