Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Mam rozterkę. Całe życie mieszkałem na wsi w domu jednorodzinnym. Od 3 lat wynajmuje mieszkania i mieszkam sam. Mam 26 lat i pracuje zdalnie i czuję że niedługo zwariuję o ile już to nie nastąpiło.

Moje pierwsze wynajęte mieszkanie znajdowało się w mieście powiatowym, które dość dobrze znałem oraz było położone dosyć blisko mojego domu rodzinnego, co tydzień w zasadzie mogłem bywać w rodzinnych stronach. Mieszkanie to znajdowało się w domu jednorodzinnym, w którym było wydzielone około kilkanaście podobnych mieszkań i żyło się z sąsiadami bardzo blisko. Nie jeden weekend razem się napiliśmy czegoś mocniejszego, co chwile rozmowy na klatce o pierdołach, czy o pracy, pomoc z samochodem. Czułem, że nawiązują mi się tam mega naturalne relacje z ludźmi, z jednym z sąsiadów mam kontakt do dziś. Miałem w tamtym okresie też dziewczynę, z którą widywałem się raz w tygodniu, bywałem też u niej w domu i znałem jej rodzinę. Po mimo pracy zdalnej nie czułem się odludkiem, a w moim życiu co jakiś czas pojawiali się nowi ludzie, czułem że wszystko idzie jak należy. Mieszkałem tam 2 lata i było bardzo OK, jeden z lepszych okresów w moim życiu.

Około rok temu zostawiłem tą dziewczynę, sam wyprowadziłem się do Warszawy, a ona wyjechała do innego kraju. Z początku było świetnie imprezy, nowe miasto, przyjemności. Niestety takie imprezowanie fajne jest na krótką metę i zostałem sam. Zaczęło mi mega brakować dziewczyny, która już ma faceta za granicą i sobie tam układa życie. Okazało się, że tak naprawdę byłą jedyną bliską mi osobą - ale to mniejsza z tym. Mieszkam w dużym bloku, w którym nie miałem żadnego kontaktu poza dzień dobry z żadnym z sąsiadów od początku gdy tu mieszkam. W mieście w którym mieszkam jest tak dużo ludzi, a kontakt jaki z nimi mam jest praktycznie zerowy, czuje się jak otoczony przez NPC, mijam mnóstwo ludzi a rozmawiam jedynie np. z panią kasjerką lub na zajęciach z języka angielskiego. Nie mam tutaj praktycznie żadnych znajomych, do tego otaczają mnie wszędzie pary z dziecmi w wózkach, co w leczeniu ran po byłej nie pomaga.

Nie wiem co robić, myślę nad powrotem w rodzinne strony, bo mnie to miasto dobija, ale z drugiej strony uderza mnie kontr myśl, że przecież tutaj jest tyle możliwości, tyle dziewczyn do poznania, tyle zajęć i anonimowości - no tak tylko, że przez pół roku nic z tego nie wyszło - nie poznałem nikogo wartościowego.

Myślę nad powrotem do rodziców, tylko boję się przyzwyczajać do ich bliskości bo w przypadku gdy zostanę sam na tym świecie nie chciałbym być rzucony na głęboką wodę, bo obecnie nikogo poza rodzicami nie mam w życiu, a tego boję się najbardziej zostać sam kiedy ich nie będzie.

Nie wiem co robić, pracuję nad sobą, podnoszę się po złamanym sercu i niby jest lepiej ale cały czas wewnętrzny głos powtarza "nie mam siły tak żyć".

Doradźcie proszę co robić, czy ewakuacja to dobry pomysł?

#warszawa #miasto #spokoj #zwiazki #relacje #depresja

---
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #63851c1c4bf3873caceccf95
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: LeVentLeCri
Roczny koszt utrzymania Anonimowych Mirko Wyznań wynosi 235zł. Wesprzyj projekt
AnonimoweMirkoWyznania - #anonimowemirkowyznania 
Mam rozterkę. Całe życie mieszkałem...

źródło: comment_16696733124vjBM3lYrep3mGj81AuIKX.jpg

Pobierz
  • 14
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Nie wiem co robić, pracuję nad sobą, podnoszę się po złamanym sercu i niby jest lepiej ale cały czas wewnętrzny głos powtarza "nie mam siły tak żyć".

Doradźcie proszę co robić, czy ewakuacja to dobry pomysł?


@AnonimoweMirkoWyznania: nie. Wracając do rodziców odbierasz sobie ostatnie szanse na poznanie kogokolwiek by nie być samotnym. Wrócisz do rodzinnej wiochy i to będzie koniec. Zostaniesz zamrożony w czasie aż pewnego dnia ich zabraknie a
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 3
@AnonimoweMirkoWyznania: zły pomysł, może na trochę żeby odpocząć. Wiem że ciężko jest kogoś nowego poznać, a od samotności mózg się lasuje, ale jeżeli jest w tobie chęć żeby spróbować może zapisz się do jakiegoś miejsca gdzie chodzą ludzie na zajęcia grupowe. Nie samotną siłownię, tylko gdzieś gdzie robi się coś razem.

Może ktoś z Warszawy coś podpowie
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania:

Ewakuacja to uwstecznienie, brutalna prawda jest taka, że do domu rodzinnego wraca się w tedy gdy jest się albo zmuszonym ekonomicznie albo typem wygodnickiego, ale jeśli ktokolwiek chce uważać się za samodzielnego to takiego kroku bez bycia dociśniętym nie podejmie. Nawet przy najlepszych stosunkach z rodzicami obecność razem ciągła może je zdewastować. Inna sprawa, że Polska powiatowa to smutna egzystencja: zostaje ci internet i kilka rozrywek na krzyż. Oczywiście
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: klasyczne problemy ekstrawertyków który musi z innymi dzielić się swoim życiem bo się udusi ( ͡° ͜ʖ ͡°) nie wiem idź na dyskotekę, nachlej się, pozaczepiaj losowych ludzi czy co tam robią ekstrawertycy
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Jak duże miasto nie jest dla ciebie, to nie ma co się męczyć na siłę ¯_(ツ)_/¯ ja np. mieszkając 10 lat w wawie nie wiedziałem nawet jak wyglądają moi sąsiedzi i było mi z tym bardzo dobrze xD
  • Odpowiedz
przecież tutaj jest tyle możliwości, tyle dziewczyn do poznania, tyle zajęć i anonimowości -


@AnonimoweMirkoWyznania: potencjał ≠ realizacja , czasem odległość to ∞ ;
może w Twoim przypadku to są fantomy / miraże / złudzenia
a o Ci mówi serce ? jakie są intuicyjne poczucia m kiedy sobie wyobrazisz że TAM jesteś ?
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania Średniej te twoje problemy.
Rozstałeś się z łaską bo tak. Nie chcesz być blisko rodziców bo tak.
Pamiętaj, duże miasta wypatrzaja ludzi. Tam nie poznasz znajomych, sąsiadów itd bo każdy jest obcy. Natomiast małe miasta rządzą się swoimi prawami. Jak tam się wprowadzisz i nie znasz ludzi to o tak ich nie poznasz.
Znajomych zdobywa się w dzieciństwie, potem już jest to niemożliwe.
  • Odpowiedz
OP: @FLAC:
problem w tym że nie jestem ekstrawertykiem, raczej czymś pomiędzy. Po spotkaniach z ex potrzebowalem kilka dni na dojście do siebie. Imprezy to mam na myśli małe grono znanych mi osób. Często bywam otwarty i zagaduje obcych z nudów. Nie przeszkadzała mi samotność do momentu kiedy od ponad pół roku siedzę sam i nie mam się do kogo odezwać.

@matabora:

a o Ci mówi serce ? jakie
  • Odpowiedz
ntakt jaki z nimi mam jest praktycznie zerowy, czuje się jak otoczony przez NPC, mijam mnóstwo ludzi a rozmawiam jedynie np. z panią kasjerką lub na zajęciach z języka angielskiego. Nie mam tutaj praktycznie żadnych znajomych, do tego otaczają mnie wszędzie pary z dziecmi w wózkach, co w leczeniu ran po byłej nie pomaga.


@AnonimoweMirkoWyznania: jest masa eventow w wawie, warsztatow, w zaleznosci od twoich zainteresowan, gdzie mozna poznac ludzi.
  • Odpowiedz
@Special_guest: nie, spoko. tez kiedys myslalem, ze sekta bo troche tak wyglada ale to dlatego, ze to amerykanska organizacja. Sporo fajnych ludzi mozna poznac. Uczą przemawiać na zasadach wymaganych w korporacjach wiec mega przydatna umiejetnosc. idz raz i zobaczysz czy Ci sie spodoba.
  • Odpowiedz