bardzo mnie dziwi, kiedy kogoś dziwi że ja mam ochotę kupić sobie 20g sypanej herbaty, albo zgoła mieszanki różnych herbat. co w tym dziwnego? czy ci sprzedawcy naprawdę wychodzą z założenia, że ja kupię te 100g i będę przez miesiąc piła jedną herbatę, żeby się nie zmarnowała? głupota. oczywiście, że wolę mieć zamiast tego pięć różnych herbat. oczywiście, że można sprzedawać je w mniejszych opakowaniach. co z tego, jak się nie chce?
chyba przerzucę się z powrotem na irvinga/liptona. ekspres i degradacja, ale przynajmniej sensownie pakowane. i tak sobie piję nowy herbaciany narybek, który teoretycznie ma być earl-greyem z jaśminem i pomarańczą, a który nie wiedzieć czemu smakuje truskawkami :D

@Mehqods: obawiam się, że nie zrozumiałeś.

@Writer: uśmiałam się, dzięki :D