Wpis z mikrobloga

No więc tak. Idę dziś na mecz. Ze znajomymi mojego znajomego. Z X osób będę znała jedną. Z tego, co wiem, to do tego pubu wybiera się duuuża grupa jego znajomych.


I jeszcze pół biedy, gdyby byli tam sami faceci. Z facetami lepiej się dogaduję, czuję się przy nich dużo pewniejsza siebie, może dlatego, że oni są zwykle jacyś tacy bardziej nieśmiali. Ale tam mają być też...



Nie wiem o czym. Nie mam o czym. #rozowepaski rozmawiają o głupotach. O tipsach, o tym, gdzie nowa bluzeczka, gdzie ładne paznokcie, co Basia mówiła Kasi i oalemaszładnybłyszczykgdziekupiłaśczytomerykej. I wiecie, te dziewczyny oczekują, że skoro ja też jestem kobietą, to będę się z nimi dobrze dogadywała, a już na pewno lepiej, niż z #niebieskiepaski. Wszyscy tego oczekują. No i zwykle kończy się to tak, że siedzę z jakąś niunią, którą widzę pierwszy raz na oczy, oglądam zdjęcia jej dziecka, którego imię usłyszałam pięć minut temu i którego już nie pamiętam, uśmiecham się, przytakuję, bardzo staram się uwierzyć, że to naprawdę wspaniale, że ktoś tam nagrał coś tam z kimś tam i modlę się, żeby za źrenicami nie zaczęły wyświetlać mi się wielkie neony w stylu "Ratunkuuuuu!!!".

I to nie jest tak, że nie lubię ludzi, bo bardzo ich lubię. Po prostu przeciągające się kurtuazyjne rozmowy - zapychacze czasu wysysają ze mnie energię. Jeśli ktoś jest sympatyczny, to rozmowy o niczym są z nim mniej męczące, a jeśli czuję, że kogoś nie polubię, to już zupełna tragedia. Bo nie potrafię udawać, że jest inaczej. Nie to, że jestem niemiła, czy coś, ale mam wrażenie, że po prostu widać po mnie, że nasze energie niezupełnie się zgrały.

Znam naprawdę niewiele kobiet, rozmawiając z którymi czuję się swobodnie. Co ze mną nie tak... :/

No, przynajmniej dobrze, że to mecz. Schowam się za jakąś colą i będę strasznie zaabsorbowana ekranem. Wcześniej tylko godzina rozmów o niczym. Wdech. Wydech. To będzie fajny wieczór, będzie, prawda?

#oswiadczenie #zalesie #gorzkiezale #introwertycy #mecz #nvmmpisze
  • 14
  • Odpowiedz
@nvmm: ale generalizujesz o tych dziewczynach gadających tylko o głupotach. skoro ci nie odpowiada gadanie o dzieciach itd. to sama narzuć temat rozmowy i masz problem z głowy
  • Odpowiedz
@nvmm: też kiedyś bałam się dziewczyn tego typu, ale teraz już wiem, że nie ma czego. W dodatku z mojego doświadczenia te, które wyglądają bardzo sukowato zazwyczaj są bardzo miłe i sympatyczne xd serio. Oczywiście nie wszystkie, ale dużo razy miałam tak, ze oceniłam laske po wygladzie na niefajną i zarozumiałą, a okazywała się naprawde spoko. Nie uprzedzaj sie i tyle. Kobiety to też ludzie ( ͡° ͜ʖ
  • Odpowiedz
@Izabela_Wokulska: ja podobno też robię czasem sucze miny i moje 2 najbliższe koleżanki ze studiów się mnie początkowo bały, potem jak się poznałyśmy bliżej to wiedzą że jestem do rany przyłóż ( ͡° ͜ʖ ͡°)
nie trzeba się bać ludzi
  • Odpowiedz
@alejandra15: @Izabela_Wokulska: Ale to nie tak, że się ich boję, bo dziewczyna może wyglądać bardzo sympatycznie, ale jeśli poczuję, że "chemia nie gra", to przeważnie okazuje się, że intuicja mnie nie myliła. ( ͡° ʖ̯ ͡°)
  • Odpowiedz
@alejandra15: ja mojej obecnej bliskiej znajomej też sie bałam na początku xd Wyglądała mi na taką, z która lepiej nie zadzierać. A teraz to jest jedna z milszych i łagodniejszych osób jakie znam. Zupełnie bezkonfliktowa dziewczyna.
  • Odpowiedz
@alejandra15: Już widzę te tłumy chętnych do rozmowy na np. temat w stylu: "czy myślisz że pod powierzchnią Enceladusa może istnieć życie? Pierwszy z brzegu.
@nvmm Nic z Tobą źle nie jest, niektórzy już po prostu tacy są, że o dupie maryni nie lubią rozmawiać, bo szkoda energii na takie #!$%@?. Inni nie wiedza jak można rozmawiać o czymś innym niż dupa maryni. Będzie fajny wieczór, bo pogonimy Portugalów
  • Odpowiedz
@nvmm: Moim zdaniem jesteś mocno uprzedzona, sama napisałaś, że nie znasz tych ludzi, a od razu wyrabiasz sobie o nich zdanie. I to niezbyt dobre. I pewnie widać to na twojej twarzy kiedy próbujesz z kimś rozmawiać. A niektórzy po prostu kiedy się denerwują mówią strasznie dużo i o kompletnych głupotach.
  • Odpowiedz
@nvmm: Totalnie Cię rozumiem. U mnie to samo.

Dla przykładu... jakiś czas temu w firmie dziewczyny organizowały "babski wieczór" na mieście. Oczywiście nie poszłam. Od początku wiedziałam, że nie dam rady się zgrać z resztą, a rozmowy o błyszczykach, ubraniach, nowej fryzurze Pani Dyrektor i innych pierdach wywołują u mnie wręcz dyskomfort fizyczny i jedyne co mam w głowie to "Ratuj się, uciekaj, zanim powiesz coś głupiego i uznają Cię
  • Odpowiedz