#karolmrozinski #pasta #copypasta #heheszki

Idę do teatru. Wchodzę wejściem służbowym. Kłaniam się ochroniarzowi, rysuję mu w zeszycie #!$%@?, idę dalej. Na głównej scenie siedzą aktorzy. Czekają na próbę.

- Dzień dobry - mówię im. - Nazywam się Karol Mroziński. Ja dzisiaj z państwem pracuję. W zastępstwie.

- W czyim zastępstwie? - pyta jeden z aktorów.

- W zastępstwie reżysera - odpowiadam.

- Aha, OK.

He, he. Aktorzy.

Każę wszystkim wstać i zaczynam
#karolmrozinski #pasta #copypasta #heheszki

Mieszkałem kiedyś - krótko, w czasie studiów - w nawiedzonym domu w Ząbkach. Straszyła w nim zjawa kobiety, która zmarła w szpilkach. Całymi nocami stukała tymi szpilkami po suficie. Było to dosyć uciążliwe. Poza tym była bardzo miła. Przypominała mi o ważnych rzeczach pisząc krwią na lustrze w łazience, np. "MASZ JUTRO KOLOKWIUM PAMIĘTAJ", albo ostrzegała: "NIE JADŁABYM TEGO JOGURTU NA TWOIM MIEJSCU". Żyło nam się całkiem przyjemnie,
#pasta #copypasta #niemoje #heheszki #karolmrozinski

Na Planete+ leci jeden za drugim jakiś program o wiatrach. Prowadzący jeździ po świecie i gada o wiatrach. Jedzie do Kalifornii i pyta kogoś o wiatr Santa Ana. Nikt nie wie, o co chodzi. Potem jedzie na wyspy Polinezji. Jakiś siwy #!$%@? mówi mu, że dopływając do Polinezji można poczuć jej zapach 180 km od brzegu. Potem jedzie na Tahiti. Dostaje sok, dostaje owoce, młode dziewczyny siadają
Pojechałem w południe na Pragę Północ na spacer po trójkącie bermudzkim. Jakiś nawąchany bizon w żonobijce zaszedł mi drogę. Miał na bicepsie wydziarany drut kolczasty. Spojrzałem na niego i powoli podwinąłem rękaw. Miałem na bicepsie wydziarane nożyce do cięcia prętów zbrojeniowych Sima TX 16. Bizon puścił parę nosem i poszedł w swoją stronę.
#karolmrozinski #pasta #heheszki trochę też #tatuaze
Idę z psem do parku. Spuszczam go ze smyczy. Biega tu, biega tam. Ja kręcę się między drzewami. Szukam patyczka. Szukam tu, szukam tam. Wreszcie znajduję idealny. Wołam psa.
- Zobacz - mówię do niego. - Widzisz, jaki mam patyczek?
Pies zaczyna skakać. Merda ogonem.
- Wspaniały - szczeka. - Daj mi go. Daj mi ten patyczek.
- Widzisz, jaki mam patyczek?
- Jezu, Jezu, Jezu. Daj go, daj go. Daj mi
Kręcę się po Krakowskim Przedmieściu. Zaglądam przez szyby do sklepów. Zaglądam przez szyby do autobusów. Kręcę się, kręcę. Idę w stronę Starego Miasta, wracam. Idę w stronę Nowego Światu, wracam. Kręcę się, kręcę. Ktoś za mną woła. To mój wuj Gustaw. Siedzi w ogródku restauracji. Wachluje się kapeluszem z rogami bizona. Wachluje, woła. Podchodzę. Wuj Gustaw każe mi siadać. Siadam.
- Co się tak kręcisz jak #!$%@? w kalapicie - pyta mnie.
Mrozinska zaraza.

Kręcę się po Krakowskim Przedmieściu. Zaglądam przez szyby do sklepów. Zaglądam przez szyby do autobusów. Kręcę się, kręcę. Idę w stronę Starego Miasta, wracam. Idę w stronę Nowego Światu, wracam. Kręcę się, kręcę. Ktoś za mną woła. To mój wuj Gustaw. Siedzi w ogródku restauracji. Wachluje się kapeluszem z rogami bizona. Wachluje, woła. Podchodzę. Wuj Gustaw każe mi siadać. Siadam.
- Co się tak kręcisz jak #!$%@? w kalapicie -
Idąc rano Powiślem, zobaczyłem mojego dawnego przyjaciela, Szy, jak wychodził ze strzeżonego osiedla przy ulicy Dobrej. Bardzo mnie to zdziwiło. Szy, podobnie jak ja, zawsze był nędzarzem. W przeciwieństwie jednak do mnie, był z tego dumny. Wymyślił nawet takie powiedzenie: „mój portfel jest organizacją non-profit”, a ja często je powtarzałem, zapominając dodać, kto jest jego autorem. Nie chciało mi się wierzyć, że Szy zdradził swoje ideały i dorobił się apartamentu. Podbiegłem do
A hejże ha, a cyk pyk, a było nie było. Siu-siu-siuwaksu się te koty napaliły i dalej mnie ciągnąć na dancing. A ja nie, ja do domu, ja już na Pragie. I palto łapię i do widzenia. Ale bambaje elekstryczne już nie jeżdżą. Trudna rada, myślę sobie, lecę mostem na piechotę. Raz dwa, raz dwa, jestem na Waszyngtonie. Potem przez park Skaryszewski na skróty zapycham i pod fabryką czekolady wychodzę. I jestem
#niemoje #heheszki #coolstory #karolmrozinski #autyzm #pragapolnoc


Dzisiaj rano zadzwoniłem umówić się na wywiad z jednym polskim pisarzem. Zaproponował restaurację na Powiślu.

- Możemy tam spróbować prawdziwego smaku Prowansji: oryginalnego ratatouille. To jest wspaniałe ragoût, zwłaszcza z odrobiną sera Bleu dʼAuvergne Sancy i kieliszkiem schłodzonego Côtes du Rhône. Ale jeśli woli pan mięso, to mają tam również rewelacyjny filet mignon z argentyńskiej polędwicy wołowej, podawany z batatami w rozmarynie - powiedział przez telefon.