Wpis z mikrobloga

Tak w kontekście wrzucanego jakiś czas temu filmiku z teslą, która zdecydowała się przyspieszać sama, podrzucę swoją historyjkę, co prawda nie ma w niej tesli, ale sytuacja podobna:)

TL; DR - zablokował mi się pedał gazu w skrajnym położeniu na autostradzie, trochę się obsrałem

Mam takiego 20+ letniego gruza. Od nowości w rodzinie i trochę szkoda się pozbywać, tym bardziej że klasa premium ( ͡° ͜ʖ ͡°) Co roku mówię sobie: yyy, no to może w końcu kupić sobie normalne auto - i co roku patrząc, że przez 12 miesięcy zrobiłem 9k km tłumaczę sobie, że auto za 150-250k PLN w moim przypadku to raczej fanaberia niż potrzeba. A crossovera segmentu C za 120k nie chcę, już wolę swojego grata. Bo ogólnie jest dobrze utrzymany, automatyczna skrzynia, klima nabita, w środku cicho, co rok-dwa parę koła w ogarnięcie jakiś pierdół trzeba włożyć, ale gania dalej.

Generalnie nie mam zaufania do mechaników. Dawno temu jacyś partacze połamali mi iglice gaźników w motocyklu, od tamtej pory wszystkie rzeczy w moto ogarniam sobie sam. Mam sporo narzędzi i nawet sprawia mi to frajdę. Z autem niestety nie jest tak łatwo - o ile motocykl jest niewielki i wszystko jest względnie na wierzchu, do auta już przydałby się jakiś podnośnik albo kanał, a na to nie mam warunków. Oczywiście, jakieś drobiazgi czasem sobie poogarniam, natomiast zwykle jeżdżę do serwisu, mam kilka w miarę zaufanych, gdzie wiem, że nie uprawia się kombinatorstwa. Ostatnio właśnie robiłem gruzowi grubszą kurację odmładzającą, pojeździł po warsztatach - dzięki czemu udało mi się w zasadzie wyeliminować większość jakichś od dawna odkładanych pierdół.

W którąś sobotę zadowolony wsiadłem do auta, obiecałem że podwiozę babcie na działkę, do zrobienia kilkanaście kilometrów w zasadzie cały czas po autostradzie. Pogoda dobra, trasa krótka - nie ma sprawy. No i tak jadę sobie kulturalnie 130 prawym pasem, od czasu do czasu zjeżdżam na lewy żeby wyprzedzić, czilera. Dojeżdżam do dłuższej kolumny tirów i już widzę w lusterku jak na horyzoncie pojawia się rycerz lewego pasa, jeden z tych, którzy cisną do ostatniej chwili a potem dają hebel siedząc na zderzaku i świecąc światłami. Wkurzają mnie ogólnie takie sytuacje, ale zwykle po prostu przyspieszam trochę bardziej ponad limit i udaje mi się skończyć wyprzedzanie zanim polski szlachcic zacznie wjeżdżać we mnie swoim rumakiem. Tak było też tym razem, wciskam mocno gaz - gruz mimo lat całkiem fajnie się zbiera - kickdown, 140-150-160, minąłem kolumnę tirów, puszczam gaz, zjeżdżam na prawy. Chwila, co jest. Noga już dawno z gazu, auto przyspiesza dalej, 160-165-170. Szybko butem sprawdzam, czy dywanik się nie zrolował, czy coś nie naciska na pedał lub go nie blokuje - nie, pusto. Próbuję czubkiem buta pociągnąć pedał gazu do góry - udaje się, ale gruz przyspiesza dalej, już jest 180 na liczniku, na szczęście droga przede mną pusta. Gdy odsuwam nogę, pedał gazu wpada po prostu w podłogę, auto przyspiesza dalej, jadę już 190. Gdzieś w podświadomości przypomina mi się film Runaway Car z 1998 który lata temu widziałem na jedynce. Wciskam hamulec, na początku lekko, ale nie pomaga. Wciskam mocniej, coraz mocniej - działa, auto zaczyna zwalniać, ospale ale jednak, 160-150-140. Trwa to długich kilka sekund, ale z każdą chwilą czuję, jak hamulce zaczynają tracić moc, pojawia się fading. Puszczam na chwilę hamulec - znów przyspieszam, jest 150, za chwilę 160. Zastanawiam się na szybko, jakie mam opcje. Wrzucam luz na skrzyni biegów, mam automat, nie powinno się tego robić, ale sytuacja jest jaka jest. Momentalnie silnik wchodzi na czerwone pole. No dobra, nie ma innej opcji. Przekręcam kluczyk, samochód gaśnie. Toczę się prawym pasem autostrady 170km/h, bez wspomagania kierownicy, bez wspomagania hamulców - ale luz, samochód już nie świruje, po prostu sobie dryfujemy. Prędkość pomału spada, przy 110km/h postanawiam spróbować raz jeszcze odpalić silnik - ale po odpaleniu momentalnie silnik wchodzi na czerwone pole. Ok, czyli coś jest grubo nie tak. Toczę się dalej, gdy moja prędkość spada poniżej 90km/h włączam awaryjne i toczę się dalej poboczem licząc że uda mi się dojechać do jakiegoś zjazdu. Niestety kilometr dalej rozpęd się wyczerpuje, auto zatrzymuje się. Mijają mnie samochody. Zbieram myśli. Chyba będę musiał dzwonić po pomoc drogową. Nici z czilowej wycieczki. Co się mogło stać? Dlaczego?

Po minucie rozkminy, korzystając z tego, że nic nie jedzie, wychodzę szybko na zewnątrz, otwieram maskę. 2 minuty później jadę już dalej, staram się jechać wolno. Po kilkunastu minutach dojeżdżam na działkę, otwieram maskę raz jeszcze, sprawdzam dokładniej. Widzę coś, od czego opadają mi ręce. Jak chcecie, obstawiajcie co się #!$%@?ło - za jakiś czas wrzucę filmik z wyjaśnieniem.

#motoryzacja #samochody #mechanikasamochodowa
  • 19
@knoor: babcia pewnie zdążyła odmówić cały różaniec
A co do wyjaśnienia stawiam, że coś zablokowało linkę/przepustnice. Jak to auto 20+ to możliwe ze jeszcze nie ma elektronicznego pedału gazu.
@Torgerd: @kupczyk: @cacyyy: @NuklearnySzpadel: @Hehehe115: Nie chce mi się już wrzucać filmiku, bo widzę że wykopki w komentarzach zesrały się, że robię to bo za wszelką cenę potrzebuję ich atencji ¯\_(ツ)_/¯ Anyway, okazało się, że przepustnica ma dość niefortunną konstrukcję, jak źle ustawi się skręcaną obejmę mocującą rurę dolotową do przepustnicy to przy otwarciu o więcej niż ~75% przepustnica może się zablokować o śrubę na obejmie. Producent
@NuklearnySzpadel: Mógłby wsadzić np. 2kę czy 3kę i na odcinie dojechać trochę dalej. Wbić przy np. 30km/h piątkę czy szóstkę i dłużej się napędzać z bezpieczną prędkością.

No ale to taki śmieszek mój bardziej xD
@MateMizu: jest to jakaś myśl, ale ciekawe ile by mógł bez szkód na odcinie jechać :D Swoją drogą w 20-letnim aucie obstawiam, że automat archaiczny z możliwością ograniczenia dostępnych biegów, to też mógłby zblokować do 2. lub 3. ( ͡° ͜ʖ ͡°) Przypadek niefajny, mocno destrukcyjny. Myślę, że zgaszenie auta i wytracanie prędkości to najlepsze rozwiązanie. Ino nie zawsze możliwe do bezpiecznego wykonania, np. taka A4 na