Moim zdaniem to nie ma tak, że Kanban albo że Scrum. Gdybym miał powiedzieć, co cenię w Agile najbardziej, powiedziałbym, że interakcje i ludzi. Ekhm... Ludzi, którzy podali mi pomocną dłoń, kiedy sobie nie radziłem, kiedy byłem sam. I co ciekawe, to właśnie scrum’owe spotkania wpływają na nasz backlog. Chodzi o to, że kiedy wyznaje się pewne wartości, nawet pozornie uniwersalne, bywa, że nie znajduje się zrozumienia, które by tak rzec, które
- dese
- briskmann
- konto usunięte
- konto usunięte
- asdasdce2w
- +22 innych




































Zaczynam dochodzić do wniosku, że agile (i scrum w szczególności) zaczyna zamieniać się w Świadków Jehowy albo Scjentologów - sektę z dobrym modelem biznesowym i kilkoma świętymi księgami, ktorych nie można kwestionować ani w żadnym stopniu pomijać. Tu pan domaga się certyfikacji z #!$%@? manifestu Agile.