Aktywne Wpisy
reventon +471
Mamy najfajniejsze #wszystkichswietych #1listopada w Europie jeśli nie na świecie, i nawet z tym nie dilujcie. Mimo że od lat nam wmawiano że powinniśmy się wstydzić "smutnego" święta, bo przecież gdzie indziej się tak świetnie bawią na #halloween...
Pod koniec tygodnia miałem kilka okazji rozmawiać o nadchodzącym weekendzie z ludźmi z całej Europy i nikt nie mógł uwierzyć, że zdjęcie grobów które pokazywałem, to prawdziwy obrazek
Pod koniec tygodnia miałem kilka okazji rozmawiać o nadchodzącym weekendzie z ludźmi z całej Europy i nikt nie mógł uwierzyć, że zdjęcie grobów które pokazywałem, to prawdziwy obrazek
grzes1290 +90
#alkoholizm
Dziś wstałem przed 6, sporo przed moją kobietą. Od tygodnia jestem suchy. Pojawiły się natrętne myśli, żeby iść na dwór, mojej powiedzieć, że idę do auta i do śmietnika, a w miedzyczasie pójść do żabki po 200 koloru. Jakoś wytrzymałem, bo wstała około 8. Gdyby pospała jeszcze trochę, to pewnie byłbym już po tym 200. Zjedliśmy śniadanie i ja dalej walczę ze sobą.
Dziś wstałem przed 6, sporo przed moją kobietą. Od tygodnia jestem suchy. Pojawiły się natrętne myśli, żeby iść na dwór, mojej powiedzieć, że idę do auta i do śmietnika, a w miedzyczasie pójść do żabki po 200 koloru. Jakoś wytrzymałem, bo wstała około 8. Gdyby pospała jeszcze trochę, to pewnie byłbym już po tym 200. Zjedliśmy śniadanie i ja dalej walczę ze sobą.
Mam rozterkę. Całe życie mieszkałem na wsi w domu jednorodzinnym. Od 3 lat wynajmuje mieszkania i mieszkam sam. Mam 26 lat i pracuje zdalnie i czuję że niedługo zwariuję o ile już to nie nastąpiło.
Moje pierwsze wynajęte mieszkanie znajdowało się w mieście powiatowym, które dość dobrze znałem oraz było położone dosyć blisko mojego domu rodzinnego, co tydzień w zasadzie mogłem bywać w rodzinnych stronach. Mieszkanie to znajdowało się w domu jednorodzinnym, w którym było wydzielone około kilkanaście podobnych mieszkań i żyło się z sąsiadami bardzo blisko. Nie jeden weekend razem się napiliśmy czegoś mocniejszego, co chwile rozmowy na klatce o pierdołach, czy o pracy, pomoc z samochodem. Czułem, że nawiązują mi się tam mega naturalne relacje z ludźmi, z jednym z sąsiadów mam kontakt do dziś. Miałem w tamtym okresie też dziewczynę, z którą widywałem się raz w tygodniu, bywałem też u niej w domu i znałem jej rodzinę. Po mimo pracy zdalnej nie czułem się odludkiem, a w moim życiu co jakiś czas pojawiali się nowi ludzie, czułem że wszystko idzie jak należy. Mieszkałem tam 2 lata i było bardzo OK, jeden z lepszych okresów w moim życiu.
Około rok temu zostawiłem tą dziewczynę, sam wyprowadziłem się do Warszawy, a ona wyjechała do innego kraju. Z początku było świetnie imprezy, nowe miasto, przyjemności. Niestety takie imprezowanie fajne jest na krótką metę i zostałem sam. Zaczęło mi mega brakować dziewczyny, która już ma faceta za granicą i sobie tam układa życie. Okazało się, że tak naprawdę byłą jedyną bliską mi osobą - ale to mniejsza z tym. Mieszkam w dużym bloku, w którym nie miałem żadnego kontaktu poza dzień dobry z żadnym z sąsiadów od początku gdy tu mieszkam. W mieście w którym mieszkam jest tak dużo ludzi, a kontakt jaki z nimi mam jest praktycznie zerowy, czuje się jak otoczony przez NPC, mijam mnóstwo ludzi a rozmawiam jedynie np. z panią kasjerką lub na zajęciach z języka angielskiego. Nie mam tutaj praktycznie żadnych znajomych, do tego otaczają mnie wszędzie pary z dziecmi w wózkach, co w leczeniu ran po byłej nie pomaga.
Nie wiem co robić, myślę nad powrotem w rodzinne strony, bo mnie to miasto dobija, ale z drugiej strony uderza mnie kontr myśl, że przecież tutaj jest tyle możliwości, tyle dziewczyn do poznania, tyle zajęć i anonimowości - no tak tylko, że przez pół roku nic z tego nie wyszło - nie poznałem nikogo wartościowego.
Myślę nad powrotem do rodziców, tylko boję się przyzwyczajać do ich bliskości bo w przypadku gdy zostanę sam na tym świecie nie chciałbym być rzucony na głęboką wodę, bo obecnie nikogo poza rodzicami nie mam w życiu, a tego boję się najbardziej zostać sam kiedy ich nie będzie.
Nie wiem co robić, pracuję nad sobą, podnoszę się po złamanym sercu i niby jest lepiej ale cały czas wewnętrzny głos powtarza "nie mam siły tak żyć".
Doradźcie proszę co robić, czy ewakuacja to dobry pomysł?
#warszawa #miasto #spokoj #zwiazki #relacje #depresja
---
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #63851c1c4bf3873caceccf95
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: LeVentLeCri
Roczny koszt utrzymania Anonimowych Mirko Wyznań wynosi 235zł. Wesprzyj projekt
@AnonimoweMirkoWyznania: nie. Wracając do rodziców odbierasz sobie ostatnie szanse na poznanie kogokolwiek by nie być samotnym. Wrócisz do rodzinnej wiochy i to będzie koniec. Zostaniesz zamrożony w czasie aż pewnego dnia ich zabraknie a
Może ktoś z Warszawy coś podpowie
Ewakuacja to uwstecznienie, brutalna prawda jest taka, że do domu rodzinnego wraca się w tedy gdy jest się albo zmuszonym ekonomicznie albo typem wygodnickiego, ale jeśli ktokolwiek chce uważać się za samodzielnego to takiego kroku bez bycia dociśniętym nie podejmie. Nawet przy najlepszych stosunkach z rodzicami obecność razem ciągła może je zdewastować. Inna sprawa, że Polska powiatowa to smutna egzystencja: zostaje ci internet i kilka rozrywek na krzyż. Oczywiście
Komentarz usunięty przez moderatora
@AnonimoweMirkoWyznania: potencjał ≠ realizacja , czasem odległość to ∞ ;
może w Twoim przypadku to są fantomy / miraże / złudzenia
a o Ci mówi serce ? jakie są intuicyjne poczucia m kiedy sobie wyobrazisz że TAM jesteś ?
Rozstałeś się z łaską bo tak. Nie chcesz być blisko rodziców bo tak.
Pamiętaj, duże miasta wypatrzaja ludzi. Tam nie poznasz znajomych, sąsiadów itd bo każdy jest obcy. Natomiast małe miasta rządzą się swoimi prawami. Jak tam się wprowadzisz i nie znasz ludzi to o tak ich nie poznasz.
Znajomych zdobywa się w dzieciństwie, potem już jest to niemożliwe.
problem w tym że nie jestem ekstrawertykiem, raczej czymś pomiędzy. Po spotkaniach z ex potrzebowalem kilka dni na dojście do siebie. Imprezy to mam na myśli małe grono znanych mi osób. Często bywam otwarty i zagaduje obcych z nudów. Nie przeszkadzała mi samotność do momentu kiedy od ponad pół roku siedzę sam i nie mam się do kogo odezwać.
@matabora:
@AnonimoweMirkoWyznania: jest masa eventow w wawie, warsztatow, w zaleznosci od twoich zainteresowan, gdzie mozna poznac ludzi.