O pewnym piesku i jego właścicielce.

Mieszkam ci ja w mieście X, dojeżdżam do pracy w mieście Z za pomocą kolei, która przejeżdża przez miasto Y. Co ważne, właśnie w mieście Y następuje postój na jakieś 10 minut w porze, gdy moja poranna podróż ma miejsce, aby załoga pociągu zakończyła swoją zmianę i jej miejsce zajęła drużyna następna.

Tego dnia udało mi się wsiąść na swojej stacji bez zwyczajowych atrakcji - bez
Opowiem Wam o panu, który bardzo zatęsknił za stołem.
Bo stół był rzeczywiście piękny. Stary, sosnowy, wymarzony do mojej kuchni. Niestety, drogi.

Wypatrzyłam go na internetowej aukcji rok temu.
Oferowany w trybie "kup teraz" pojawiał się kilka razy pod rzad na portalu, kusząc mnie niemiłosiernie i nie znajdując przez wiele tygodni nabywcy.
Az w końcu, po miesiącu wyrzeczeń i liczenia zaskórniaków, gdy wyobraźnia podsuwała mroczne wizje sprzątnięcia mi stołu sprzed nosa przez
@xylorinn: najgorsze jest to, że tacy ludzie naprawdę istnieją... Zastanawiam się, jak bardzo trzeba mieć #!$%@?ą mentalność, żeby dojść do wniosku, że należy się mu kasa za to, że ktoś lepiej sprzedał.

Znajomy miał podobną sytuację, tylko ze sprzętem RTV (kupił tanio z drobną wadą, naprawił, sprzedał 4 razy drożej) to dostał maila od wcześniejszego właściciela: "Gratuluję złodzieju" xD
"Dostałem prośbę o opisanie nietypowych sposobów udzielania pomocy. To opisuję.

Wezwanie do wsi, na granicy rejonów. Daleko, droga kiepska, oględnie mówiąc. Wzywający dodzwonił się do sąsiedniej stacji Pogotowia, która potrafiła nam przekazać tylko tyle, że jedziemy do starszego pana z bólem w klatce piersiowej...
Wezwanie powszechne, może być poważne, ale możemy się natknąć na zgagę albo bóle kręgosłupa...
Do tego, Dyspozytor wysyła nas w kodzie drugim.
Wyjaśniam: kod pierwszy to bezwzględnie sygnały,
FotDK - "Dostałem prośbę o opisanie nietypowych sposobów udzielania pomocy. To opisuj...

źródło: comment_M2vTz8RbVIoyYWn7tkTZAUlnUjXjM86M.jpg

Pobierz
Skoro o pasażerach.

Robiliśmy w grupie kontrolę linii podmiejskiej. Ja z przodu tramwaju typ https://pl.wikipedia.org/wiki/Duewag koledzy z tyłu. Nagle słyszę awanturę i szamotaninę.

Otóż kolega złapał gapowicza i gapowiczkę i postanowili oni uciec a właściwie chłopak 23 lata. Odepchnął kumpla i pobiegł do przodu jednocześnie aktywując hamulec awaryjny. Myślał, że może otworzą się drzwi, ale w tych wagonach aktywowany zostaje hamulec szynowy i blokowane są rygle w drzwiach, jedyne drzwi aktywne to
"Pracuję w firmie produkującej meble tapicerowane, niemal 100% produkcji trafia na zachodni rynek. Czasem trafia się klient w Polsce, więc dowożę meble służbowym busem do klienta. Trafił się kurs do Poznania, klientka wymaga żeby być u niej o 19, no ok, płaci - wymaga.
Dowożę wiec jej te meble 5 minut przed czasem i tu zaczyna się horror:
Klientka - Gdzie pan k..wa był do tej pory?
Ja - U innych klientów,
Nie darzę zbyt wielką sympatią naszych dzielnych "stróżów prawa". Na moją opinię o nich wpłynęło kilka sytuacji z mojego życia prywatnego oraz zawodowego, kiedy widząc ich zaangażowanie, ręce mi opadały. Ale dziś chciałbym opisać historię, która zdarzyła się jakiś czas temu i ostatecznie utwierdziła mnie w mojej opinii o policji. Ostrzegam, że historia jest długa ale warta przeczytania.

Rzecz działa się w listopadzie 2013 roku.

Jestem w pracy, tworzę pismo, kiedy zaczyna
Ukradzione z piekielnych:

"Jakiś rok temu poznałam chłopaka. Fajnie się gadało, wymieniliśmy się numerami i wszystko kwitnie. Kilka dni później dzwoni do mnie i zaprasza mnie do kina. Miło. Mówi, że przyjedzie po mnie o tej i o tej godzinie tu i tu. I wtedy wywiązał się ciekawy dialog:
(J)a
(O)n

(O) Ale wiesz... Bo ja mam Tico.
(J) Ok.
(O) Ale ja mam Tico! Samochód taki. Tico. Samochód. Jeżdżę nim.
(J)
Kilka dni temu odbyłam taką rozmowę, był to oddział stacjonarny sklepu z telefonami komórkowymi w moim mieście, aplikowałam na stanowisko sprzedawcy/ doradcy klienta.

Przyznam, poszukuję pracy na podobnym stanowisku od jakiegoś czasu na pół etatu, kiedy Pan do mnie oddzwonił z zaproszeniem na rozmowę, bardzo się ucieszyłam.
W trakcie widać było, że Pan był bardzo zadowolony, mam doświadczenie na podobnym stanowisku, znam biegle angielski i komunikatywnie niemiecki, posiadam status studenta.
Na sam
"Wiele tutaj się czyta o niekompetencji polskiej Policji, ja miałem nieprzyjemność spotkać jej przykład w Nowej Zelandii:

Niedziela rano, pukanie do drzwi: sąsiadka pyta czy to mój samochód stoi na ulicy. Wychodzimy z Lubą sprawdzić i... ciśnienie nam obojgu podskoczyło: ktoś urwał nam lusterko i rozbił nim tylną szybę w sąsiednim aucie. Inne z kolei ma wyraźne ślady wgnieceń, jakby ktoś po nim chodził itd - widać ktoś wracał sobotnią nocą z
"(...)
Przeczytałam historię o kradzieży psa. Lata temu nie mieściło mi się to w głowie! Po co kraść?! Może na jakiegoś rodowodowego, albo championa ktoś by się połasił...
Okazuje się, że im głupszy powód tym łatwiej stracić czworonoga.

Jakieś 4-5 lat temu dostałam od znajomych 3 m/c szczeniaka, najzwyklejszy kundelek, mieszanka owczarka podhalańskiego z czymś nieokreślonym.
Któregoś dnia, kiedy Brysiek był starszy, przyłapałam go jak wyżera z zakupów, które zostawiłam w kuchni
#piekielni #szukam

Mirki, kojarzycie wpis z piekielnych (piekielni.pl), gdzie ktoś miał jakąś przesyłkę do nadania, ale było to dosyć poufne i szukał kogoś, kto dostarczy to w tajemnicy.
Przyszła jakaś starsza babka, OP mówi jej, że ma uważać, chować się w miarę możliwości i tak dalej. W tym momencie babcia się uśmiechnęła i mówi, że w czasie Powstania Warszawskiego była łączniczką i wie o takich rzeczach znacznie lepiej niż on sam.

Ktoś,
Od kilku lat mamy na osiedlu własną galerię handlową. Przynajmniej z nazwy. Znajduje się w niej market spożywczy reklamujący się jako delikates. Sklep jak sklep, jednak dla niektórych ludzi jest to świątynia luksusu i śmietana kupiona w osiedlowym spożywczaku nie może się nawet równać z tą samą śmietaną kupioną w delikatesach. To przekonanie udziela się też obsłudze sklepu, co czyni go kopalnią drobnych piekielności.
Jedną z nich postanowiłam się dzisiaj podzielić.

Jakiś
#pasta #patologiazmiasta #patologia #seba #piekielni #heheszki

Przeklejone z piekielnych, ja tam śmiechłem. :)

Dzieciństwo spędziłem na osiedlu blokowisk. Bloki jak to bloki, w większości zamieszkałe przez normalnych ludzi, jednak zdarzają się idioci... Niedaleko mnie mieszkała rodzina: rodzice (normalni, starsi ludzie) + 2 synów. Jeden porządnie ustawił się, zakładając firmę budowlaną. Drugi nie miał tyle szczęścia albo i rozumu...

Gdy miałem 16 lat, jako ekspedientkę zatrudnili 22-letnią dziewczynę (która jest teraz moją dobrą
"Mój stary to fanatyk..." wersja prawdziwa. Długie, ale moim zdaniem warte przeczytania.

#piekielni #mojstaryfanatyk #heheszki #komputery

Jeśli nie potrafisz, nie pchaj się na afisz, mówi stare przysłowie. Problem bohatera tej historii, zwanego dalej Januszem, polegał na tym, że był święcie przekonany o tym, że potrafi i na afisz pchał się z całej siły.

Ojciec kolegi w wyniku jakiegoś dosyć poważnego urazu w pracy przeszedł na rentę. Piekielnie wprost mu się na tej