Oto 10 rzeczy, których mężczyźni niekoniecznie lubią w typowo kobiecym zachowaniu (pamiętaj, że jest to tylko żartobliwe spojrzenie!):

1. Niekończące się negocjacje przy zakupach: „Czy musisz sprawdzać każdą ofertę w sklepie? Wybierzmy coś i wyjdźmy stamtąd zanim sklep zamknie!”
2. Ciągłe zmienianie decyzji: „Okej, zdecyduj się, czy chcesz pizzę czy sushi. To nie jest decyzja, która ma wpływ na losy świata!”
3. Godzinne przygotowywanie się przed wyjściem: „Wyglądasz już świetnie, możemy iść? Nie potrzebujesz kolejnej warstwy makijażu i zmiany trzeciej sukienki!”
4. Skomplikowane układanie włosów: „Nie rozumiem, jak to robisz, ale wydaje mi się, że ta fryzura wymaga więcej czasu i wysiłku niż odkrycie nowego kontynentu.”
Ostatnio wpadły do mnie dwie koleżanki. Popiliśmy jakieś piwo i one powiedziały, że chcą zagrać w grę. No to ja sobie myślę, że srał pies konsolę, czy komputer, pobawmy się w coś prawdziwego. Też trzeba się dziewczynom pokazać od jak najlepszej strony. No i tak sobie szybko przesuwam w głowie co tam na strychu mi zostało ze starych gier planszowych, tak żeby się z laseczkami trochę fajnie pobawić... warcaby, twister, zgadnij kto to, operacja, szachy, karty, euro-biznes, scrabble, magiczny miecz (ta podróbka magii i miecza, w sumie fajna gra, ale nie... bo to długo się gra i będzie zamuła).

- Dobra dziewczyny. Macie do wyboru tak: Szachy, twistera i scrabble.
- Hehe, w szachy to my nie umiemy, to odpadają z miejsca hihi. - ulga, bo ja też słabo - zagrajmy w Twistera, będzie super!

No to hehe, idę na strych a tamte dwie już się cieszą. Idę po kolejnych schodach i z każdym stopniem czuję jak wygrywam życie. Wypinam klatę, uśmiecham się od ucha do ucha, marszczę brodę i czoło i sam przytakuję sobie z uznaniem. "Jesteś mistrzem, dziś wygrasz". Wchodzę na strych, szperam chwilę w kufrach... gdzie to jest... mija kilka chwil.
@Cesarz_Polski:
to uczucie gdy tenisista stołowy i stulejarz here
rok temu zapisałem się na tenis stołowy na studbazie z nadzieją, że będzie z kim
pograć
na pierwszych zajęciach podeszła do mnie jakaś loszka i zapytała czy zagram z
nią, bo nie ma nikogo do pary, powiedziałem "ok" i poszliśmy
  • Odpowiedz
Ostatnio wpadły do mnie dwie koleżanki. Popiliśmy jakieś piwo i one powiedziały, że chcą zagrać w grę. No to ja sobie myślę, że srał pies konsolę, czy komputer, pobawmy się w coś prawdziwego. Też trzeba się dziewczynom pokazać od jak najlepszej strony. No i tak sobie szybko przesuwam w głowie co tam na strychu mi zostało ze starych gier planszowych, tak żeby się z laseczkami trochę fajnie pobawić... warcaby, twister, zgadnij kto to, operacja, szachy, karty, euro-biznes, scrabble, magiczny miecz (ta podróbka magii i miecza, w sumie fajna gra, ale nie... bo to długo się gra i będzie zamuła).

- Dobra dziewczyny. Macie do wyboru tak: Szachy, twistera i scrabble.
- Hehe, w szachy to my nie umiemy, to odpadają z miejsca hihi. - ulga, bo ja też słabo - zagrajmy w Twistera, będzie super!

No to hehe, idę na strych a tamte dwie już się cieszą. Idę po kolejnych schodach i z każdym stopniem czuję jak wygrywam życie. Wypinam klatę, uśmiecham się od ucha do ucha, marszczę brodę i czoło i sam przytakuję sobie z uznaniem. "Jesteś mistrzem, dziś wygrasz". Wchodzę na strych, szperam chwilę w kufrach... gdzie to jest... mija kilka chwil.
W knajpie ostatnio rozmawiam z jedną taką 3/10, bo do lepszych to się trochę cykam podejść. No i sobie tak z nią gadam i trochę znudzony, a trochę zniechęcony... w sumie to słucham, bo ta gada jak najęta, a ja sobie patrzę po knajpie bo mała jest, to wszystko przez nią widzę.

No i mi wpadła w oko taka naprawdę niezła taka 7/10, no już po prostu maks jak na moje możliwości to by było 5/10, no ale po prostu boska zgrabna gazela i ładna z twarzy też tak dość dość. No ale nie zagadam, bo #!$%@? boję się zagadać do dobrej dupki 6/10 i wzwyż to już nie moja liga. Nie żebym jakiś szczególnie brzydki był, no ale po prostu nie mam śmiałości wyjść z tego przegrywu, bo zawsze coś spalę, tak się denerwuję jak chcę zagadać do dobrej dupki, że zawsze coś przekręcę, potem mi się głupio zrobi, zatnę się, robi się taka cisza, mi się robi coraz bardziej głupio, w końcu gówno z tego wychodzi i wracam do domu z takim dojmującym poczuciem porażki i tkwienia w gówno-namiastce prawdziwego życia i że już nigdy stąd nie wyjdę.

No ale tak jak sobie o tym myślałem, to ona (ta 7/10) mnie wypatrzyła i widzę, że patrzy na mnie i już miałem zacząć się jarać i cieszyć, ale znów by ku*wa wyszło jak zwykle, więc zero emocji, już #!$%@? serio, nie będę z siebie debila robił kolejny raz. Mam tą 3/10 w końcu jak to mówią - kto wybrzydza, ten tfwnogf

W
Ostatnio wpadły do mnie dwie koleżanki. Popiliśmy jakieś piwo i one powiedziały, że chcą zagrać w grę. No to ja sobie myślę, że srał pies konsolę, czy komputer, pobawmy się w coś prawdziwego. Też trzeba się dziewczynom pokazać od jak najlepszej strony. No i tak sobie szybko przesuwam w głowie co tam na strychu mi zostało ze starych gier planszowych, tak żeby się z laseczkami trochę fajnie pobawić... warcaby, twister, zgadnij kto to, operacja, szachy, karty, euro-biznes, scrabble, magiczny miecz (ta podróbka magii i miecza, w sumie fajna gra, ale nie... bo to długo się gra i będzie zamuła).

- Dobra dziewczyny. Macie do wyboru tak: Szachy, twistera i scrabble.
- Hehe, w szachy to my nie umiemy, to odpadają z miejsca hihi. - ulga, bo ja też słabo - zagrajmy w Twistera, będzie super!

No to hehe, idę na strych a tamte dwie już się cieszą. Idę po kolejnych schodach i z każdym stopniem czuję jak wygrywam życie. Wypinam klatę, uśmiecham się od ucha do ucha, marszczę brodę i czoło i sam przytakuję sobie z uznaniem. "Jesteś mistrzem, dziś wygrasz". Wchodzę na strych, szperam chwilę w kufrach... gdzie to jest... mija kilka chwil.
Teraz będą mnie podziwiać. Walę na środkowej górnej potrójnej słownej CHĘDOŻ. 18pkt x3 to jest 54pkt. [...] a ja wtedy #!$%@? im WYchędożYĆ i znowu potrójna słowna 28 x3 to jest kuźwa 84 punkciki na moje konto.

To tak nie działa
  • Odpowiedz
Ostatnio wpadły do mnie dwie koleżanki. Popiliśmy jakieś piwo i one powiedziały, że chcą zagrać w grę. No to ja sobie myślę, że srał pies konsolę, czy komputer, pobawmy się w coś prawdziwego. Też trzeba się dziewczynom pokazać od jak najlepszej strony. No i tak sobie szybko przesuwam w głowie co tam na strychu mi zostało ze starych gier planszowych, tak żeby się z laseczkami trochę fajnie pobawić... warcaby, twister, zgadnij kto to, operacja, szachy, karty, euro-biznes, scrabble, magiczny miecz (ta podróbka magii i miecza, w sumie fajna gra, ale nie... bo to długo się gra i będzie zamuła).

- Dobra dziewczyny. Macie do wyboru tak: Szachy, twistera i scrabble.
- Hehe, w szachy to my nie umiemy, to odpadają z miejsca hihi. - ulga, bo ja też słabo - zagrajmy w Twistera, będzie super!

No to hehe, idę na strych a tamte dwie już się cieszą. Idę po kolejnych schodach i z każdym stopniem czuję jak wygrywam życie. Wypinam klatę, uśmiecham się od ucha do ucha, marszczę brodę i czoło i sam przytakuję sobie z uznaniem. "Jesteś mistrzem, dziś wygrasz". Wchodzę na strych, szperam chwilę w kufrach... gdzie to jest... mija kilka chwil.
  • 22
Aż mi się przypomina pasta o wykopku który umówił się z różową na rower, a jak się okazało że jeździ wolniej od niego to ją zostawił z tyłu i pojechał w #!$%@?. Dumny z siebie jak to on zajebiście jeździ.
A pamiętam bo akcja się działa w Łodzi. ( ͡º ͜ʖ͡º)
  • Odpowiedz
Ostatnio wpadły do mnie dwie koleżanki. Popiliśmy jakieś piwo i one powiedziały, że chcą zagrać w grę. No to ja sobie myślę, że srał pies konsolę, czy komputer, pobawmy się w coś prawdziwego. Też trzeba się dziewczynom pokazać od jak najlepszej strony. No i tak sobie szybko przesuwam w głowie co tam na strychu mi zostało ze starych gier planszowych, tak żeby się z laseczkami trochę fajnie pobawić... warcaby, twister, zgadnij kto to, operacja, szachy, karty, euro-biznes, scrabble, magiczny miecz (ta podróbka magii i miecza, w sumie fajna gra, ale nie... bo to długo się gra i będzie zamuła).

- Dobra dziewczyny. Macie do wyboru tak: Szachy, twistera i scrabble.
- Hehe, w szachy to my nie umiemy, to odpadają z miejsca hihi. - ulga, bo ja też słabo - zagrajmy w Twistera, będzie super!

No to hehe, idę na strych a tamte dwie już się cieszą. Idę po kolejnych schodach i z każdym stopniem czuję jak wygrywam życie. Wypinam klatę, uśmiecham się od ucha do ucha, marszczę brodę i czoło i sam przytakuję sobie z uznaniem. "Jesteś mistrzem, dziś wygrasz". Wchodzę na strych, szperam chwilę w kufrach... gdzie to jest... mija kilka chwil.
W knajpie ostatnio rozmawiam z jedną taką 3/10, bo do lepszych to się trochę cykam podejść. No i sobie tak z nią gadam i trochę znudzony, a trochę zniechęcony... w sumie to słucham, bo ta gada jak najęta, a ja sobie patrzę po knajpie bo mała jest, to wszystko przez nią widzę.

No i mi wpadła w oko taka naprawdę niezła taka 7/10, no już po prostu maks jak na moje możliwości to by było 5/10, no ale po prostu boska zgrabna gazela i ładna z twarzy też tak dość dość. No ale nie zagadam, bo #!$%@? boję się zagadać do dobrej dupki 6/10 i wzwyż to już nie moja liga. Nie żebym jakiś szczególnie brzydki był, no ale po prostu nie mam śmiałości wyjść z tego przegrywu, bo zawsze coś spalę, tak się denerwuję jak chcę zagadać do dobrej dupki, że zawsze coś przekręcę, potem mi się głupio zrobi, zatnę się, robi się taka cisza, mi się robi coraz bardziej głupio, w końcu gówno z tego wychodzi i wracam do domu z takim dojmującym poczuciem porażki i tkwienia w gówno-namiastce prawdziwego życia i że już nigdy stąd nie wyjdę.

No ale tak jak sobie o tym myślałem, to ona (ta 7/10) mnie wypatrzyła i widzę, że patrzy na mnie i już miałem zacząć się jarać i cieszyć, ale znów by ku*wa wyszło jak zwykle, więc zero emocji, już #!$%@? serio, nie będę z siebie debila robił kolejny raz. Mam tą 3/10 w końcu jak to mówią - kto wybrzydza, ten tfwnogf

W
Ostatnio wpadły do mnie dwie koleżanki. Popiliśmy jakieś piwo i one powiedziały, że chcą zagrać w grę. No to ja sobie myślę, że srał pies konsolę, czy komputer, pobawmy się w coś prawdziwego. Też trzeba się dziewczynom pokazać od jak najlepszej strony. No i tak sobie szybko przesuwam w głowie co tam na strychu mi zostało ze starych gier planszowych, tak żeby się z laseczkami trochę fajnie pobawić... warcaby, twister, zgadnij kto to, operacja, szachy, karty, euro-biznes, scrabble, magiczny miecz (ta podróbka magii i miecza, w sumie fajna gra, ale nie... bo to długo się gra i będzie zamuła).

- Dobra dziewczyny. Macie do wyboru tak: Szachy, twistera i scrabble.
- Hehe, w szachy to my nie umiemy, to odpadają z miejsca hihi. - ulga, bo ja też słabo - zagrajmy w Twistera, będzie super!

No to hehe, idę na strych a tamte dwie już się cieszą. Idę po kolejnych schodach i z każdym stopniem czuję jak wygrywam życie. Wypinam klatę, uśmiecham się od ucha do ucha, marszczę brodę i czoło i sam przytakuję sobie z uznaniem. "Jesteś mistrzem, dziś wygrasz". Wchodzę na strych, szperam chwilę w kufrach... gdzie to jest... mija kilka chwil.
  • Odpowiedz
Ostatnio wpadły do mnie dwie koleżanki. Popiliśmy jakieś piwo i one powiedziały, że chcą zagrać w grę. No to ja sobie myślę, że srał pies konsolę, czy komputer, pobawmy się w coś prawdziwego. Też trzeba się dziewczynom pokazać od jak najlepszej strony. No i tak sobie szybko przesuwam w głowie co tam na strychu mi zostało ze starych gier planszowych, tak żeby się z laseczkami trochę fajnie pobawić... warcaby, twister, zgadnij kto to, operacja, szachy, karty, euro-biznes, scrabble, magiczny miecz (ta podróbka magii i miecza, w sumie fajna gra, ale nie... bo to długo się gra i będzie zamuła).

- Dobra dziewczyny. Macie do wyboru tak: Szachy, twistera i scrabble.
- Hehe, w szachy to my nie umiemy, to odpadają z miejsca hihi. - ulga, bo ja też słabo - zagrajmy w Twistera, będzie super!

No to hehe, idę na strych a tamte dwie już się cieszą. Idę po kolejnych schodach i z każdym stopniem czuję jak wygrywam życie. Wypinam klatę, uśmiecham się od ucha do ucha, marszczę brodę i czoło i sam przytakuję sobie z uznaniem. "Jesteś mistrzem, dziś wygrasz". Wchodzę na strych, szperam chwilę w kufrach... gdzie to jest... mija kilka chwil.
@malecontent: @plnk:

to uczucie gdy tenisista stołowy i stulejarz here

rok temu zapisałem się na tenis stołowy na studbazie z nadzieją, że będzie z kim

pograć

na pierwszych zajęciach podeszła do mnie jakaś loszka i
  • Odpowiedz
W knajpie ostatnio rozmawiam z jedną taką 3/10, bo do lepszych to się trochę cykam podejść. No i sobie tak z nią gadam i trochę znudzony, a trochę zniechęcony... w sumie to słucham, bo ta gada jak najęta, a ja sobie patrzę po knajpie bo mała jest, to wszystko przez nią widzę.

No i mi wpadła w oko taka naprawdę niezła taka 7/10, no już po prostu maks jak na moje możliwości to by było 5/10, no ale po prostu boska zgrabna gazela i ładna z twarzy też tak dość dość. No ale nie zagadam, bo #!$%@? boję się zagadać do dobrej dupki 6/10 i wzwyż to już nie moja liga. Nie żebym jakiś szczególnie brzydki był, no ale po prostu nie mam śmiałości wyjść z tego przegrywu, bo zawsze coś spalę, tak się denerwuję jak chcę zagadać do dobrej dupki, że zawsze coś przekręcę, potem mi się głupio zrobi, zatnę się, robi się taka cisza, mi się robi coraz bardziej głupio, w końcu gówno z tego wychodzi i wracam do domu z takim dojmującym poczuciem porażki i tkwienia w gówno-namiastce prawdziwego życia i że już nigdy stąd nie wyjdę.

No ale tak jak sobie o tym myślałem, to ona (ta 7/10) mnie wypatrzyła i widzę, że patrzy na mnie i już miałem zacząć się jarać i cieszyć, ale znów by ku*wa wyszło jak zwykle, więc zero emocji, już #!$%@? serio, nie będę z siebie debila robił kolejny raz. Mam tą 3/10 w końcu jak to mówią - kto wybrzydza, ten tfwnogf

W