Wpis z mikrobloga

Prorok ze mnie żaden. Jak zwykle nie przewidziałem trafnie wyniku meczu. Dlatego nie gram u bukmachera, bo oglądam te mecze... a potem głupieję. Nie ma w tym logiki ani sensu. Dlatego kocham tę grę.

Mniej kocham sytuację, w której Legia przegrywa mecz, a to już staje się wręcz codziennością. Właściwie przed każdym kolejnym meczem trzeba spodziewać się właśnie tego - porażki. Tak myślę też przed spotkaniem z Ruchem. Tam nie potrafiliśmy wygrać nawet wtedy, gdy zagraliśmy najlepszy mecz w rundzie (wiosna tego roku). Nie łudzę się, że cokolwiek tam ugramy, bo obecnie jesteśmy w lesie, ciemnym i rozległym...

Nasi dzisiejszy przeciwnicy to niezły zespół, mają kilku ciekawych piłkarzy, ale efektownie to oni nie grają. Gdy patrzę na ich wyniki, jeszcze bardziej utwierdzam się w tym przekonaniu. Praktycznie nie tracą bramek, a z przodu zawsze coś wpadnie. Wypisz wymaluj Legia z poprzedniego sezonu pucharowego. Przegrana w takim stylu zawsze boli i teraz nie jest inaczej. Ja tam Midtjylland doceniam, ale powtarza się to, co zwykle - nie daliśmy sobie szansy, aby przekonać się, że da się ich klepnąć. Byliśmy od tego na tyle daleko, że trzeba to ocenić jednoznacznie - to kolejna katastrofa w wykonaniu Legii.

Z przodu jak zwykle nic nie hulało. Skończyła się seria z Prijoviciem, wystarczyło o niej wspomnieć (oczywiście nie na mirko, bo to było tu poruszane wielokrotnie, i to zwykle nie przeze mnie, zrobił to niedawno sam zawodnik w wywiadzie) i pozamiatane. Sam Szwajcar był moim zdaniem najgorszym piłkarzem tego meczu. Ewentualnie Kucharczyk, który oprócz tradycyjnej już padaki (nikt nie próbował dawać mu piłek na wolne pole, to i wszelkie atuty zniknęły, ale wymagajmy chociaż jakiejś przyzwoitości...) dodał samobója, przez którego Duńczycy mieli bramkę z niczego. Te ich stałe fragmenty były groźne, ale dopiero my musieliśmy pomóc, aby stały się skuteczne. Ech...

Zawiódł mnie także Guilherme. Piłkę, gdy dostawał, kleił do nogi bardzo dobrze, często też wywalczał rzuty wolne. Ale gdy miał możliwość, aby podać prostopadle (kilka razy tak było w tym meczu), zawsze zagrywał za mocno. No i to on w niegroźnej sytuacji sfaulował, a po tym rzucie wolnym padła bramka. No i niewykorzystana sytuacja. Za dużo tego jak na jeden mecz.

Te niecelne podania irytowały tym bardziej, że Nikolić często dobrze się ustawiał. Dostawał jednak takie piłki, że mógł co najwyżej zejść na skrzydło, a tam rozłożyć ręce, bo w okolicy nikogo nie było. Miał jedną sytuację, nie wykorzystał jej. Za mało jest wykorzystywany, czuję, że można go wykreować na naprawdę groźnego napastnika, ale zespół kompletnie mu w tym nie pomaga...

Tego obrazu nędzy i rozpaczy niech dopełni nasz środek pola. Furman znów musiał ogarniać za dwóch, bo Vranjes postarał się, abyśmy szybko nie zapomnieli o Masłowskim. Zero szybkości, zero agresji w walce o piłkę (tego w ogóle było mało, ale przy nim to aż raziło), zero jakiegokolwiek rozegrania. Furman miał więc ciężko i zadaniu nie podołał. Zdecydowanie był to jego najsłabszy mecz w tym sezonie, nic mu nie wychodziło. Stałe fragmenty zaczął dobrze, ale potem trafiały już tylko w pierwszego obrońcę i do widzenia. Ale teraz wyobraźcie sobie, jaka dziura tworzy się na mecz z Napoli... Ivica wiadomo, Jodłowca pewnie też zabraknie, Furman wylatuje za kartki. Jeśli nie wróci Pazdan, środek będą musieli zabezpieczyć Vranjes z Makowskim. Zanosi się na rzeź.

Wiem, że Duńczycy nie atakowali w jakoś szczególnie wyrafinowany sposób, ale generalnie udało się wyeliminować sporo zagrożenia pod naszą bramką. Czy to z Zagłębiem, Jagiellonią czy Zorią, dziur było sporo i przeciwnicy mieli swoje okazje. Tu właściwie były stałe fragmenty plus jedna udana akcja Sisto, jeśli nie przekręciłem nazwiska. Z naszych defensorów najbardziej podobała mi się gra Lewczuka - zawsze to miła odmiana po poprzednich wpadkach.

Nie chcę się za bardzo rozwodzić nad tym meczem. Nadal nic się nie zmienia. Co by się nie działo, nie potrafimy poprowadzić gry, zepchnąć przeciwnika do obrony ani kreować sytuacji. To już dawno przestało być śmieszne. Jeśli ktokolwiek ma rozsądny pomysł na to, co zrobić z Bergiem, to zapraszam. Ale nie coś w stylu "WYWALIĆ GO!!!!!!!!!!1111111oneone", bo to każdy potrafi. Trzeba znaleźć następcę, który nie będzie przychodził po naukę, ale żeby opanować kryzys, który trwa już zbyt długo. Do tego w miarę korzystnie dla klubu trzeba by załatwić sprawę rozwiązania kontraktu. Kasa, która by na to poszła, musi być odpowiednio spożytkowana. Jasne, Norweg nie ma łatwych warunków, a skład nie jest gotowy do gry w Ekstraklasie i w Lidze Europy. Ale nie może prezentować się tak koszmarnie, jak to się dzieje już od dawna. Do tej pory Berg "kupował" mnie właśnie postawą drużyny w pucharach - tam wszystko wychodziło i do szczęścia (choć nie do ideału) brakowało mi tylko lepszej gry w lidze. Teraz jest źle także w LE, a za 2 tygodnie przyjeżdża Napoli, które - na tę chwilę tak to wygląda - może nam przyszykować to samo, co Brugii. Szans na awans z grupy to nie przekreśli, ale atmosfera byłaby już totalnie beznadziejna. Choć w sumie, cały czas byłem przekonany, że gorzej być nie może, a jednak jest... Czy to się kiedyś przestanie nakręcać czy też wciąż będziemy opadać aż na samo dno...? ( ͡° ʖ̯ ͡°)

#legia
  • 2
@Kimbaloula: Mysle ze dzisiejsza porazka bedzie miala duzy wplyw na awanas ( a raczej jego brak). Jak widac Napoli nie odpuszcza LE i nie ma co sie spodziewac ze Legia bedzie w stanie z nimi podjac walke, a taka Legia jak dzisiaj to mozna sie tylko bac jaki wynik padnie 1 pazdziernika.
Nie chce sie wypowiadac o grze bo szkoda slow. Mnie zaczyna strasznie #!$%@? te obwieszczanie calemu swiatu JESTESMY GOTOWI
@zero7: Co do awansu, to po jednym meczu na pewno nie zamierzam nikogo skreślać. Wisła cztery lata temu przegrała na inaugurację teoretycznie najłatwiejszy mecz, potem oberwała z faworytem grupy, a potem szczęśliwie, ale awansowała. U nas terminarz jest bardzo podobny, bo z głównym rywalem do awansu gramy w 3. i 4. kolejce, a ostatni mecz z faworytem, który może już wtedy mieć zapewniony awans i odpuści. Oczywiście, żeby cokolwiek zdobyć, to