W wielu miastach w Polsce właściciele całymi tygodniami czekają na najemców. Dostępna oferta jest dość szeroka, bo na rynek wróciło wiele mieszkań. Jest kilka powodów tej sytuacji. Wiele osób, zamiast wynajmować, wybrało rządowy kredyt. Na rynku widać też odpływ Ukraińców, którzy wyjeżdżają z Polski

Nadszedł trudny okres dla deweloperów i pośredników nieruchomości. Przykładowo, w grudniu 2022 r. na rzeszowskim rynku mieszkaniowym nastąpił spadek obrotów aż o 90 procent w porównaniu do grudnia 2021 r. Tymczasem potencjalni nabywcy liczą teraz na obniżkę cen lokali mieszkalnych.

- Teraz jest raczej czas kupującego niż sprzedającego; kupujących nie ma zbyt wielu. Jeszcze dwa lata temu było odwrotnie - mówi PAP Katarzyna Rogoźnicka. Dodała, że sprzedający mają "życzeniowe przyzwyczajenia z 2020 r." i przekonanie, że do wystawionego mieszkania ustawia się kolejka chętnych.

Jeszcze pod koniec roku mówiło się o tym, że rynek nieruchomości wyszedł z kryzysu suchą stopą. Nie dotyczy to jednak najmu, który padł ofiarą koronawirusa. Powikłania są związane z obniżką cen czynszów, obniżeniem rentowności i koniecznością zmiany kierunku modelu biznesowego.

Kiedy rynek mieszkaniowy załamał się, spadał przez 6 lat. W dołku z 2013 roku ceny mieszkań spadły o 54,4% w stosunku do szczytu z roku 2007. Bank Centralny do końca przekonywał, że to tylko chwilowa korekta.

27 miliardów euro (32 mld USD)- za tyle firmy w Europie, na Bliskim Wschodzie i w Afryce sprzedały swoje nieruchomości w 2020 roku, wynika z raportu firmy Jones Lang LaSalle, do którego dotarł Bloomberg. To rekordowa kwota.

Miniony rok nie był łaskawy dla osób zarabiających na wynajmie mieszkań – spadek cen najmu oraz mniej osób szukających nowego lokum sprawił, że w największych miastach ich dochody spadły nawet o 25 proc. I nie zanosi się na to, żeby sytuacja miała ulec poprawie.

Z informacji ujawnionych przez dewelopera (wtedy LC Corp) przed siedmioma laty, wiemy, że jego budowa kosztowała ponad 1 mld złotych. Teraz poinformowano jedynie, że wycena Sky Tower na rynku nieruchomości komercyjnych wskutek pandemii spadła w 2020 roku o około 150,8 mln złotych.

Zmniejszyła się liczba studentów, turystów i pracowników. Ta sytuacja wymusiła spadek cen najmu, które są niższe nawet o kilkadziesiąt proc. Nowi najemcy nie chcą podpisywać długoterminowych umów, ponieważ w obecnej sytuacji nie wiedzą, czy za miesiąc nie dostaną wypowiedzenia.

Właściciele apartamentów zaciskają zęby i liczą, że sobie odbiją, jednak najbliższa przyszłość nie napawa optymizmem. Dodatkowo zwiększa się rotacja wśród najemców, bo wiele osób korzysta z okazji i zmienia lokal na tańszy. Ok. 1/3 lokali z airbnb została już przekonwertowana na najem długoterminowy

W skrócie: luka mieszkaniowa uwzględniając zwiększone przyrosty imigrantów i singli skończy się definitywnie w 2023 - 2024 roku, a to jest warunkiem "popytu inwestycyjnego". Lukę mieszkaniową w obecnym tempie oddawania do użytku nowych mieszkań uda się zasypać w ciągu półtora roku.

2020 rok uratowali inwestorzy, którzy uciekali przed niskim oprocentowaniem lokat bankowych. Te pieniądze jednak już się kończą. Duża presja ze strony zmniejszającego się popytu oraz rosnąca podaż, w szczególności na rynku wtórnym, prowadzą do nieuchronnej korekty cen nieruchomości.

57% ankietowanych ekspertów prognozuje, że warunki gospodarcze w najbliższych 6 miesiącach dla rynku lokali mieszkalnych w stolicy pogorszą się, a pozostali twierdzą, że pozostaną bez zmian wobec obecnego okresu. Nikt nie spodziewa się poprawy sytuacji.

Wiele wskazuje na to, że w tym roku powstanie najwięcej mieszkań od 40 lat, jednak kolejne lata przyniosą spadek liczby budowanych mieszkań - ocenił ekspert rynku nieruchomości. Dodał, że w budownictwie czynszowym mamy do czynienia z zapaścią.