Trochę się teraz uzewnętrznię. Mam 32 lata, żonę, dwoje dzieci i stabilną, choć niezupełnie satysfakcjonującą, pracę i fascynuje mnie fizyka i wszechświat. Ponadto, nie wiem dokładnie jak, ale jestem bordo i nie mieszkam w piwnicy. Krótko mówiąc - jestem typowym "szarym" człowiekiem. Niemniej, wpis nie będzie o mnie.
Dzisiaj mój syn kończy 2 lata. Jak niemal każde dziecko w tym wieku ciekawi go dosłownie wszystko, co go otacza. Chciałbym, żeby ta dziecięca
Dzisiaj mój syn kończy 2 lata. Jak niemal każde dziecko w tym wieku ciekawi go dosłownie wszystko, co go otacza. Chciałbym, żeby ta dziecięca
W święta było sporo okazji do odwiedzin i rozmów na różne tematy. Przewijał się też temat podniesienia płacy minimalnej. Zaobserwowałem jedno zjawisko - oburzenie faktem, że nie będzie podwyżek dla pracowników zarabiających kilka stów więcej niż najniższa. "Jak to tak, ja mam teraz pracować za prawie tyle samo co sprzątaczka?"
Najgorzej wydymani czują się Ci, co zarabiali lekko powyżej najniższej i teraz zrównają się zarobkami. "HURR, W SKLEPACH WSZYSTKO DROŻEJE, A JA DALEJ TYLE SAMO MAM NA WYPŁATĘ DURRR."
Pracujący na posadach samorządowych i wiedzący, że budżet nie jest z gumy już się pogodzili z tym, że j-----o w dupala jest nieuchronne. Ci bardziej świadomi pracujący w prywatnych firmach też zdają sobie sprawę, że przedsiębiorcy udźwigną podniesienie pensji dla najmniej zarabiających, ale z pewnością nie waloryzację dla całej reszty. Najlepsze były teksty "No i co ja mam teraz zrobić? Odpowiedzialność w pracy jest, zakres obowiązków szeroki, a będę zarabiał tyle co cieć na bramie. Gdzie tu sprawiedliwość? Co my mamy teraz zrobić?"
I te miny w stylu pikachu.png jak powiedziałem: