Wpis z mikrobloga

Przed Wami krótka opowieść o tym, co ja o-------m, ale też o tym, jak fajnie jest mieć dobrych ludzi dookoła.

Jest wtorek. Pracuję w godzinach 6:00-9:00, wracam szybko do domu, bo jestem umówiony z żoną, że zawożę ją i dzieci do moich teściów na Podlasie. Około 300 kilometrów z mojego Olsztyna. Powrót planowany na ten sam dzień, bo we środę także na 6:00 na trochę do pracy. Długi dzień, długa podróż. Tak bywa.

Dojeżdżamy szczęśliwie, wcinam pyszny obiad u teściowej, całuję żonę i dzieciaki na pożegnanie, wsiadam w auto, wracam do siebie. Dojeżdżam do domu punktualnie o 20:00. Wyszło łącznie ponad 9 godzin jazdy. Czuję się zmęczony. Idąc na górę po klatce schodowej myślę o jednym zimnym piwie i prysznicu, który zaraz mnie czeka.

Oklepuję kieszenie w spodenkach. Nie wierzę. Oklepuję po raz drugi. K---a mać. Nie mam kluczy. Zapewne odruchowo rzuciłem je do koszyczka kiedy kilka razy znosiłem rodzinne graty. A drzwi zamykał różowy pasek.

- Sąsiad, masz moje klucze? - A skądże, mieliśmy na karmienie rybek, ale na pewno oddawałem. - Pani Waciu, ma Pani jeszcze nasze klucze? - Sprawdzę.

Idę w tym czasie przeszukać auto. A skądże. Nie ma i tyle w temacie. Idę do Waci. Mieszka pod nami. Poczciwa seniorka, z którą "żyjemy dobrze". Wymieniamy się ciastami na święta, pozdrawiamy na klatce, nasza córka czasami do niej zachodzi - życzliwa, sąsiedzka relacja.

- Panie Visius, łóżko już przygotowane, kolacja zrobiona, mam nawet szczoteczkę do zębów w opakowaniu.

Wacia nie musiała mnie długo przekonywać, że to najlepszy pomysł. Poleciałem do galerii, kupiłem jakieś ciuchy na przebranie, żeby do roboty nie polecieć w krótkich gaciach. Dostałem pyszną kolację, wypiliśmy nawet p--o na pół!

Dzisiaj żona przekazała klucze przesyłką konduktorską. Jestem już w domu, jem czipsy i batony. Waci kupiłem kwiatki i czekoladki, ale kazała mi czekoladki przekazać małżonce. Kwiatki powąchała i wstawiła do wazonu.

To historia niby o niczym. Niby o gapiostwie. A jednak o tym, że są dobrzy ludzie na tym świecie. Przyznam nieśmiało, że wierzę też w to, że po prostu dobro wraca. A tym razem to ja byłem jego beneficjentem.

#c---------------a #sasiedzi #rodzina
Visius - Przed Wami krótka opowieść o tym, co ja o-------m, ale też o tym, jak fajnie...

źródło: temp_file7870754795663678266

Pobierz
  • 36
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Visius: Fajna historia.

Ale nie prościej byłoby zadzwonić po ślusarza? Przecież otworzyłby drzwi w 5 min. No, chyba, że nie masz w domu zapasowego kompletu kluczy i problem by właściwie pozostał taki sam. ;)
  • Odpowiedz
wyszło łącznie ponad 9 godzin jazdy. Czuję się zmęczony. Idąc na górę po klatce schodowej myślę o jednym zimnym piwie i prysznicu, który zaraz mnie czeka.


@Visius: cóż za ambitny pantofel xD
  • Odpowiedz
@Visius: Etam, nie możliwe, według 90 % mikroblogu Polacy to się tylko potrzfią żreć między sobą, co potwierdza Wyborcza i onet ¯\(ツ)/¯
  • Odpowiedz
@Visius: dżizas : D a u mnie sasiad z gory cross dresser p------------y w szpilakach puszczajacy telewizor na kolumnach z bassem trzasacym meiszkanie : D obok rodzinka z dziecmi ktore tak sie dra (kazde razem z doroslymi) a na przeciwko starsza babcia narcyzka, sprawdzajaca czy jesteśmy wymyslajaca bzdury do pomocy bo jej sie nudzi, dzwoniaca czasem w sobote rano do naszych drzwi bo chce zobaczyc czy jestesmy :D i ogolnie
  • Odpowiedz
i nie mam na myśli tylko samych korzyści materialne-usługowych.


@Leniwiec1: dlatego dodałem to do zdania. Oczywiście że nie był to problem nie do obejścia, ale jednak lepiej się żyje w atmosferze serdeczności i wzajemnej pomocy niz w zamknięciu na świat dookoła, odseparowaniu od relacji.
  • Odpowiedz