Wpis z mikrobloga

Przynajmniej nie gniją w domu przed internetami non stop. Fakt, że mogliby sobie darować upublicznianie tego i zostawić jako fajną pamiątkę dla siebie, ale cóż. My ze znajomkami też mieliśmy swoje fazy. Na szczęście to były czasy kamer VHS, internetów 128Kbps i jaraniem się gdy ktoś otrzymał zaproszenie do "tej nowej poczty od Google, który dawał 1GB pojemności".