Wstaję rano. Kapitalizm. Patrzę w lewo. Kapitalizm. Patrzę w prawo. Kapitalizm. Idę do kuchni. Moja dziewczyna przesuwa po podłodze jakieś ciężkie kartony.
- Kochaniuniu - mówię do niej. - Nie kupiłaś chyba znowu czegoś, co nam nie jest potrzebne?
- Nie - odpowiada. - Nie, nie, nie.
Idę do przedpokoju. Jest cały zastawiony zmywarkami do naczyń. Moja dziewczyna kupiła trzy sześciopaki zmywarek do naczyń. W promocji. Kapitalizm.
Jest wieczór. Kapitalistyczny. Siedzę w przedpokoju
- Kochaniuniu - mówię do niej. - Nie kupiłaś chyba znowu czegoś, co nam nie jest potrzebne?
- Nie - odpowiada. - Nie, nie, nie.
Idę do przedpokoju. Jest cały zastawiony zmywarkami do naczyń. Moja dziewczyna kupiła trzy sześciopaki zmywarek do naczyń. W promocji. Kapitalizm.
Jest wieczór. Kapitalistyczny. Siedzę w przedpokoju





















Bardzo mi się tam spodobało. Hollywood jest