✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Na własne życzenie niszczę swoje życie i nie wiem jak z tego wyjść.
Sytuacja jest taka. Mam problem z samotnością bo nie mam dziewczyny (problem na tyle, że powoduje zaburzenia depresyjne/nerwicowe). Co kilka miesięcy mam jednak szansę na związek z tindera z dziewczyną 6/10 powiedzmy. Jak próbuję wejść w taki związek to cały czas mam myśli, że dziewczyna mi się nie podoba i tak się trochę zmuszam, raz jest lepiej raz gorzej. Ostatecznie nie wychodzi bo się wycofuje (za duże napięcie, jakbym nie był w stanie się okłamywać) albo się rozpada po dwóch miesiącach. Dwa razy w życiu byłem w związku z bardzo fajnymi dziewczynami (powiedzmy 8/10) - nie z tindera, przy których nie miałem myśli, że mi się nie podobają i takiego nerwicowego napięcia, że się okłamuję i zmuszam. Problem w tym, że nie mam jak poznawać takich dziewczyn, bo mocno przegrałem w życiu towarzyskim, nie mam znajomych, nie mam jak pójść na domówkę itp. Z wyglądu też nie jestem chadem więc na tinderze nic więcej nie pojawia się. Jedyne co mnie ratuje to że jestem ogarnięty zawodowo, mam poczucie humoru, umiem gadać z dziewczynami (wyuczone ze wczesnej młodości), więc jak już jakąś poznam, to w sumie nigdy nie dostałem kosza na początku.
No i pytanie, czy da się coś w sobie zmienić, żeby móc się wiązać z takimi dziewczynami, które nie są 8/10?? Nie jestem w stanie poznać takich 8/10, a życie w samotności mnie wykańcza, jednocześnie nie mogę zmienić swojego braku życia towarzyskiego żeby móc takie 8/10 poznawać. Widzę na ulicy albo w pracy chłopaków, którzy mają normalne dziewczyny 6/10 i szczęśliwe życie. Też bym tak chciał żyć bez tej całej presji itp. Miałem tyle okazji na związki, a cierpię na samotność bo coś we mnie mi przeszkadza w wejściu albo wytrwaniu w takim związku. Wielokrotnie próbowałem sobie przemówić do rozsądku ale nie potrafię. Coś wewnątrz nie pozwala mi wejść w taki związek, na tyle że pojawiają się lęki jak próbuje i takie dziwne napięcie jakbym się zmuszał do czegoś czego nie chcę.
Na własne życzenie niszczę swoje życie i nie wiem jak z tego wyjść.
Sytuacja jest taka. Mam problem z samotnością bo nie mam dziewczyny (problem na tyle, że powoduje zaburzenia depresyjne/nerwicowe). Co kilka miesięcy mam jednak szansę na związek z tindera z dziewczyną 6/10 powiedzmy. Jak próbuję wejść w taki związek to cały czas mam myśli, że dziewczyna mi się nie podoba i tak się trochę zmuszam, raz jest lepiej raz gorzej. Ostatecznie nie wychodzi bo się wycofuje (za duże napięcie, jakbym nie był w stanie się okłamywać) albo się rozpada po dwóch miesiącach. Dwa razy w życiu byłem w związku z bardzo fajnymi dziewczynami (powiedzmy 8/10) - nie z tindera, przy których nie miałem myśli, że mi się nie podobają i takiego nerwicowego napięcia, że się okłamuję i zmuszam. Problem w tym, że nie mam jak poznawać takich dziewczyn, bo mocno przegrałem w życiu towarzyskim, nie mam znajomych, nie mam jak pójść na domówkę itp. Z wyglądu też nie jestem chadem więc na tinderze nic więcej nie pojawia się. Jedyne co mnie ratuje to że jestem ogarnięty zawodowo, mam poczucie humoru, umiem gadać z dziewczynami (wyuczone ze wczesnej młodości), więc jak już jakąś poznam, to w sumie nigdy nie dostałem kosza na początku.
No i pytanie, czy da się coś w sobie zmienić, żeby móc się wiązać z takimi dziewczynami, które nie są 8/10?? Nie jestem w stanie poznać takich 8/10, a życie w samotności mnie wykańcza, jednocześnie nie mogę zmienić swojego braku życia towarzyskiego żeby móc takie 8/10 poznawać. Widzę na ulicy albo w pracy chłopaków, którzy mają normalne dziewczyny 6/10 i szczęśliwe życie. Też bym tak chciał żyć bez tej całej presji itp. Miałem tyle okazji na związki, a cierpię na samotność bo coś we mnie mi przeszkadza w wejściu albo wytrwaniu w takim związku. Wielokrotnie próbowałem sobie przemówić do rozsądku ale nie potrafię. Coś wewnątrz nie pozwala mi wejść w taki związek, na tyle że pojawiają się lęki jak próbuje i takie dziwne napięcie jakbym się zmuszał do czegoś czego nie chcę.
W mieście jest od niecałego roku. Nada się na żonę?