Wpis z mikrobloga

Bardzo miłe są powroty do gier, które po 11 latach od wydania, nadal błyszczą i zachwycają wizualnie jak i mechanicznie.

W piątek w sekcji planszówkowej klubu, graliśmy we 4 osoby w Alchemików czeskiego projektanta Matúša Kotry. Dwie z czterech osób grały po raz pierwszy i gdy tłumaczyłem im zasady, pojawiły się pierwsze chwile zwątpienia, mimo tego, że byli to doświadczeni gracze. Na szczęcie zasady okazały się zrozumiałe dla wszystkich, natomiast złożoność rozgrywki tkwiła w podejmowaniu decyzji w trakcie gry.

Tłumacząc osobom, które nie grały w Alchemików: celem gry jest zdobycie jak największej ilości punktów, które to zdobywa się głównie z publikacji teorii na temat ośmiu składników alchemicznych. Każdy składnik posiada unikalny alchemon (wzór potencjału alchemicznego) i na podstawie mieszania tych składników (w połączeniu ze sobą składniki dają różne wyniki), musimy metodą dedukcji ustalić alchemon właściwy dla tego składnika. W samej grze możemy:
- zbierać składniki i transmutować je na złoto;
- sprzedawać mikstury danemu klientowi i kupować artefakty, wzmacniające nasze akcje;
- publikować teorie i podważać je, publikując od razu własne;
- testować dane mikstury na studentach (student wypije wszystko, ale jak się struje to trzeba mu zapłacić za picie) albo na sobie (za darmo, ale musimy się liczyć z tym, że mogą wystąpić u nas negatywne efekty).
Na koniec odbywa się pokaz alchemiczny, gdzie są oceniane nasze umiejętności.
Aplikacja na telefonie pokazuje nam jaką miksturę stworzyliśmy po zeskanowaniu składników i jest to kluczowe dla założeń gry, ponieważ nikt nie może znać od początku danego alchemonu. Świetna tablica dedukcji pozawala robić notatki na podstawie swoich eksperymentów oraz cudzych publikacji.
Świetne jest to, że prędzej czy później musimy zaufać publikacjom naszych konkuretów, ale zawsze musimy mieć świadomosć, że w jakiejś części ich publikacje mogą być błędne.

Dlatego podczas naszej partii doszło do śmiesznej sytuacji, gdy podważyłem teorię na temat alchemonu pióra i opublikowałem od razu nową, na której koleżanka oparła teorię o kwiatku, a kolega na podstawie tego publikował na temat żaby, co doprowadziło do publikacji na temat grzyba, żeby zakończyć to publikacją na temat alchemonu skorpiona :D
Cała ta "nauka" opierała się na większych bądź mniejszych trafnych przypuszczeniach i doskonale to odzwierciedla poziom naszych uniwersytetów, gdzie naukę robi się na "kilogramy" mało dbając o jakość.

Trzeba na wielki plus policzyć wydanie gry, gdzie komponenty są zwyczajnie piękne i cieszą oko, a sama instrukcja, mimo złożoności gry, w humorystyczny sposób tłumaczy co i dlaczego będziemy robić na kampusie naszej alchemicznej uczelni.

Minusem będzie "ciężar" gry, dlatego nie polecam tytułu mało doświadczonym graczom. Bardziej zaawansowanym wyjaśniam, że ciężar ten jest pozorny, bo zasady są złożone, ale zrozumiałe. Trudność polega na dedukcji alchemonów, wyborze właściwych akcji oraz podjęcia ryzyka publikacji, gdy nie jesteśmy przekonani co do wyników.

Wszyscy po wymagającej partii, palącej obwody neuronalne w korze nowej płata czołowego, byli bardzo usatysfakcjonowani i od razu padło pytanie "kiedy rewanż?".

Gra po 11 latach broni się doskonale. Mechanika dedukcji jest ciągle innowacyjna i angażująca, a wydanie bardzo ładne i estetyczne. Polecam wszystkim chcącym przemielić trochę składników alchemicznych i szarych komórek!

#grybezpradu #gryplanszowe #alchemia
k-a-z - Bardzo miłe są powroty do gier, które po 11 latach od wydania, nadal błyszczą...

źródło: alch

Pobierz
  • 10
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Raz w to grałem w jakiejś knajpie planszówkowej. W sumie bym jeszcze zagrał.

Argument o wieku gry jest z d--y. To nie gra komputerowa, że po parunastu latach może mieć przestarzałą technologię.
  • Odpowiedz
@k-a-z: gra jest bardzo fajna, ale ma jeden minus. Jak nowy gracz nie do końca ogarnie mieszanie alchemonów, albo mu się wydaje, że ogarnia i się pomyli, to już reszta jego gry idzie w p---u
  • Odpowiedz
  • 1
@trollasek: Tak było i u nas, kiedy koleżanka sprzedawała miksturę z najwyższą gwarancją - czyli zgodnością znaku i koloru - wymieszała składniki i... wyszła jej mikstura najniższej gwarancji, czyli wszystko było na opak. Potem dodała, że to wynikało z jej pierwszego mieszania w grze i powinno być wszystko zgodne. Na szczęście pomyliła składniki, bo inaczej byłoby po grze :D
  • Odpowiedz
via Wykop
  • 0
@bukimi: Gra jest zależna od kolorów, ale daltonista zagra, dlatego że poszczególne kolory są zawsze w tych samych miejscach - podobnie jak w drogowej sygnalizacji świetlnej.
  • Odpowiedz
@k-a-z: oddłuższego czasu zbieram się żeby zagrać, no ale teraz mnie przekonałeś jeszcze bardziej ;), w weekend trzeba nadrobic. i właśnie sie jakoś nidawno zastanawiałem, czy warto z drugiej ręki za nie małe pieniądze szukać królewskiego golema.
  • Odpowiedz