#indonezja #przyroda #zwierzeta #ptaki #ciekawostki #zainteresowania "Ten dumnie kroczący ptak to nogal hełmiasty - jeden z ptaków, które wypracowały doprawdy niezwykły sposób gniazdowania i wyprowadzania lęgów. Nogale postanowiły dać sobie spokój z wysiadywaniem. W zamian za to tworzą kopce z piasku i roślin, które gnijąc w środku, wydzielają ciepło. Ogrzewają w ten sposób jaja. W gnieździe nie może być jednak
Kiedy byłem małym chłopcem, w latach 80. XX wieku jeździłem z ojcem tankować malucha na CPN przy ówczesnej ul. Rewolucji Październikowej, obecnie Władysława Andersa. Lubiłem ten moment, gdy tata odkręcał korek wlewu, wkładał pistolet, a wnętrze pojazdu wypełniał ekscytujący zapach etyliny 94. Po czterdziestu latach dalej lubię się napawać zapachem benzyny podczas tankowania.
Dlatego cieszę się, że współcześni deweloperzy wychodzą naprzeciw fetyszystom benzyny i budują nowe mieszkania tuż przy stacjach benzynowych. To
Odległość od stacji szacuję na jakieś jedenaście metrów. To wielka wygoda zwłaszcza w niedzielę niehandlową, gdy awaryjnie trzeba wyskoczyć po hotdoga. Oby tylko nie powstał tam płot deweloperski zwiększający odległość piechotą z 11 metrów na 1,5 kilometra!
To tymczasowy płot chroniący budowę. A mieszkańcy parteru i pierwszego piętra poza zapachem benzyny będą mogli zaciągać się również odorem płynącym z kontenerów. Ciekawe, czy na mikrotrawniku przed oknami pojawią się tuje szmaragd?
@nama: Mało prawdopodobne. Sikora lazurowa jest wybitnie osiadłym gatunkiem i pomimo tego, że gniazduje blisko granicy z Polską (na Białorusi i północno zachodniej Ukrainie) pojawia się u nas dużo rzadziej niż ptaki z kazachskich stepów czy rejonów arktycznych.
TLDR: to nie pieniądze powodują, że lekarze znikają z Polski, to warunki pracy, nastawienie polityków i społeczeństwa.
Sporo się mówi o braku lekarzy, że tyle wyjechało, że pazerni na kasę i niech oddają za studia. A wiecie czemu lekarze wyjeżdżają? Wcale nie za pieniędzmi. Obecnie w medycynie są taki braki, że dostanie 100 zł za godzinę to żaden problem. Wyjeżdżają za warunkami pracy. Owszem, część przekłada się na pieniądze, mniej lub bardziej wprost, ale część to coś, czego bez zmian systemowych nigdy nie osiągniemy.
Jestem anestezjologiem, w pracy zajmuję się pacjentami na intensywnej terapii, znieczulam do zabiegów, ustawiam leczenie bólu. Jak wygląda moja praca na emigracji a jak w Polsce?
@markaina: Też mógłbym po EDiRze wrócić do Polski i zarabiać porównywalnie co tutaj - ale po tym, jak widziałem w Polsce maraton opisywania 270 rtg i 10 CT w nieco ponad cztery godziny bo "w drugim szpitalu mam do zrobienia 25 usg i sie nie wyrobie przed dyżurem", stwierdziłem, że normalności nie da się wycenić. ;)
Można robić medycynę, i można robić polską bylejakość.
@Ytarka: aż wygrzebałam moje zdjęcie, też droga do Karpacza tylko że wiosną, więc ja trafiłam na drogę pełną dziur (a raczej dziury zwane drogą) i musiałam jechać 5km/h (-‸ლ)
Za czasów ZSRR produkowano napędzany benzyną 10,5 metrowy autobus miejski, Liaz 677, nazywany łunochodem. Dokładniej miało to miejsce w latach 1967-1996, chociaż małoseryjna produkcja trwała aż do 2004. Tak się złożyło, że mimo iż nie był najlepszej jakości, często nadawał się na złom już po kilku latach eksploatacji i nie umywał się do importowanych Ikarusów, to naprodukowano 194 tysiące sztuk, czyniąc z niego prawdopodobnie światowego rekordzistę pod tym względem(takiego Ikarusa 280 wyprodukowano
Pamiętam, jak z dobre 10 lat temu rozmawiałem z kimś, kto był członkiem organu/komisji zajmującej się wyceną prywatyzowanych przedsiębiorstw państwowych na początku lat 90. Zapytałem go wówczas wprost: Jak to się stało, że tyle zakładów przejmowano za tak śmieszne pieniądze, dlaczego w ogóle to było tak nisko wyceniane…? Oto, co mi odpowiedział ów człowiek: Wie Pan, generalnie to myśmy się wtedy dopiero uczyli wyceny, nie było praktycznie żadnych opracowań ani doświadczeń, na których moglibyśmy się wzorować, podpowiadali nam doradcy amerykańscy, którzy po pierwsze nie znali dobrze specyfiki naszej sytuacji, a po drugie myśmy im trochę za bardzo zaufali.
Taka była wersja oficjalna, a mój rozmówca nie chciał nic więcej zdradzić w tym temacie. Tak się złożyło, że kilka lat później obserwowałem na bieżąco, jak wygląda w praktyce przejęcie jednego z wielu państwowych zakładów. Informacje miałem wtedy z tzw. pierwszej ręki, a konkretnie do osoby, która pełniła tam funkcję dyrektora handlowego. Z oczywistych względów nie napiszę jaka to była firma, ani w jakim województwie działała.
Cała akcja zaczęła się od tego, że do spółki przyszedł nowy prezes – nie byłoby w tym nic dziwnego czy podejrzanego, gdyby nie to, że ów facet „położył” wcześniej już kilka innych państwowych spółek, które zostały następnie sprywatyzowane za małe pieniądze. Ta zmiana personalna była więc mocnym sygnałem, że „coś się dzieje”. Wkrótce potem dyrektor handlowy zaczął być naciskany w sprawie kontraktu z francuską firmą, który właśnie realizował. Kontrakt ten miał zapewnić przedsiębiorstwu bardzo duże zyski w perspektywie wielu lat i umożliwić mu dalszy rozwój. Tyle, że nowy prezes robił wszystko, aby ten kontrakt… nie doszedł do skutku. A to wydał polecenie renegocjowania ceny (choć zaproponowana i tak gwarantowała wysoką opłacalność), a to kwestionował termin dostaw (że niby produkcja może się nie wyrobić, choć nie było takiej możliwości) itp. Doprowadziło to w końcu do tego, że Francuzi powiedzieli „pas” i znaleźli sobie innego
Poprzednie wpisy były ciekawsze. Brak szczegółów i chyba wiedzy. Kto jest beneficjentem? Skąd we władzach spółki kontretne osoby, jak sam piszesz z „historia”? Jakich spółek to dotyczy? (Rozumiem ze takich mniejszych spółek SP, z trzeciej, czwartek ligi, których sa setki, bo w dużych transakcjach siedzi CBA, a mechanizm jest zbyt prosty żeby nie wyłapać). I w ogóle ten slogan „dlaczego tak tanio sprzedawaliśmy zakłady”. Bo były c-----e i niedokapitalizowane.
@Shilghter To sobie pomyślcie o osiedlu w Gdańsku co się nazywa Lawendowe Wzgórza. Znajduję się 1,7 km w linii prostej od wysypiska śmieci. Top KEK ( ͡°͜ʖ͡°)
Byłem dziś w banku wpłacić pieniądze. Jako, że akurat w tym banku mam tylko kartę kredytową i żadnej karty do kont, to musiałem wpłacić w kasie. Pani ładnie przeliczyła dane jej 5000 pln, a że system szwankował i trzeba było czekać, to z nudów przewertowała je nawet 3 razy. Po kilku minutach komputer się odmulił, więc można było dokończyć wpłatę. Dostałem kartkę do podpisu z prośbą o sprawdzenie czy wszystko się zgadza. Nigdy tego nie robię, jedynie się podpisuję i oddaję kartkę. Dzisiaj było inaczej i nawet nie wiem dlaczego, spojrzałem na kartkę. A tam ewidentny błąd. Zamiast 5 tys. było 7000. Nikt nie patrzył, więc... oddałem pani kartkę ze stwierdzeniem, że no raczej się nie zgadza. Dziwną miała minę; ulga ewidentnie malowała się na jej twarzy. Wątpię, czy nawet jeśli bym to podpisał, to czy faktycznie by te dwa tysiące także pojawiły się na moim koncie. Nawet wtedy o tym nie pomyślałem. Na pewno zaoszczędziło to sporo czasu i stresu owej kobiecie. Dostałem długopis. (ʘ‿ʘ)
Aż mi się przypomniała historia jak miałem 18 lat, gdy w pierwszej swojej "poważnej" pracy pojechałem zatankować samochód służbowy (dowóz jedzenia ( ͡º͜ʖ͡º) ) z pieniędzmi otrzymanymi z firmowej kasy. Zatankowałem gazu za 50 pln, poszedłem do kasy aby zapłacić, dałem banknot i dostałem 50 złotych reszty. Chwila, chwila. Przecież dałem kasjerowi 200 pln, więc brakuje stówki. Upomniałem się o to, a kasjer dał mi tę stówę bez słowa sprzeciwu, uznając, że widocznie musiał się pomylić. Po przyjeździe do firmy rozliczałem się z pieniędzy z zamówień i paliwa. Pieniędzy było za dużo... o stówę. Okazało się, że to mi się w głowie coś uwaliło i wcale nie miałem banknotu dwustuzłotowego, a jedynie 100 złotych. Komentarz współpracowników? Ciesz się, jesteś do przodu. Wtedy to było 20 godzin mojej pracy! Co zrobiłem pod koniec dnia pracy? Jak wracałem autobusem do domu, to po drodze wstąpiłem na tę stację z przeprosinami i
Różyczka Goździewska, ośmioletnia sanitariuszka podczas Powstania Warszawskiego. Ta dziewczynka, pomagała w szpitalu polowym kompanii „Koszta” w kamienicy przy Moniuszki 11. Dzięki jej wysiłkom uratowano życie wielu osób.