Wpis z mikrobloga

Przypomniala mi sie jedyna w moim zyciu rozmowa o prace.

Jesli nie lubisz dlugich historii - nie czytaj.

TL;DR


Dawno dawno temu, gdy studiowalem zaocznie i serwisowalem komputery - moja mamele stwierdzila, zebym znalazl sobie prace.

- Mamo przeciez ja mam prace, nie zarabiam najgorzej.
- No tak, ale wiesz, na etacie bedziesz mial zawsze skladki odprowadzone itp. itd.

Po tygodniu sytuacja powtorzyla sie...

Wiec... zaczalem szukac pracy :)
(moja mamele myslala, ze pojde gdzies do pracy jako przedstawiciel handlowy / sprzedawca w punkcie gsm)

Wysłałem jedno CV - do fabryki. Po około 2-ch dniach zaprosili mnie na rozmowę kwalifikacyjną.

Oto przebieg rozmowy

- Dzień dobry
- Dzień dobry - (tu pani zaznaczyla, ze jest w szoku, ze jestem w garniturze - WTF? o.O)
- Bla bla bla bla bla bla
- No dobrze, co chcialby pan robic za rok?
- Znalezc sie na liscie 100 najbogatszych Polakow Wprostu, Polityki, Forbesa lub Newsweeka.
- He he... ale ja pytam powaznie, co chcialby pan robic za rok?
- Ale ja mowie powaznie, to wlasnie CHCIALBYM robic ;)
- Bla bla bla... bla bla bla...
- Ile chcialby pan zarabiac?
= 10 tys zl, firmowy laptop, samochod, telefon, oczywiscie mam nadzieje, ze firma dla mnie wynajmnie takze mieszkanie?
- Ale ja pytam powaznie, ile chcialby pan zarabiac.
- No wlasnie tyle co powiedzialem....
- Bla bla bla....
- Widze, ze jest pan bardzo inteligentna osoba, dlaczego akurat praca w fabryce przy linii produkcyjnej?
- Szczerze? To jestem wielka psuja, czego sie nie dotkne to zepsuje... tutaj pracuje wiele osob, zawsze mozna zwalic wine na kogos innego.
- Bla bla bla....
- Gratuluje, zostal pan przyjety?
- Z-------A? #c-------------o

Uzgodnilem z rekrutantka, ze preferuje nocki i wlasnie na nie bede chodzic.
Dostalem ubranie firmowe, papiery do wypelnienia i podpisania :)
Pani Kasia skierowala mnie do kierownika zmiany.

Poszedlem i tu kolejna rozmowa....

- Dzien dobry, Pani Kasia mnie tutaj przyslala.
- Dzien dobry, pare slow o sobie?
- Student zaoczny 2-giego roku. Tak jak z Pania Kasia sie umawialem - chcialbym mozliwie najwiecej nocek, co 2-gi weekend wolny ze wzgledu na szkole.
- Co Ty sobie myslisz? To jest fabryka k---a, nie przedszkole! Tu sie pracuje a nie jakies szopki.
- Po pierwsze, nie pamietam abysmy przesli na Ty, po 2-gie moze troszke wiecej kultury? Nie odpowiadam za niekompetencje albo Pana albo Pani Kasi. Prosze isc i to wyjasnic z Pania Kasia. Ja chetnie zaczekam.

Po okolo 5 min kierownik przychodzi.

- Przepraszam, zaszla pomylka. My szukamy w tym momencie pracownikow na pelen etat. Bla bla bla... Prosze isc do Pani Kasi.

Po chwili znajduje sie juz u Pani Kasi (swoja droga 9,5/10 :D)

- Przepraszam, za to nieporozumienie, bla bla bla czy chce pan chodzic na akcje promocyjne (potrzebuja ludzi tylko na nocki tip. tid.)
- Jak jakas bedzie, to czemu nie?

Po tygodniu telefon, czy chce przyjsc na nocki...

- Eeee, nie - ale prosze o telefon jeszcze

No i telefony byly jeszcze dwa.

Po czym zdecydowalem sie isc.

Praca byla calkiem przyjemna. Nie wymagala wcale myslenia :) Byla latwa...

Po czasie - zaczalem chodzic praktycznie codziennie, na nocki.

Pewnej nocy na produkcji zepsul sie komputer. A dokladniej odinstalowala sie drukarka, na ktorej drukowalismy etykiety na kartony. (mega banalna usterka)

Ide do mechanika i pytam:
- Drukarka sie zepsula, moge ja naprawic?
- Idz z tym do kierownika.

Przychodze do biura, a tam kierownik - z ktorym mialem juz przyjemnosc:

- Drukarka na Z.B. sie zepsula, moge naprawic?
- Od tego sa informatycy.
- Tak sie sklada, ze jestem informatykiem.
- Pfff ale nie naszym.
- To przyslij mi jakiegos (w firmie wszyscy byli na Ty jak sie w czasie pracy dowiedzialem :D).
- Zadnego nie ma, przeciez jest nocka.
- No wlasnie, wiec stoimy z produkcja do rana, bo ja nie bede latac na 2-gi koniec hali drukowac etykiet.
Chwila konsternacji.... na co on:
- Czekaj, ide z Toba!

Doszlismy do komputera, a on perfidnie gapi sie w ekran, wiec mowie:
- Odwroc sie.
- Nie, musze widziec, co robisz.
- Oki, spoko bedzie to trwac jednak 3x dluzej.
- Spoko.

Odpalam painta, konsole, robie jakies pingi, cuda na kiju, telnety, srety...
Wykorzystalem jego moment nieuwagi i zainstalowalem sterownik, ktory byl na dysku D.

- Juz.
- Jak to zrobiles?
- A za wyjasniena to juz mi placa :)
Po tym incydencie kierownik (bylo ich w sumie 3-ch) czesto wpadal na nasza maszyne albo kolo niej przechodzil.

Po pewnym czasie spalil mi sie dom (zapalily sie sadze w kominie - szyber nie wytrzymal - ogien poszedl na piwnice bla bla lba). Dzwonie do Pani Kasi:

- Dzien dobry, nie przyjde do pracy, dom mi sie spalil.
- Dzisiaj Pan nie przyjdzie ale jutro Pan bedzie?
-Yyyyy.... no raczej nie, dom mi sie spalil.

No i tak wlasnie pozegnalem sie z firma. Badac pozniej u Pani Kasi - stwierdzila, ze kierownik czesto mnie chwalil i mowil o mnie w samych superlatywach. Powiedziala tez, ze jakbym szukal pracy po uporaniu sie ze skutkami pozaru - mam smialo dzwonic, znajdzie cos odpowiedniego dla moich kompetencji.

Pewnie nikt nie dotrwal do konca tej historii. Jednak dla tych, ktorzy dotrwali:

- Po uporaniu sie ze skutkami pozaru otworzylem pierwsza swoja firme.

- Pan kierownik zostal dyrektorem fabryki i wszyscy go chwala :)

#humor #heheszki #januszeetatu #praca #pracbaza troche #serwispc #zyciowehistorie #wspomnienia #coolstory
  • 37
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Mam_Glupi_Nick: Historyjka spoko, ale zmieniłbym zakończenie:

- Po uporaniu sie ze skutkami pozaru otworzylem pierwsza swoją firme - po kilku latach rozbudowałem ją do rozmiarów sporej fabryki.
- Pan kierownik został później dyrektorem mojej fabryki i wszyscy go chwala :)
- Pani Kasia została moją żoną, mamy 3-ójkę ;) dzieci
  • Odpowiedz