#anonimowemirkowyznania Zaczne od tego ze w 2022 roku bede mial 22 lata i nie wiem co dalej robic. Czuje sie beznadziejnie. W 2020 zaczalem studiowac socjologie bo podobno latwa, rzucilem to po 2 miesiacach, na wiosne 2021 zaczalem studiowac turystyke bo podobno latwa i tak bylo, wszystko super, ale nagle zachcialo mi sie ambicji, stwierdzilem ze musze studia zmienic i isc na cos co nie jest tak do kitu i lepiej wyglada, stwierdzilem wiec ze zrobie licencjat z anglistyki a magisterke z filologii z innego jezyka. Po 2 zjazdach w pazdzierniku mam dosc anglistyki i sluchania p-----l o tym ze jezyk uklada sie na zebach przy jakiejs tam literce albo p-------------a sie do wymowy. Zadne studia mi nie odpowiadaja, na kazdych czuje ze robie to tylko i wylacznie bo znizkek i bo wiecej zarabiam na zleceniu plus ewentualnie byle jaki papierek. Generalnie mam taki problem ze z jednej strony nie zalezy mi kompletnie na karierze, chcialbym miec latwa praca siedzaca na 3/4 etatu i zajac sie swoimi zainteresowaniami poza praca ale w przyszlosci nie chcialbym tez mieszkac w Polsce co komplikuje mi sytuacje bo bez zawodu za granica nie dostane pracy takiej jak ciecing tylko conajwyzej magazyn, czego bym nie chcial.
Wszystkie rzeczy ktore moga dac kase i dobre zycie tzn informatyka czy jakies finanse sa dla mnie okropnie nudne i nie mialbym do tego glowy. W zyciu nie dalbym rady robic czegokolwiek w IT, a im dluzej zaczynam sie zastanawiac nad rynkiem pracy, to tylko to sie oplaca jesli chcesz siedziec przy biurku i miec zawod ktory bedzie mozna wykonywac zarowno w Polsce jak i np., w Niemczech albo Holandii. Nie wiem na jakie studia isc, ani gdzie pracowac. A tylko prosze jesli ktos sie zdecyduje odpisac to nie pisac o zainteresowaniach, kopanie pilki na bramke w moim przypadku, historia albo nauka jezykow obcych to cos z czego kasy nie dostane. Lubie spedzac czas na tych rzeczach ale raz, studia historyczne tez nic nie daja, bo nie chce byc nauczycielem, a filologia nie ma prawie nic wspolnego z praktyczna nauka jezyka.
@AnonimoweMirkoWyznania: Filmik na YouTube Dan Lok “Don’t Follow YourPassion” - Follow the market. Życie to nie bajka żeby obcy ludzie nam płacili za nasze hobby. Najczęściej również hobby wykonywane pod presją czasu i osiągnięć szybko przestaje być hobby i zamienia się w pracę.
Akcja z dzisiaj: -Siema gdzie idziesz? -Jestem umówiona -Aha, a to szkoda, że ze mną nie jesteś umówiona. A chcesz być umówiona ze mną kiedyś? -Nie -Nie? A czemu?
@Cezik93: Czyli tak: Podchodzisz „Podobno kobieta po 5 sekundach wie czy chce się umówić z facetem. 5 sekund minęło - Tak czy Nie?” Jeśli powie nie - odchodzisz bez słowa pożegnania. 95% i tak powie nie, po co drążyć dalej.
#anonimowemirkowyznania To poznawanie ludzi na studiach to jest jakiś mit XD Wczoraj po roku zdalnego nauczania mieliśmy pierwszy raz zajęcia stacjonarnie na uczelni. Odbębniliśmy te kilka godzin i myślałem, że pójdziemy zwiedzać wydział czy coś. A gdzie tam XD Po wyjściu z sali wszyscy tak szybko się rozpierzchli, że gdybym zamknął oczy na chwilę, to bym nie wiedział gdzie poszli. Każdy założył słuchawki i udał się w swoją stronę. Już w tym momencie wiedziałem, że nie będę miał tam żadnych znajomych. Dwa lata temu przed covidem byłem na innej uczelni stacjonarnie i było tak samo. W ogóle wszystko jest dokładnie odwrotnie niż słyszałem w opowieściach o studiach. Nie ma imprez, napalonych lasek, ludzie też nie są zbyt chętni do poznawania się. Jeśli nie masz znajomych ze szkoły, to na studiach tym bardziej nie będziesz miał - it's over dla chłopa. Jeśli ktoś się zapisał na uczelnię z tych powodów co wymieniłem to polecam poważnie się zastanowić. #studbaza #przegryw #samotnosc
@Shajo: Ja podobnie szybko ogarnąłem że mimo studiowania w tym samym mieście życie towarzyskie kwitnie w akademiku i warto mieć tam znajomych, bywać oraz nocować. Dobre wspomnienia. Później młodsza siostra poszła na lightstudia i przyprowadzała koleżanki do domu - to już było życie na cheatkodzie LOL
#anonimowemirkowyznania Witam, mam problem natury psychicznej. Z powodu nadużywania #blackpill i częstowania się historiami zdrad, puszczalstwa kobiet, "przebiegami" nabitymi z Chadami i tego typu akcjami i mam teraz problemy z zaufaniem swojej partnerce. Wszędzie szukam spisku, dorabiam niestworzone historie i nie potrafię nawet znieść tego, gdy ona powie że ktoś tam jest przystojny, bo już mam o to ból d--y i rozkminy że chętnie by na niego przeskoczyła.
Doszło do tego, że nie potrafię się cieszyć związkiem, mimo tego że jest super i że bardzo dobrze wszystko się układa, jest do rany przyłóż, s--s super, dogadywanie się super, brak fochów i nie mam kompletnie powodów do podejrzeń w przeciwieństwie do poprzedniego związku, w którym miałem mnóstwo sygnałów że coś jest nie tak. Nakręciłem się jednak na ten obraz świata, w którym każda kobieta zdradza, potrzebuję ciągłego zapewniania o uczuciach, a gdy kontakt jest chłodniejszy albo rzadszy z powodu dużej ilości obowiązków to już wyobrażam sobie, że ktoś tam wypisuje i jej mąci w głowie, totalnie obsesyjne myśli. Wygooglowałem nawet, że istnieje taka przypadłość i nazywa się ROCD, a u mnie objawia się to właśnie tym, że w głowie sobie uroję jej zdradę w jakiś sytuacjach w których nie było mnie typu impreza beze mnie czy babskie wyjście i męczy mnie to w głowie, mimo tego że na następny dzień jest wszystko w jak najlepszym porządku, mam obiad na stole, fajny s--s i czułości.
Nie dzielę się tymi przemyśleniami, bo wiem że to krzywdzące i problem jest u mnie w głowie, ale zakrawa to na jakąś paranoję. Ogólnie potrzeba "czystości" kobiety z którą się spotykam jest bardzo silnie zakorzeniona we mnie, coś w rodzaju syndromu ladacznicy i madonny. Strasznie boli mnie to że mogła mieć seksualną przeszłość przede mną, przypadkowych partnerów albo jakieś FWB. Może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że sam mam za uszami prawdopodobnie dużo więcej, bardzo nierozsądne akcje typu s--s z totalnie nieznajomą osobą po 15 minutach rozmowy bez zabezpieczenia, nawet nie znając imienia, przypadkowe b------o po imprezach, wizytę u prostytutki, relacje FWB i właściwie to jedna partnerka seksualna do tej pory była moją stałą partnerką. Wiecznie szukałem zastrzyku dopaminy, lubiłem całować się w klubach z dziewczynami, które okazywało się że miały partnerów i byłem w jakimś tam stopniu "Chadem-ruchaczem". Teraz w momencie gdy zakochałem się sam nagle boję się o to, że jakiś inny facet zrobi albo nawet zrobił to samo z moją niewinną, słodką dziewczyną.
@JudeMason: Prawda - RedPill, BlackPill bilet w jedną stronę. Jak mówił Morfeusz „Oferuję Ci prawdę i nic ponadto, ale nie da się już wrócić.” I pomyśleć że zaczęło się od ściągnięcia The Game Neila Straussa w PDFie po angielsku wiele lat temu...
Wybij się na pokazywaniu cycków w teledysku, przytul na tym kaskę, a po 10 latach sobie przypomnij, że jednak cię tam molestował xD. Jak Ben Affleck miał z nią scenę seksu w filmie i ją łapał za p----i, to pewnie za 3 lata się okaże, że była molestowana. Jak ja nie lubię jak ktoś sobie "pobudza" karierę na takich kontrowersjach. #logikarozowychpaskow
@okradzione: W sumie to całe meetoo dobrze zrobi branży. Skończą się beztalencia ze zgrabnym tyłkiem - śpiewasz w worku na ziemniaki za szybą jak Billie Eilish albo wypad.
#anonimowemirkowyznania Kiedyś bawiłem się w PUA ale oglądałem ogarniętych gości a nie scamerów typu możesz mieć każdą itp. Przestałem bo wkurzało mnie ciągłe poczucie winy, że jak laska olała to JA coś źle zrobiłem i w ogóle nie brali pod uwagę, że to laska może być zje%%%%. Jak jeszcze miałem swój prime time to zauważyłem pewną zależność otóż większość lasek jest po prostu NIEogarnięta i to wcale nie moja wina. Inaczej mówiąc 100% skuteczności miałem z laskami, które naturalnie były otwarte i zawsze wesołe. 100% z nich miało zainteresowania i coś robiło po pracy. Przy takich laskach szokiem było dla mnie, że nie muszę za bardzo pajacować i mogę mieć nawet gorszy dzień a i tak rozmowa wyjdzie z niczego. Inaczej było z laskami (a tych była większość) które od razu miały bitchface i z góry narzekały na facetów ogółem. Według mnie dobrze prowadziłem rozmowę, byłem pewny siebie a i tak nie wychodziło. Takie laski same też nie miały nic ciekawego do powiedzenia a ich zainteresowania polegały na "kiedyś muszę zacząć..". Według mnie sporo chłopów właśnie bierze winę na siebie przez nieogarnięcie laski gdzie co by nie zrobili to i tak nic by nie dało #pdk. Być może nawet 10/10 by nic nie ugrał bo dziewczyna jest tak zepsuta a przecież takie mamy czasy, że ogólnie społeczeństwo jest coraz głupsze. Według mnie w 3/4 przypadków relacje palą same laski przez to, że same są toksyczne to widzą świat jako toksyczny i ciebie, mimo że gdzieś tam podświadomie kogoś szukają. Dajcie znać czy też coś takiego zauważyliście.
@EastWestEast: “Mówili że głównym determinantem powodzenia jest wygląd?” Pewnie mówili. Jedną z pierwszych rzeczy jaką Neil Strauss usłyszał od Mystery było „Ogol głowę bo masz zakola i zrób operacje wzroku by pozbyć się okularów.”
Zastanawiam się czemu Rynek matrymonialny jest tak z-----y jedni mówią że to Hipergamia to prawda ale moim zdaniem drugim poważnym problemem po Hipergami jest nadwyżka Facetów potrzebujących/szukających facetów jest więcej niż kobiet wystarczy wejść na Lento ogłoszenia matrymonialne tam więcej jest facetów którzy szukają partnera niż kobiet w necie po prostu Spermiarzy jest za dużo żeby cos wyrwać taka P0lka ma w------e ego i zwykle Hej nie odpowie. W świecie realnym to
@Geralt678: Dla ciekawostki słyszałem o odwróconej rzeczywistości: ziomek z kapeli w latach ~2004 pojechał do środkowej Norwegii za szmalem. Trafił tam na drugą stronę lustra - masa ładnych blondynek i mało facetów, a ci co byli to głównie p1zdy. W klubach laski tańczyły w kółeczku wokół faceta, siedzące przy stoliku odsłaniały udo i zalotnie się uśmiechały przewracając oczami, największe desperatki podchodziły wciskając do ręki klucz do pokoju hotelowego. Faceci wychodzili
Gdzie umówić się na randkę z #tinder ? Byłem raz na spacerze po mieście i w sumie średnio mi się podobało, był mega cringe.
Po 15 min nie mieliśmy o czym gadać i żeby nie było ciszy różowa prowadziła wywiad w stylu "co lubisz jeść", "gdzie byś chciał wyjechać" itd.
Może i spoko taka rozmowa, ale dla bardziej doświadczonych i wyluzowanych, a nie takich spierdoxów jak ja. Wolałbym miejsce gdzie można coś porobić a nie tylko gadać.
@przegrywam_przez_miasto: Na spacerze siadacie na ławce w parku i proponujesz grę - 2 minuty patrzenia sobie w oczy w ciszy - kto przegra odwracając wzrok płaci w Starbucksie. Wyciągasz iPhona i mówisz "Siri, count down two minutes." Patrzycie na siebie nie rozpraszając się rozmową. (To z jakiegoś gównoserialu na Netflixie, ale przydatne.) Po wszystkim idziecie do galerii handlowej, jeśli nie przegrała to postaw tego Starbucksa, bo
Matthias van Dryk
Powietrzny żeglarz patrzący na świat z poziomu chmur. Pasjonat lotnictwa. Pilot.