Wpis z mikrobloga

Z jednej strony takie januszexy jak #giftpol z drugiej strony korpo. Jak ja żałuję, że nie pracuję w państwówce. Może i słabsza kasa, może i brak możliwości rozwoju, ale moje ostatnie 2 lata życia dały mi odpowiedź, że mam to w dupie i życie nie jest tego warte (przez pogoń za karierą i perspektywami rozwalił mi się 6 letni związek)

Pciembiorcy to, tamto. To samo było z gastro, którym ludzie pomagali jak mogli, a potem po COVIDZIE dostali soczystego liścia w pysk i to niejednokrotnie. Herbata za dwie dychy, schabowy za cztery, 10 % ekstra serwis jak przyjdziesz z rodziną, kara za to, że kelner musi zrobić 10 kroków więcej, ciul że zamówienie za x razy więcej niż za parę, ale to NAPIWEK DLA KELNERA, który potem i tak januszd o kieszeni weźmie XDDD

Ta kapitalistyczna propaganda rozwaliła mi życie prywatne. Rozwój, kariera, pieniądze, sratatata. 27 lat i chłop spalony psychicznie. Główny problem tego zepsutego świata jest taki, że ludzie nie skupiają się na pracy i jej efektach, a skupiają się na tym, co będzie za jakiś czas. Na jakichś celach, targetach. Człowiek nie myśli o tym, żeby zrobić zadanie, tylko myśli o tym, że jak zrobi 10 zadań, to mu się w excelu będzie zgadzać.

Oczywiście biznes bywa też piękny. Tam, gdzie idea i praca krok po kroku. Tam, gdzie skupiasz się na jakości pracy. Mały, jak pensjonaty, tartaki itd, ale średni pewnie też. Zależy gdzie i co.

Najbardziej banię chyba styrał mi wykop i ta propaganda o ludziach sukcesu. Ludziach, dla których zarobki 4-5k (przy wówczas najniższej 2600 na rękę) to była wegetacja. A to gówno prawda. Im bardziej gonisz, tym bardziej jesteś zmęczony i się wypalasz. Jeszcze ten zasrany LinkedIn i propaganda sukcesu, w głęboki duszy małych ludzi. A ja głupi i młody byłem, miałem prawo do błędów. Ale niektóre błędy jak skok na płytką wodę na dyńkę - nie warto się na nich uczyć.

Tęsknię za moim życiem sprzed 2 lat. Sam je straciłem przez pościg. Nie róbcie sobie tego. Pieniądze kiedyś przyjdą, nie gońcie za nimi. Jeśli wam dobrze, gdzie żyjecie, nie wyjeżdżajcie. Ja wyjechałem i miałem najgorsze 1,5 roku życia, zwieńczone zakończeniem pięknego związku. Ja się nawet sam ze sobą już nie czuję dobrze, w swoim otoczeniu.

Najpiękniejsze chwile mojego życia i największe wzorce czerpałem z chwil, gdzie hajs nie odgrywał absolutnie żadnej roli. Choć jestem z rodziny, gdzie niczego nie brakowało i rodzicom się powodziło, nigdy nie żyliśmy na bogato. Z życia zapamiętałem nie drogie wakacje, gadżety, prezenty i luksus. Tego nie było. Zapamiętałem, jak biegałem po podwórku z chłopakami z rodzin robotniczych, jeździłem na zawody sportowe, albo jak dziadek, który całe życie był mechanikiem maszyn, zabierał mnie nad pobliskie jezioro na ryby.

Ile ja bym dał, żeby 2 lata temu strzelić sobie liścia w pysk. A się śmiałem, hoho. Że kumpel ta sama robota 5 lat, że siedzi ze swoją w chacie, że weekendy tu na piwko, tam do rodziny, e tam. A teraz? Wiem, że jest mega szczęśliwy w swojej prostocie. I ja też mogłem być., A nie jestem.

#pracbaza #zalesie #januszex #rozwojosobisty #takaprawda #pieniadze #zycie #zycieismierc #zwiazki #depresja #patologiazmiasta
  • 7
  • Odpowiedz
Byczku, piszesz jakbyś nieodwracalnie zmarnował sobie życie. Tymczasem masz 27 lat i wszystko przed Tobą. Rozpad związku to nie koniec świata. Spotkasz nową i będzie jeszcze fajniej. Może za rok, może za pięć, ale spotkasz. Zamiast szukać negatywów spójrz na to z drugiej strony, pomyśl ile dostałeś od życia. Ilu jest na świecie ludzi, którzy nigdy nie mieli szansy zaznać miłości, beztrosko biegać po podwórku, iść z dziadkiem na ryby? Jeśli masz
  • Odpowiedz
@Kopyto96: w życiu to generalnie niezależnie gdzie się pracuje to trzeba to robić mądrze a nie ciężko - naprawdę są w tym kraju osoby które kręcą niesamowite lody nie przepracowując się, tylko to trzeba kombinować, próbować, zmieniać - działać z głową a nie na zasadzie "coś mi nie podoba się to robię quit" (chyba, że naprawdę czujesz że wdepnąłeś w szambo i absolutnie dla swojej psychiki nie chcesz tam przebywać 2
  • Odpowiedz
@Kopyto96: kiedyś też miałem mocne parcie na szkło z ambicjami na CTO w średniej firmie (max 100 osób)

Teraz mam życie rodzinne i główna rzecz na która patrzę to [ wysiłek / kasa ]. Więc w sferze zawodowej w dupie mam logo firmy, nazwę stanowiska, udziały etc. Tylko te dwie liczby mają znaczenie

Z wiekiem doceniłem też, że ludzie chcą pracować na UoP albo kisić w jednym miejscu. Mam kilka osób
  • Odpowiedz
@Kopyto96: fajny komentarz ale nie jest tak żle, jeszcze 30stki nie masz. U mnie dobry kumpel wpadł w wir robienia biznesów i przepadł, nie dało się dłużej tej znajomości utrzymywać.

Swoją drogą - oj jak mi przypomniałeś te akcje covidowe w zamawianiu jedzenia i jak się rozbestwiły te cwaniaczki od kawałka ciasta do kawy za 26 złotych.
  • Odpowiedz