Aktywne Wpisy
#slubodpierwszegowejrzenia współczuję dla laweciarza. Zdradził jak paskudny ma charakter Kaja. Poza kamerami musi pokazywać jej prawdziwy wstrętny charakter, pokazuje swoje prawdziwe oblicze. Jedziecie po laweciarzu ale gdybyśmy sie dowiedzieli jaka jest kaja naprawdę to wszystkim by rura zmiękła

matkawielebna +29





zapraszam do polubienia na fb mojej strony z recenzjami: https://www.facebook.com/Teatralna-Kicia-109986263828485
#teatralnakicia <--- tag do obserwowania / czarnolistowania
'Rohtko'
Teatr: Teatr Kochanowskiego w Opolu
Reżyseria: Lukasz Twarkowski
Kiedy tylko dowiedziałem się, że Twarkowski będzie robił nowy spektakl w Polsce to nie mogłem usiedzieć z emocji . Do dziś mam w głowie i w serduszku wspomnienia jego genialnego i totalnie niedocenionego „Akropolis” ze Starego Teatru w Krakowie. Śledząc od tego czasu poczynania twórcze reżysera wiedziałem, że muszę się przygotować kolejny raz na teatr totalny, co – jak się okazało – było przeczuciem słusznym, bo „Rohtko” to kolejny spektakl, który będę wspominał przez lata, ponieważ zakotwiczył się we mnie wieloma niesamowitymi sekwencjami.
Tekst wypłynął od doskonałej Anki Herbut i to jest świetnie napisana rzecz. Mimo swojej wielowarstwowości dramat nie jest przytłaczający i jest naprawdę zrozumiały, co mnie pozytywnie zaskoczyło – często zbędne ozdobniki i wygibasy w tekście mają na celu ukryć ziejącą w nim pustkę. W przypadku „Rohtko” mamy doczynienia z pełnokrwistą historią rozgrywającą się na dwóch liniach czasowych: współcześnie oraz w czasie życia Marka Rothki; łączy je miejsce akcji i ta sama problematyka – tam, gdzie rządzi pieniądz, nie ma miejsca na sztukę.
Ogromne wrażenie robi też scenografia: dostajemy dwie pełnowymiarowe restauracje Pana Chow, w których obserwujemy akcje. Gabarytowe kubiki są w ciągłym ruchu; zmieniając się miejscami tworzą wrażenie nieskończoności w niektórych scenach. Zmieniają się z restauracji w mieszkanie Rothki, potem w muzeum; można tak wyliczać bez końca. To, jakiej precyzji wymaga od technicznych taki rodzaj scenografii,budzi szacunek.
Aktorzy dwoją się i troją w swoich rolach i odnajdują się w nich genialnie. Tworzą pełnokrwiste, realne postacie, które wciągają nas w ten szalony wir na scenie. Dodatkowo byłem pod ogromnym wrażeniem tego, jak zgrany jest to zespół, mimo że składa się z aktorów, którzy nie współpracują ze sobą nacodzień i mówią wieloma językami (w spektaklu słyszymy język chiński, łotewski, polski i angielski).
Wisienką na tym wspaniałym torcie jest muzyka Lubomira Grzelaka. Po tym, co usłyszałem w opolskim spektaklu już wiem, że muszę uważniejsię przyglądać temu twórcy. Muzyka wwiercała się w całe ciało, w wielu momentach blokując niemal możliwość oddychania. Przenikała i podkreślała istotne momenty spektaklu.
Ten konglomerat artystyczny, w moim odczuciu, stworzył najlepszy spektakl roku 2022. Wszystko jest tutaj w punkt, wszystkie elementy układanki wskoczyły w swoje miejsca pozostawiając mnie – po prawie czterech godzinach oglądania – zupełnie wymiętego i obolałego. A tego wymagam od teatru, żeby porządnie mnie przeciorał.
Chciałbym oglądać więcej takich spektakli: angażujących intelektualnie, ale też porywających wizualnie i muzycznie. Moja lepsza połówka po wyjściu z teatru zapytała „czemu ludzie nie robią takiego teatru skoro można robić taki teatr” i to jest chyba to pytanie z którym też zostałem na dłużej.
P.S.
Śni mi się po nocach scena rozmowy Rothko z jego żoną w łóżku; każda strona jest już tak samo zmęczona, każda strona czuje, że to koniec. Na wizualizacji przemykają psy. A woda leje się po horyzont.
#teatr #opole i trochę #gruparatowaniapoziomu
źródło: 326297409_515557727310122_8312053258601611587_n
Pobierz