Wpis z mikrobloga

Siedzę w parczku, palę papierosa.
Łup, słyszę. Orzech spadł na asfalt. Włoski. Z nieba. Za orzechem przyleciała wrona.
No nic. Palę dalej.
Po chwili znów łup. I znów wrona.
Mądre ptaszysko, myślę. Tylko ten orzech głupi. Nie chce się rozłupać.
Łup. Łup. Łup. Nie daje za wygraną.
Naprawdę mądre ptaszysko.

Łup. Spadł tuż przy mnie. Wrona przyleciała za nim i z nieskrywaną rezerwą próbowała się do niego zbliżyć swoim wronim krokiem. Tup, tup, tup.
Wstałem, skiepowałem szluga.
Wrona odleciała na kilka metrów i zaczęła przyglądać się mi swymi czarnymi jak smoła ślepiami.
Piękne i mądre ptaszysko.

Podszedłem do orzecha i trach, rozłupałem #!$%@? butem. Wrona ani na chwilę nie spuściła ze mnie wzroku.
- Masz! - powiedziałem do wrony - Na zdrowie! - i kopnąłem w jej stronę obie połówki.
- Kra! - odpowiedziała przyjmując podanie. - Kra, kra, kra! - dodała i odleciała żyć swym wronim życiem.
Myślę, że to znaczyło "dziękuję".


#coolstory #truestory #smiesznypiesek
  • 27
@KRCZVSK: w szkole miałem badania na temat tego zachowania. Ptaki muszą cały czas optymalizować wysokość zrzutu, bo z jednej strony musi być na tyle wysoko, żeby po uderzeniu skorupka pękła, z drugiej strony musi być na tyle nisko, żeby ptak zdążył dolecieć do orzecha. Jest nawet określona średnia wysokość zrzutu danego gatunku orzecha. Mądre ptaszyska ( ͡° ͜ʖ ͡°)