Idę do chińskiej restauracji na obiad. Przy wejściu wisi kartka, że właśnie odbywa się wydarzenie o nazwie "Speed dating". O, świetnie. Wchodzę. Siadam przy stoliku jakiejś dziewczyny.
- Pracujesz w firmie, czy prowadzisz swoją? - pyta mnie.
- Nie pracuję nigdzie - odpowiadam.
- Następny! - mówi dziewczyna, a moje miejsce zajmie ktoś inny.
Idę do drugiego stolika.
- Pracujesz w firmie, czy prowadzisz swoją? - pyta mnie.
- Nie pracuję nigdzie - odpowiadam.
- Następny! - mówi dziewczyna, a moje miejsce zajmie ktoś inny.
Idę do drugiego stolika.















Wchodzę do środka, a And jak ten pająk: na tych nogach długich, cienkich, chodzi pomiędzy stolikami. Zakrada się między ludzi, coś im dolewa do szklanek. Łazi tak, łazi jak pająk. Łazi i coś dolewa. Łapię go za kołnierz i pytam, co znowu.
- To jarmużówka - mówi cicho. I śmieje się jak szpieg z Krainy Deszczowców.
- Co?
- Jarmużówka, wódka jarmużem zatruta. Zatruta, słyszysz?