Supermeni za trzy tysiące netto. Tak pracują w Polsce ratownicy medyczni
Nigdy nie czułem się bogiem czy bohaterem, ale kiedy wracałem z dyżuru z przekonaniem, że dzięki mnie siedem osób nadal żyje, czułem pewien rodzaj spełnienia - mówi ratownik medyczny i wykładowca Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu Jarosław Sowizdraniuk.
Szewczenko z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 295
- Odpowiedz
Komentarze (295)
najlepsze
@lukto95:
Pamiętaj o kosztach pracodawcy, opodatkowanie UoP to bliżej 1/2 niż 1/3. Żeby zapłacić pracownikowi 6000 zł brutto (3900 zł netto) trzeba wydać 7230 zł. 3900/7230 = 53,9% pieniędzy trafia do kieszeni pracownika.
Mają troje dzieci, uprawiają sport. Co roku kupują najdroższe Garminy Fenix, wszystkie ciuchy sportowe mają markowe, co najmniej dwa razy w miesiącu chwalą się gdzie wyjeżdżają na weekend (SUV-em za prawie 300k), w okresie pandemii spłacił hipotekę i kupił drugie mieszkanie. Regularnie jeżdżą zimą i latem do Zakopanego do hotelu gdzie noc kosztuje 2k za pokój - a jadą na dwa tygodnie! Typ za sam weekend potrafi
Komentarz usunięty przez moderatora
Jak ratownik gowno ma do tego ile zarabia i jak funkcjonuje klika lekarska. Ratownicy jak i pielęgniarki na sorach potrafią mieć 37 zł brutto a lekarz dostaje podwyżkę i ma 260 zł. Jeszcze przy tym ma foch ze pacjenci są. A to iest tylko i wyłącznie wina obywateli. To ludzie na to pozwalają. Na sytuacje typu lekarz poz nie przyjedzie
Praca która ma charakter dyżurowy, zawsze jest wyceniana "niżej godzinowo". Płatność za gotowość do podjęcia działań ma niższą wartość niż praca (tak jest w każdej branży, gdzie są dyżury).