Dziś nie będzie piekielnie, ale śmiesznie. Wiecie jak to jest na zakupach w hipermarketach w ostatni weekend przed świętami...

Uzbrojeni w odpowiednią ilość cierpliwości, pozostawiwszy młodą pod opieką babci wybraliśmy się z lubym do hipermarketu. Już nawet lekko zawiedziona byłam bo i kolejek niewiele, i ludzie o karpie się nie zabijają (gdzież ta magia świąt się podziała:)) myślę, nic się nie wydarzy, bezproblemowo zrobimy zakupy.

Aż tu nagle...rozdzieliliśmy się, żeby było szybciej
Co się #!$%@?ło to ja nawet nie.

Mamy dziwną właścicielkę mieszkania co już nie jednokrotnie miałem okazję doświadczyć. Jednak dziwniejszych mam chyba sąsiadów. Ale od początku.

Rano jak to rano poszedłem do pracy, a w poniedziałki #rozowypasek laba od uczki. Postanowiła troszkę ogarnąć rozgardiasz domowy, coś tam umyć i przewietrzyć kilka rzeczy.

Koło południa położyła jakieś koce etc na parapecie w kuchni przy otwartym oknie na parę godzin i tyle.

Ja niczego
Zdarzyło się to kiedy mieszkałem jeszcze w bloku, na ostatnim dziesiątym piętrze. Któregoś dnia wpada wracająca z pracy roztrzęsiona żona, mówiąc, że jak jechała windą to na windzie ktoś siedział, a kiedy z niej wychodziła to ten sam ktoś próbował ją obsikać; ponadto z góry dobiegało radosne rżenie na kilka głosów.

Poradziłem żonie, żeby nikomu nic nie mówiła, a ubrania i tak trzeba wyprać; a ja już coś na nich wymyślę.

Była
Koleżanka z roku, Ewa, jest jawną i wojującą feministką.

W zeszłym tygodniu wyciągała mnie, mimo, że znała moje, odmienne od jej poglądy, na jedno ze swoich spotkań.

Skuszona darmową kawą i spotkaniem z "bardzo szeroko znaną w tych kręgach" panią PSYCHOLOŻKĄ, poszłam.

Na sali, w Miejskim Ośrodku Kultury, tłoczyło się może z trzydzieści rozemocjonowanych kobiet, o średniej wieku 25+.

Na początku miała być pogadanka o chwytliwym tytule: "Kobieta. Samorozwój drogą do sukcesu",
"Pani jest uparta jak osioł"-usłyszałam niedawno od klienta, choć osobiście wolę nazywać tą cechę asertywnością. W tym konkretnym przypadku owa cecha bardzo mi się przydała- pozwoliła mi dziarskim krokiem ominąć minę, którą wyszykował ma mnie nieświadomy inwestor. Ale po kolei:

-(...)i jak Pani będzie przygotowywać tą dokumentacje na remont, to tu rurki, a tu płytki, okna wymienić, ściany wytynkować i docieplić strop miedzy piętrem a dachem bo nam wieje.

- A będzie
Skisłem. XDD

#pasta #piekielni #coolstory #niemoje

Zwichnęłam kolano, więc mam nogę w gipsie od pachwiny aż po kostkę.

Wsiadłam do tramwaju, gdzie ścisk był niemiłosierny. Mimo to udało mi się nawet usiąść, jednak noga wystawała i zalegała w przejściu. NORMALNY człowiek by zrozumiał, że to przecież nie moja fanaberia tak tę nogę trzymać, ale nie [P]an starszy.

[P]- Pani weźmie te nogę! Nie ma jak stać!.

[Ja]- No przepraszam najmocniej, ale widzi
Witam. Po przeczytaniu artykułu na wykop.pl o zdrowej żywności w sklepikach szkolnych postanowiłam opisać moje doświadczenia jako byłego pracownika takiego przybytku.

Około 1,5 roku temu postanowiłam zatrudnić się jako sprzedawca w szumnie nazywanym bufecie szkolnym. Praca wydawałoby się lekka łatwa i przyjemna. Zarobki sądziłam, że adekwatne do wysiłku(około 500-600 zł/m-c). Oj myliłam się. Praca była naprawdę ciężkim kawałkiem chleba. Ale nie o tym chciałam mówić lecz o jakości żywienia kwiatu polskiego narodu.
Kilka dni temu zadzwonił do mnie dawno niewidziany kolega, co przypomniało mi historię z jego udziałem.

Poprosił mnie kiedyś o pomoc w przeprowadzce. Kilka mebli trzeba znieść do samochodu, przewieźć przez miasto i wnieść do nowego mieszkania. Robota na 2-3 godziny. Kolega dysponuje dostawczakiem, więc za jednym kursem zmieści się wszystko. Umówiliśmy się na sobotę.

Nosimy sobie te meble, nosimy i pytam go, czy wobec faktu, że już jesteśmy "w temacie", moglibyśmy
Stałem dzisiaj rano na przejściu dla pieszych i czekałem na zielone. Światło się zapaliło, więc ruszyłem. W połowie drogi coś uderzyło we mnie z dużą siłą, po czym wylądowałem na ziemi obolały i lekko zmroczony (uderzyłem głową w asfalt). Okazało się, że dwie młode dziewczyny zagadały się (zgaduję gdyż ich rozmowę było słychać z daleka) i jedna z nich wjechała we mnie. Co prawda może zdarzyć się każdemu, ale do cholery metr
Historię opowiedziała mi koleżanka, która pracuje w niewielkiej firmie produkcyjnej w niezbyt dużej miejscowości. W firmie jest ok. 10 osób, warunki dobre, szefostwo bardzo w porządku, między pracownikami zgoda. Nie ma za to szczegółowo rozdzielonych zakresów obowiązków, każdy zajmuje się tym, co właśnie jest do wykonania.

Aby dotrzeć do budynku, należy przejść dość wąskim chodnikiem od furtki, przy której stoją pojemniki na odpady.

Pewnego dnia na teren wkracza raźno młody mężczyzna. Akurat
@dj_mysz: piekielni? Przecież na tym serwisie aż roi się od bajkopisarzy. Hiperbolizacja w tej bajce aż bije po oczach - z jednej strony super szefowa, która pracy się nie boi, zakłada fartuch i zabrakło tylko żeby właśnie zmywała na klęczkach podłogę a z drugiej strony szukający pracy bufon, który posługuje się najbardziej wyświechtanymi stereotypami o złym traktowaniu klasy pracującej. Dla nadania koloru mógł jeszcze napluć na posadzkę, z szarlatańskim śmiechem podwinąć
mieszkam w centrum wsi w bliźniaku(połowa mamy połowa cioci)w dość korzystnym miejscu, ponieważ na przeciwko mnie jest duży(szeroki) dom w którym znajduje się lokal gastronomiczny i sklep. Właścicielką budynku jest pani A. - starsza pani mieszkająca z mężem na piętrze. A historia będzie o właścicielach sklepu.

Właścicielami sklepu są państwo Piekielni. Cała historia zaczęła się 11 lat temu kiedy to Piekielni umyślili sobie wybudować własny niezależny od nikogo sklep na przeciwko (tuż
Prowadzę niewielką hodowlę psów. Pieski małe, kudłate, sympatyczne, rasa w Polsce jeszcze dość mało popularna. W roku mam 2 – 3 mioty szczeniąt. Gdy na mojej stronie internetowej pojawia się zapowiedź miotu, a później zdjęcia narodzonych szczeniąt, otrzymuję wiele telefonów i maili z pytaniami. Większość osób interesuje przede wszystkim cena szczeniaka, ale zdarzają się tacy, z którymi można sobie fajnie pogadać o psach.

Zainteresowani kupnem szczeniaka, to przede wszystkim rodziny z małymi
Felonious_Gru - Prowadzę niewielką hodowlę psów. Pieski małe, kudłate, sympatyczne, r...

źródło: comment_cs8TubyVQMft41ZmE9VPEMH1aDz5wz73.jpg

Pobierz
#piekielni #chybaniecoolstory nie wszyscy czytają piekielnych, a dość ciekawa historyjka ;>

Historia sprzed kilkunastu lat. Mam koleżankę, którą wychowywał dziadek. Mieszkali w kilkupiętrowej kamienicy. Antena tv była oczywiście na dachu. Co jakiś czas, czy to z powodu wiatru, czy innych sił, antena przekręcała się i obraz w telewizorze zaczynał "śnieżyć". Dziadek koleżanki szedł wtedy do mieszkającego po sąsiedzku żulika - pana (M)iecia, dawał mu na flaszkę, pan Miecio wchodził na dach i
#pasta #medycyna #ratownictwo #piekielni

"Czasem się zastanawiam, czy wrzucać opowieści poważne, tragiczne... W końcu łatwiej się czyta humoreski. Zwłaszcza, że lubię się wygłupiać.

Ale zaczynając przygodę z Piekielnymi przyrzekłem sobie, że postaram się pokazać Wam wszystkie strony ratownictwa. Dziś czas na opowieść: dlaczego na rok przestałem ratować ludzi... Uprzedzam, będzie trudno i cholernie smutno... Zaczynamy?

Jesień, jakieś cztery lata wstecz. Wiatr urywał łeb, jak to na północy.

Dyżur piekielny od początku...

Najpierw