Wpis z mikrobloga

Mam chyba spory problem. Nie będę tego pisał przez anonimowe mirko wyznania, bo co to mi niby da? Nie mam już do tego siły i czuję, że sam sobie z tym nie poradzę. Ale w skrócie. Mam 30 lat. Moja różowa (ten sam lvl) nie pracuje od pół roku, bo straciła pracę i kombinuje z L4 przez ten czas. Na początku myślałem, że będzie fajnie, więcej czasu dla nas, w domu ogarnie i ugotuje w ciągu dnia, a wieczorem nie będzie taka zmęczona jak zawsze. Najpierw faktycznie tak było. Przyjeżdżałem z roboty, w domu błysk aż pachniało cytrynką od progu. W kuchni rarytasy, to gołąbki to jakaś smakowita pieczeń, rosołek co niedzielę, deserki, ciasteczka. Żyć nie umierać. Wieczorem mieliśmy czas na wspólny netflix, jakieś fiku miku. Czułem jakbym się drugi raz zakochał. Nawet kilka razy przyniosłem kwiaty bez okazji. Niestety jak wszystko co dobre, sielanka skończyła się. Różowa zaczęła spotykać się ze swoją dawną psiapsiółką, z którą z racji pracy miała wcześniej gorszy kontakt. Najpierw były to niewinne odwiedziny na godzinkę na kawę. Raz ona do niej, raz tamta do nas. W końcu oznajmiła mi, że gdzieś wspólnie wychodzą wieczorem. Najpierw na basen/siłownię, potem na jakiegoś drinka, aż w końcu którejś soboty wróciła kompletnie nawalona z jakichś baletów. Zdenerwowałem się, ale pomyślałem że każdy potrzebuje w życiu jakiejś odskoczni i przymknę na to oko. Przez tydzień był spokój. Nawet myślałem, że już się koleżaneczka odczepiła, kiedy zadzwoniła ze świetną propozycją wspólnego wypadu do spa w górach z moją różową oczywiście. Oczywiście byłem temu przeciwny, bo uważałem, że ta karyna ma nią zły wpływ i doprowadzi to w końcu do czegoś złego. Różowa nie chciała słuchać. Jej się należy, a ja jestem zaborczy i ograniczam jej przestrzeń. Ona się stara i zaufanie jest w końcu najważniejsze. No nie powiem, tym argumentem o zaufaniu trochę mnie przekonała i puściłem ją w końcu na weekend w te góry. Pomyślałem sobie, że też zrobię sobie wolny weekend i spotkam się z kumplem, który od jakiegoś czasu męczył mnie o wspólne wyjście. Poszliśmy na rynek coś zjeść. Do obiadu on zamówił po pięćdziesiątce czystej. Zaczęło się robić fajnie, gadka się kleiła, nabraliśmy ochoty na jakiś melanżyk. Zwiedziliśmy parę klubów, potańczyliśmy trochę, ale jakoś bardzo pijany nie byłem. Kolega mówi, że nudy już w tych klubach i czy nie uderzę z nim na jakiś bałagan. Trochę się zawahałem, bo jednak od 10 lat w mniej lub bardziej szczęśliwym związku, więc powiedziałem mu, że jeżeli musi, to mogę z nim jechać, ale tylko jako obstawa. Zgodził się i za 5 minut siedzieliśmy w taksie, gdzie zadowolona złotówa wiozła nas do najbliższej agentury. Weszliśmy równo o 1 w nocy. Na sali były ze 3 divy i paru kolesi w lożach. Ale jak tylko zamówiłem browarka za 5 dych, z osobnych pomieszczeń wyszło jeszcze kilka dziewczyn. Kumpel zagadał jakąś czarnulę i zniknął z nią w ciągu minuty. Zostałem sam z moim piwkiem. Jedna z dziewczyn zaczęła tańczyć na środku. Nie przypatrywałem się jakoś, żeby nie wyjść na creepa, ale coś kazało mi zerkać w jej stronę. Kiedy obróciła się, zauważyłem jej twarz. To była przyjaciółeczka mojej różowej, która rzekomo jest z nią teraz w górach. Nawet nie zdążyłem wymyślić żadnej strategii. Po prostu doskoczyłem do niej i zacząłem wypytywać, co ona tu robi i gdzie jest w takim razie moja różowa. Niestety dwa karki z ochrony zdjęły mnie z parkietu i zaczęły ciągnąć w stronę wyjścia. Chyba jakieś wyrzuty sumienia dorwały jednak karynę, bo podbiegła do nas i krzyknęła: to ty nie wiesz? #!$%@? człowieku, państwo izrael bezprawnie okupuje tereny należące do palestyny, ale opinia publiczna ma to w dupie i przyzwala na czystki etniczne.
#przegryw #feels #logikarozowychpaskow #zwiazki #seks #p0lka #zdrada
  • 18