Jeżeli to miał być long run, to teraz reszta tagu może mieć ze mnie ubaw. Tempo na minus, wytrzymałość na minus, forma na wielki minus, dwa pit stopy musiałem zaliczyć na WC. Po drugim stwierdziłem, że nie ma sensu. I jak mam zwiększać powoli obciążenia... planowałem pobiec na trzy żele plus Izo, a nawet drugiego nie zdążyłem wyciągnąć. W tygodniu będę musiał nadrobić ten long
@Piter_Privisi: Chwila szczerości ze scorp02. ( ͡°͜ʖ͡°) Zacznijmy od tego że chyba za dużo wymagasz od swojego organizmu. Przejrzałem Twoje wpisy i ostatnio biegasz praktycznie codziennie. Nic dziwnego że treningi nie wchodzą z założeniami skoro nie regenerujesz się należycie. Sam trening to połowa sukcesu, jak u Ciebie z regeneracją? Po drugie – obdarzasz sam siebie bardzo dużą ilością negatywnej energii. To aż wypływa z
ITMBWieczorem na 10 km. Tempo stabilne, tętno niższe niż tydzień temu, niestety nie wykorzystałem dobrych warunków. Ponadto jeden z biegaczy zwrócił mi uwagę, że stawiam stopy w negatywie czyli pronuję. Czeka mnie szukanie wkładek lub butów do korekcji tej przypadłości...
No niby fajny long run, niby w równym tempie, niby była dyspozycja, że nawet troszkę przedłużyłem ten bieg (najdłuższy bieg ciągły w mojej historii), ale w porównaniu z resztą biegowych świrków to wciąż wypadam blado :/
ITMBWieczorem na 10 km. Wracam po przeziębieniu do gry. Tym razem poszło lepiej, niż tydzień temu, kiedy czułem osłabienie z powodu choroby. Mimo dobrego samopoczucia miałem problem, aby zejść z tętnem poniżej 170 bpm, stąd trochę pary brakło na drugiej połowie. Z innych wieści, to pękło 200 km Asicsom Metaspeed Sky+. Czuć może trochę zużycie pianki, ale nadal da się biec, choć nie jestem pewien
Baza odbyta. Jest dobre tempo i całkiem niezła forma. Saucony przekroczyły 700 km przebiegu i w zasadzie to nie mają większych oznak zmęczenia. Jedyny słaby punkt, jaki dostrzegam, to ten czerwony dynks od sznurówek, który sprawia wrażenie, że się przeciera. No i może podeszwa, która jest nieco wytarta, przez co na mokrej nawierzchni potrafię stracić przyczepność. Ale poza tym jest potencjał na 1000+ kilometrów. Czemu
Ponowny rozruch, tym razem po przeziębieniu, które uderzyło od czwartku a swoje apogeum miało w piątek i w sobotę. Stąd przerwa w treningu. Nie ukrywam, że ubolewam nad pominięciem long runa, no ale zdrowie ważniejsze. Jutro lecę z interwałami, a potem się zobaczy. Dzisiaj samopoczucie było dobre, więc pora kontynuować. Może kiedyś dorównam tagowym harpaganom
ITMBWieczorem na 10 km. Niby szybciej jak tydzień temu, ale bez formy kompletnie, po 5 km jakby prąd mi odcięło. Cały dzień czuję się osłabiony i coś czuję, że mnie czeka dłuższa pauza
Rozruch po sobotnim biegu terenowym. Tętno mam jeszcze nieco podwyższone, ale jeszcze troszkę odczuwałem na początku bieg w nogach. Pod koniec już było lepiej.
Załęcze Ultra Run już za mną i pora coś niecoś powiedzieć. Po pierwsze trasa dość trudna, piaszczysta, w pierwszej połowie pełno przeszkód, no i dwa duże wzniesienia. Pierwsze, mimo że wyższe, to jednak było prostsze, drugie dało większy wycisk, bo to była pionowa, piaszczysta ściana, i to dwa trzy razy. Potem było spokojniej, ale piasek i tak dawał w kość. Do tego zaraz po starcie
ITMBWieczorem na 10 km, ale wolniej, bo start w sobotę, nawet zamiast Asicsów w ruch poszły Saucony. Ogólnie fajnie, bo poprowadziłem gościa na życiówkę. Z drugiej strony czuję się smutny, w pracy zachowałem się jak dupek, wyłożyłem moje bóle zbyt agresywnie, że wszyscy, a w szczególności moja najlepsza koleżanka z pracy się mnie boją :( Od roku zacząłem biegać, gdyż liczyłem, że pewnego dnia zainteresuje
@Fuzuyaku: Uwierz mi, że ja się w życiu wielokrotnie przejechałem się na ludziach, w tym na najbliższych. Mocno się zmieniłem, odkąd zerwałem z dziewczyną dwa lata temu, ponieważ nie chciała pozwolić przenieść się do zespołu, w którym pracuję obecnie. Robiła mi też awantury. Na zerwaniu straciłem mnóstwo pieniędzy (wspólny wynajem mieszkania + media) oraz nerwów (potrafiła nasłać na mnie prawnika, gdy chciałem odzyskać swoje pieniądze, czyt. groziła mi sądem). Może
Jeżeli to miał być long run, to teraz reszta tagu może mieć ze mnie ubaw. Tempo na minus, wytrzymałość na minus, forma na wielki minus, dwa pit stopy musiałem zaliczyć na WC. Po drugim stwierdziłem, że nie ma sensu. I jak mam zwiększać powoli obciążenia... planowałem pobiec na trzy żele plus Izo, a nawet drugiego nie zdążyłem wyciągnąć. W tygodniu będę musiał nadrobić ten long
Zacznijmy od tego że chyba za dużo wymagasz od swojego organizmu. Przejrzałem Twoje wpisy i ostatnio biegasz praktycznie codziennie. Nic dziwnego że treningi nie wchodzą z założeniami skoro nie regenerujesz się należycie. Sam trening to połowa sukcesu, jak u Ciebie z regeneracją?
Po drugie – obdarzasz sam siebie bardzo dużą ilością negatywnej energii. To aż wypływa z