Wpis z mikrobloga

✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Praca na uczelni jako ktoś kto robi to dla zabawy, kto dorobił się w biznesie, nie ma żadnych zobowiązań i chce popracować sobie ze studentami żeby nauczyć ich czegoś przydatnego jest bardzo wesołym przeżyciem.

Patrzysz na to, jak ludzie biją się o pracę na 0,5 etatu za 1800 zł na rękę, żeby w perspektywie 3 lat dostać pełnoetatową umowę na czas nieokreślony za 4,5k netto xD

Można obserwować niezwykle dużą determinację i pracowitość asystentów, adiunktów i post-doców w pozyskiwaniu żenująco niskiego finansowania na ich czasochłonne projekty badawcze.

Widać też jak pracownicy badawczo-dydaktyczni muszą uczyć czegoś zupełnie innego niż to, na czym się znają, żeby wyrobić pensum. Z lepszym lub gorszym skutkiem maskując swoją niewiedzę.

Możesz też kręcić wewnętrzną bekę patrząc na przywiązanie do hierarchii w całym tym śmiesznym towarzystwie. Na przykład gdy poznajesz na uczelni kogoś, kto jest w twoim wieku, ma taki sam stopień naukowy, ale jest z innego wydziału i jest skonsternowany gdy mówisz do niego na "ty", bo... w sumie nie wiem czemu xD

Masz wywalone na popełnianie faux-pas, niestosowanie się do akademickich zwyczajów, bo wiesz że nikt poza samymi pracownikami uczelni nie traktuje serio tego czym się zajmuje, wiesz że nawet gdy zrobisz coś niestosownego, to i tak jest to tylko gównopraca z małym wynagrodzeniem.

Można też obserwować jak zmienia się w czasie entuzjazm najlepszych studentów 5 roku, którzy idą potem do szkoły doktorskiej i dowiadują się, że życie naukowca to jest jedna wielka pomyłka.

Dla kogoś, dla kogo uczelnia jest jedynym możliwym miejscem pracy, bo np. nie ma żadnego doświadczenia rynkowego, jest teoretykiem bez relewantnych biznesowo umiejętności taka praca jest powodem do wiecznego stresu i gonienia ciągle za czymś: przedłużeniem umowy, grantami, publikacjami. Są to też często ludzie przyzwyczajeni do życia w biedzie, mający problemy o których średnio zarabiający człowiek nawet nie pomyśli. I wydaje mi się, że oni chcą tak żyć, nie robią niczego, żeby to zmienić.

Z drugiej strony pracownicy wyłącznie dydaktyczni, np. starsi wykładowcy, czy nawet ćwiczeniowcy "z doskoku" na b2b i zleceniach, którzy idą tam dla funu i prestiżu, mogą poświęcać całą uwagę studentom i robić fajne zajęcia, przekazując praktyczne umiejętności. Jest to wtedy praca zupełnie inna, lajtowa, bez stresu. Warunek jest tylko taki, żeby wcześniej być bogatym, bo utrzymać się z tego nie da. Trochę to pachnie klasizmem i jakimś zajęciem dla arystokracji, no ale niestety tak jest.

Podsumowując: fajnie się pracuje na uczelni gdy masz kasę i chodzisz tam z nudów, masz stanowisko nienaukowe i musisz przekazywać zdobytą wcześniej praktyczną wiedzę. Robisz wtedy swoje i przyglądasz się z zewnątrz śmiesznej bańce zniszczonych marzeń, pracoholizmu, niespełnionych ambicji, nieszczęść, biurokracji i biedy.

#studbaza #studia #pracbaza #praca #kariera #zarobki #zycie



· Akcje: Odpowiedz anonimowo · Więcej szczegółów
· Zaakceptował: mkarweta
· Autor wpisu pozostał anonimowy dzięki Mirko Anonim

  • 11
@mirko_anonim: Ale to "oczywista oczywistość", jeśli ktoś nie ma ogarniętych planów B i C i idzie do pracy na polskiej uczelni licząc na to, że prestiżem się naje to jest bardzo naiwny. W moim biedakorpo mamy paru doktorków, którzy zaczynali jak każdy od juniora, bo taką mieli pozycję po studiach doktoranckich, ale paradoksalnie prywaciarz bardziej doceni niż uczelnia, bo jeśli będą ogarnięci i dorzucą do roboty "naukowy" sznyt to mogą być
@mirko_anonim: niestety 100% prawdy, sam jestem wlasnie takim pracownikiem z doskoku, jak przeliczysz na godziny to spoko nawet za godzine wychodzi, ale glowna prace mam gdzie indziej.
nie wyobrazam sie poswiecac na full time za 4,5k netto po doktoracie
poza tym jakieś projekty dla przemysłu, a samą dydaktykę traktować jako dodatek.


@Hrjk: jakie projekty dla przemysłu ty chcesz robić na uczelni w polskich realiach? w polskich realiach jedyne co się robi na uczelni to granty za rządowe dotacje, z których nic nigdy dalej nie wyszło i nie wyjdzie.
@ly000: ale zaraz sie znajdzie wykopek ze jak jestes pracownikiem uczelni to powinienes kase z grantow robic. no tak, znam takich ludzi na uczelni, pisza jakeis teksty ktorych NIKT nie czyta - bo musz grant ZREALIZOWAC. generalnie specjalizuja sie w wyciaganiu kasy z grantow i nie robienia niczego co posuwa nauke do przodu. serio moznaby skonczyc z tymi smeisznymi grantami i po prostu pensje podwyzszyc
@gharman: no dokładnie, a żeby było śmieszniej, tego się doktorantów uczy na uczelniach - wyciągania kasy od Państwa. mówię to całkowicie poważnie. doktoranci w szkłach doktorskich dużą część edukacji poświęcają na umiejętność składania wniosków o granty. i muszą te wnioski składać, żeby być pozytywnie ocenionym. jak dla mnie to jest marnowanie zasobów ludzkich i obniżenie prestiżu tego zawodu. jednym z głównych zadań współczesnego pracownika naukowego jest wyciąganie kasy od Państwa -
@ly000: dokladnie, widze to na codzien. wkurzaja mnie te granty bo nikt z wyzej postawionych nie chce zeby cos z tego ciekawego wyszlo. to ma byc zawsze tak napisane zeby brzmialo madrze ale zeby faktycznej pracy przy tym nie bylo i dalo sie napisac dwa artykuly o niczym, jakis raport, jakas konferencja i cyk zrobione
@ly000: a to nie jest po prostu kopiowanie tego jak jest na "Zachodzie"? Niestety mam tylko znajomych doktorantów i doktorów, ale z tego co rozumiem zachodnioeuropejska nauka oczekuje od młodych zdobywania grantów i pracy w projektach, bo taka jest forma zatrudnienia naukowców na uczelniach i sposób na budowanie kariery.

Widać to zwłaszcza w projektach z funduszy europejskich, w których wynagrodzenie nie może być większe niż to co dostawał pracownik. O ile
@apaczessi: na zachodzie uczelnia zatrudnia doktoranta dopiero po zdobyciu finansowania, a nie składa to na barki niedoświadczonego naukowca. na zachodzie doktorant nie musi zajmować chodzeniem z wnioskami tam i z powrotem i wypełnianiem wielostronicowych dokumentów oraz wniosków, żeby wg. dostać kasę na badania - tym zajmuje się uczelnia. na zachodzie doktorant nie musi zajmować się papierologią - od tego są sekretarki.
kasy z grantow i nie robienia niczego co posuwa nauke do przodu. serio moznaby skonczyc z tymi smeisznymi grantami i po prostu pensje podwyzszyc


@gharman: ale UE pompuje w granty kosmiczne pieniadze i jakos uczelnie z UK i DE in NL nie wybrzydzaja tylko zrobily sobie z tego niezly interes. Utrzymuja nie tylko siebie, ale kadre, ktora te granty masowo produkuje
ie może być większe niż to co dostawał pracownik.


@apaczessi: tak, bo w na panstwowych uczelniach jest siatka plac ustalona odgornie. W innych krajach robia to lepiej i siatka plac jest ustalana wewnetrznie, wiec kase dla doktorantow i profesorow moze byc wyzsza jak takowy zdobedzie granta (dodam, ze najczesciej jest to mozliwe na prywatnych uczelniach).