Wpis z mikrobloga

Nie rozumiem ludzi, którzy biorą kredyt na mieszkanie, zadłużając się na dekady i zostając niewolnikiem lichwiarskiej międzynarodówki. Wynajem mieszkania to zdecydowanie bardziej racjonalne zachowanie. Gdybyś miał wybór - kredyt na mieszkanie lub wynajem - to na co byś się zdecydował? Przeanalizujmy to krok po kroku. Jakie są plusy kredytu? Jedyny plus jest taki, że kiedyś, za te dekady, będziesz wreszcie właścicielem mieszkania i będziesz mieszkał 'na swoim'. Minusy? #!$%@? się w kredyt na prawie całe życie, musisz spłacać go co miesiąc, niezależnie od okoliczności, nieważne czy nagle zachorujesz, czy będziesz niezdolny do pracy, czy stracisz pracę, będziesz ciągle czuł presję i musiał płacić bo inaczej stracisz mieszkanie. W miejscu, w którym masz dom mogą nagle wybudować coś co będzie utrudniało życie, może mieszkanie przestanie Ci się podobać, ale nie masz odwrotu. A może rozstaniesz się z kobietą, z którą spłacasz ten kredyt. Staniesz się niewolnikiem, który będzie musiał rezygnować z wielu przyjemności aby uiszczknąć kolejną ratę. Jednym słowem, dramat.

Wynajem? Plusów jest bez liku. Jesteś elastyczny - możesz wynająć coś w jednym miejscu, a jak się znudzi lub nie podpasuje Ci okolica lub sąsiedzi to wynajmujesz w drugim. Nie wiążesz się długą umową przez co nie jesteś niewolnikiem - w każdej chwili możesz po prostu wyjechać na drugi koniec świata i nie będziesz musiał nic płacić. Nie masz presji. Nie podporządkowujesz sobie życia pod kredyt. Jak rozstaniesz się z kobietą to po prostu się rozchodzicie, bez walki w sądzie o kredyty. Często wynajem jest też tańszy niż rata za kredyt. Ktoś powie 'ale wynajmując nie jesteś właścicielem i jesteś od niego zależny'. Gdy masz kredyt to jesteś tak samo zależny od banku. Poza tym czy to takie ważne czy mieszkanie w którym jesteś jest Twoje czy tylko je wynajmujesz? Dla mnie to bez różnicy bo wynajmujący i tak pozwala Ci na sprowadzanie swoich rzeczy i układanie domu jak chcesz. Nie mogę pojąć dlaczego ludzie pchają się w te kredyty i marnują sobie życie. Bezsensowne zachowanie, beznadziejne powtarzanie wzorców społecznych, wychodząc z założenia, że skoro inni biorą kredyt to i ja wezmę.. Lepiej wszystko chłodno przeanalizować i wynajmować mieszkanie. Ja mieszkam z rodzicami, ale jak już opuszczę gniazdo rodzinne to tylko do wynajmowanego mieszkania, bo nie wyobrażam sobie takiego spłacania kredytu przez 30 lat. Oczywiście w tym rozważaniu odpada opcja 'kupuję mieszkanie z góry za pieniądze bo mnie stać' bo większości nie stać, a tu chodzi o poglądy większości.
#niebieskiepaski #rozowepaski #logikaniebieskichpaskow #logikarozowychpaskow #bekazniebieskichpaskow #bekazrozowychpaskow #bekazpodludzi #oswiadczenie #ankieta #kiciochpyta #mieszkanie

Co jest wg Ciebie lepszą opcją - wynajem mieszkania czy kredyt na dziesiątki lat?

  • Wynajem 39.2% (925)
  • Kredyt 60.8% (1435)

Oddanych głosów: 2360

  • 118
@szpongiel: Wszystko zależy od podejścia. Jak porównujemy jedynie miesięczny koszt wynajmu vs koszt kredytu i utrzymania własnego mieszkania, to często faktycznie potrzeba co najmniej 25 lat żeby przy identycznych kwotach spłacić mieszkanie, przyjmując uproszczenia typu zerowy wkład własny, żadnego nadpłacania kredytu itp.

W kredycie jednak jest część kapitałowa i część odsetkowa. O ile kapitał to jest to, co zostanie na zawsze, to tylko odsetki są kosztem. Moim zdaniem opłaca się brać
@LudzkieScierwo: Po pierwsze to często kredyt jest tańszy niż wynajem. Po drugie niekoniecznie trzeba brać kredyt na "dekady" Mam masę znajomych którzy np. sprzedali ziemie po rodzicach + własne oszczędności i kredyt na ich nowe mieszkanie ma jakąś śmieszną ratę i trwa 7 lat. Następna sprawa jest taka że mieszkania wynajmowanego nie umeblujesz jak chcesz, ogólnie mały sens jest coś wkładać w nie swoje mieszkanie. No i na koniec nawet jak
@LudzkieScierwo, @seeksoul: Wynajem = koszty kredytu w większości przypadków. Bańka na rynku nieruchomości pękła, na swoim przykładzie: kredyt na 15 lat, typowe gównomieszkanie w nowym budownictwie 45m2 + taras. Rata? 1100zł, wynajęte za 1400 (w sam raz na ratę i opłaty). Czas tak zapieprza że dopiero je wziąłem a już mam połowę za sobą. Za 7,5 roku będzie moje i nie kosztowało mnie ani złotówki. Spłacają mi to właśnie osoby
@LudzkieScierwo: Znajdz mi kogoś kto spłaca kredyt przez 30 lat. Ja równowartość raty odkładam do skarpety i raz w roku będę nadpłacał kredyt. Dzięki temu spłacę go za 10 lat. Po 10 latach wezmę kredyt na 2-3 kawalerki, gdzie koszt tego kredytu będzie wysokości mojej raty za szeregówke pod miastem.

I wiesz co?
Za 30 lat będę miał szeregówkę pod miastem
Co najmniej 2 kawalerki pod wynajem, które będę wynajmował ludziom
@LudzkieScierwo: czego nie rozumiesz ? Kupujesz mieszkanie na kredyt i spłacasz coś co będzie należało do Ciebie.Wynajmujesz i spłacasz kredyt komuś kto kupił mieszkanie i miał więcej wyobraźni niż Ty.
Kupił mieszkanie po czym stwierdził ze chce jechać na koniec świata, wynajął to skredytowane mieszkanie i Ty spłacasz jego kredyt, kto tu jest nieogarnięty?? Jak byś miał pojęcie jak to działa to byś wiedział, ze wystarczy być ogarniętym i nie jesteś