Wpis z mikrobloga

Przyjaciel ma raka trzustki i nie ma zamiaru walczyć. Rokowania są jak to przy tym nowotworze zerowe. Jak się okazuje tylko ja rozumiem (i jego kobieta), że nie chce się leczyć, tylko godnie wyszaleć ostatnie chwile w życiu. To jego decyzja i ją szanuję. Chce przeżyć to co ma - na własnych warunkach, zamiast gnić na chemiach, skoro szanse są niemal równe zeru.

Najbardziej jednak #!$%@? mnie, że ludzie widząc, że ja to popieram, że pojechałem mu towarzyszyć przy skoku na bungee, że mimo klaustrofobii zagryzając zęby wchodziłem w jakieś te jego jaskinie, czy wyrabiamy wizę turystyczną żeby zobaczyć wielki kanion - mówią, że to ja go na to sprowadziłem, że to moja wina, że jak on umrze to przeze mnie. To samo mówią o jego kobiecie, jesteśmy jedynymi osobami rozumiejącymi tę decyzję i przystajemy na propozycje tego co chce zrobić.

A niech mnie #!$%@? wyklną, dopóki sam wiem, że jestem okej, to będę trzymał pion.

#zalesie
  • 110
mówią, że to ja go na to sprowadziłem, że to moja wina, że jak on umrze to przeze mnie.


@oiio: A czy te tępe fiuty wzięły pod uwagę co przeżywasz z tytułu tego że Ci przyjaciel umiera? Ale nie, pierwsza reakcja - opluć i sponiewierać? Empatia? Współczucie? A po co? -,-

Bądź silny, mirku.
@oiio pytanie tylko czy skoki na Bungie zabierze do grobu? Wspomnień nie weźmie. Może więc warto zastanowić sie nad sensem tego zycia. Zycie nie polega na wyszaleniu sie przed śmiercią bo kazdy znas umiera. Uwazasz więc ze sensem zycia to szaleństwo? Ja uważam ze to jedna z rzeczy ale jest kilka bardzo waznych. Najwazniejsza byc może to Bóg. On daje nam nadzieję ze jeszcze sie spotkamy. Możesz napisac gowno prawda. Jednak poki
@oiio A terapie alternatywne? Wiesz, że za pomocą samej medytacji można zmienić ekspresję genów? W Ajurwedzie stosuje się triphale m.in. w nowotworach trzustki, poza tym są inne zioła z dużym potencjałem antynowotworowym; vilcacora, reishi, cordyceps sinensis. Szansa na wyzdrowienie jest niewielka, ale dlaczego nie miałby spróbować skoro nie ma nic do stracenia? Zdarzają się remisje nawet w najbardziej beznadziejnych przypadkach.
@oiio: Podobno ludzie na łożu śmierci najczęściej żałują, że żyli tak jak chcieli inni, a nie na własnych zasadach. Opinia innych, nawet jego rodziców nie ma tu znaczenia. To jest jego życie, a właściwie ostatnie jego chwile i tylko on może decydować, co z tym zrobi. Można się z tym nie zgadzać, ale jego decyzje trzeba szanować, bo raczej nie mamy pojęcia, jak to jest być w jego sytuacji teraz. Propsy
@oiio: No i olej ich. Przecież żeby on z tego wyszedł to musiałby się zdarzyć cud. Wątpię czy jest gdzieś w historii przypadek wyleczenia tego cholerstwa...
Przynajmniej będzie żył szczęśliwie przez pozostały mu czas.
@oiio: Ci "ludzie" woleli by, żeby łaził zmęczony i wycieńczony tą chemią, żeby mogli mu "współczuć", powiedzieć "nie poddawaj się będzie dobrze". Potem w domowych pieleszach "a ten kaziu to tak schudł na tej chemii, szkoda chłopaka, całe życie miał przed sobą".. Taka rzeczywistość. Szacun dla niego i dla Ciebie, że go w tym wspierasz.