Wpis z mikrobloga

Udało się dojechać. W autobusie (nie miastowym) trochę nie wiedziałem co się dzieje, bo ludzie stali przy drzwiach a kierowca nie stawał na przystanku. Na szczęście był ojciec, który wyjaśnił, że jak jest autobus pełen ludzi, to trzeba wcisnąć przycisk stop, bo nie ludzie mogą stać przy drzwiach, ponieważ może nie być nigdzie indziej miejsca.

Zawsze rodzice mi mówili, że nie trzeba naciskać i kierowca wypuszcza jak się stanie przy drzwiach. Stwierdziłem, że żeby mieć pewność, że kierowca wypuści, to teraz zawsze będę naciskać przycisk stop. Niestety kiedy wracaliśmy nie widziałem przycisku stop. Ehh więc teraz będę się bał, że pojadę pełnym autobusem i kierowca mnie nie zauważy, bo nie będę wiedział co nacisnąć ehh..

Na szczęście dobrze działał gps w telefonie i udało się znaleźć przystanek. ( ͟ل͜)

W poradni nie bałem się podejść do rejestracji i pani w okienku była miła. Nie dostałem też na szczęście biegunki stresowej.

Siedząc na ławce, przypominały mi się czasy szkolne i trochę poleciały łzy. Nie wiedziałem też, czy mam wejść do gabinetu, czy czekać. Ostatecznie wszedłem 15min po czasie. Terapeuta nie był zadowolony niestety i powiedział, że mam wchodzić następnym razem.

Potem zaczęło się wyciąganie ode mnie słów, bo sam nic nie umiem od siebie powiedzieć.
Nastrój był raczej surowy, choć momentami wydawało mi się że ma przyjazną minę. Psycholog zdziwił się, że zdałem szkołę i maturę i powiedział, że radzę sobie, więc powinienem coś robić w życiu.
Powiedziałem, że dotychczas terapia nic nie działała, terapeuta odpowiedział, że to przez to, że nic od siebie nie robię i przez to terapia i leki nic nie dają. I mam zacząć coś robić w domu, a nie tylko leżeć w łóżku.

Na koniec zapytał się czy w ogóle ma mnie zapisywać na następną wizytę. Ostatecznie mam za dwa tygodnie mam następną wizytę i zapisywać codziennie co robię w domu i zdać relacje.

Odważyłem się samemu kupić bilety na powrót i to zapiszę.

Pamiętajcie, że to jest jak ja tą wizytę odczułem i może to nie być obiektywny opis tego jak sesja przebiegała. Dużo pytań np. o rodziców pominąłem.

#przegryw #qewnakwadracie #s----------e #psychologia #fobiaspoleczna #depresja
  • 85
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@szumowina_wadowicka:
Gdybym miała zerową empatię nie odpisałabym nawet na wpis OPa i nie próbowałabym mu dawać żadnych rad. Nie lubię gdy ludzie z internetu wydają wyrok. Nie znasz mnie i nie masz prawa mówić, że nie mam empatii. Wiem, że jest różnica pomiędzy wspierającymi rodzicami a narzeczonym ale mimo to, jest to osoba nam bliska, która przejmuje się naszym losem i wyciągnie pomocną dłoń w kryzysowych sytuacjach i to właśnie
  • Odpowiedz
jakie samoumartwianie? i jakie nieempatyczne g---o?

Osoba wspierająca pójdzie za mnie na zajęcia? wejdzie za mnie do autobusu? pójdzie za mnie do lekarza? Nie. Dlatego to miałam na myśli, że z większością rzeczywistości człowiek zmaga się sam.


@Konata: mnie poraziło to stwierdzenie, że "niewiele zmienia", każdy kto był w jakichkolwiek bliższych relacjach z osobą z zaburzeniami zdaje sobie sprawę, że to jest coś co wymaga delikatnie pisząc dodatkowego wysiłku

dla
  • Odpowiedz