Witajcie! Grałem w Gwinta od samego końca zamkniętej bety, (przypadkiem trafiłem na transmisję pierwszego challengera i następnego dnia już wsiąknąłem), aż do końca otwartej. Po takiej ilości godzin wywracający porządek homecoming mnie zraził - wyłączyłem grę i uruchomiłem ją następnym razem dopiero w lutym 2021. Zapału wystarczyło na ogarnięcie metowej talii nowej frakcji, wbicie Pro Laddera i - koniec. Skończył się cel - skończył się zapał. Nie miałem już ani odrobinę ochoty
@Bredko: Gram też od bety i mam wrażenie, że ludzie zapominają o tym, że to wizualnie atrakcyjna i przez świat wiedźmina klimatyczna, ale jednak poważna i wymagająca skilla gra karciana. Można mieć sentyment do bety bo złożenie sensownego decku dawało prawie 100% winrate, ale to nie sprawiało że gra była dobra. Co kilka dni widzę narzekanie że kuuurła kiedyś to było. Ileż można? Gwint to konkurencja dla innych karcianek i musi
@Bredko: ja gram z przerwami od zamkniętej, mam mieszane uczucia; p czasem tęsknię za tym brakiem balansu z dawnych czasów, ale myślę że aktualny balans jest ok, chociaż meta mogłaby być bardziej zróżnicowana. Z plusów na pewno to że nie ma jak w hearthstone cyklu życia dodatków oraz to że gra ma stosunkowo niski rng i jest bardzo szczodra jeśli chodzi o karty. Ja w zasadzie nigdy nie wydałem na to
#pdk :)
PS: cyferka dal sygnał do szortów