Wpis z mikrobloga

Przestrzeń liminalna i problem bycia w świecie cz. 2.5

Wstęp

Oto kolejna część serii wpisów dotyczących problematyki bycia we współczesnym świecie. Dzisiejszy wpis będzie krótszy i można go uznać za bezpośrednią kontynuację poprzedniego wpisu. Poruszę tu bowiem wątki, których nie zdołałem poruszyć poprzednio, a powinienem. To tyle ode mnie. Miłego czytania.

Epoka postprawdy, czyli jak technonologia oddala nas od ludzi

W poprzednim wpisie powiedzieliśmy sobie o różnych powodach współczesnej alienacji, ale zapomnieliśmy wspomnieć o jeszcze jednej i chyba obecnie najważniejszej przyczynie obecnej sytuacji. Mianowicie mowie tu o technologi, a dokładniej o internecie. Internet z założenia miał nas łączyć z ludźmi. W praktyce jednak ludzie spędzają w nim tyle czasu, że przestaliśmy prawie w ogóle utrzymywać kontakt w realnym świecie. Spotkania z żywymi osobami, choć dalej się odbywają to są współcześnie dużo rzadsze. Gdy natomiast do tych spotkań dochodzi to i tak niejednokrotnie co chwile mamy tendencje zerkać na nowe wiadomości na telefonie. Obecnie wprost się mówi o tym, że media społecznościowe nas od siebie uzależniają. Na Facebooku każdy może mieć co prawda nawet setki znajomych. Często ludzie młodzi lubią się nawet tym chwalić ile mają obserwujących. W praktyce jednak są to zwykle puste znajomości z osobami, z którymi nawet nie wymieniślimy dwóch zdań. Z racji, że dorośli dziś dają tablety już swoim dzieciom by te im nie zawracały głowy podczas pracy to nowe pokolenie nie jest nawet nauczone jak nawiązywać realne znajomości.

Problem jest jednak głębszy niż się wydaje. Fakty są bowiem takie, że technologia pozbawia nas też możliwości poznania samej prawdy. W sieciach społecznościowych jest mnóstwo fake kont. Elon Musk miał nawet o to pretensje do Twittera przy jego zakupie. Nie mamy możliwości weryfikacji czy osoba, z którą rozmawiamy jest tym za kogo się podaje, czy też to zwykły troll. Sytuacja pogarsza się, tym bardziej że internet jest obecnie również pełny zwykłych botów. Nie wiemy więc już czasami, czy mamy do czynienia w ogóle z żywym człowiekiem. Również w kwestii wymiany informacji jest coraz trudniej. O ile kiedyś problemem był niedomiar ilości informacji tak obecnie mamy do czynienia z ich przesytem. Jeśli dodamy do tego fakt, że spora część z nich to fake newsy nasze poczucie, co jest prawdą, a co nie zaczyna się coraz mocniej kruszyć. Nie mamy bowiem możliwości weryfikacji wszystkiego, co do nas dociera. Sytuacja stała się jeszcze trudniejsza w dobie technologi Deepfake. Obecnie, nawet gdy mamy do czynienia z obrazek lub nagraniem video nie jesteśmy już wstanie zweryfikować w pełni jego prawdziwości. Doprowadziło to nawet do powstania teorii spiskowej zwanej teorią martwego internetu. W skrócie sugeruje ona, że współcześnie mamy głównie do czynienia z treściami tworzonymi nie przez żywych ludzi, ale produkowanych przez boty. Kto wie. Może nawet moje wpisy są tylko dziełem jakieś bardziej zaawansowanej sztucznej inteligencji. Choć wydaje się to być bardzo mało prawdopodobne to nie jest całkiem niemożliwe. Możliwość zweryfikowania tego jest natomiast żadna. Najpierw więc internet nas wciągnął do swojego świata odrywając od realnych kontaktów, a potem pozostawił nas w nim w poczuciu kompletnej samotności.

Symulakry, a weirdcore, czyli jak nastał koniec świata, a my nawet tego nie zauważyliśmy

Problem weryfikacji treści był jednak omawiany dużo wcześniej. Jean Baudrillard w swojej książce "Symulakry i symulacja" opisał proces jak coraz oddalaliśmy się od świata realnego. Stało się to za sprawą zastępowania otaczającej nas rzeczywistości znakami które miały coraz mniej wspólnego z reprezentowanymi przez siebie przedmiotami realnymi. Baudrillard opisał cztery fazy tego procesu. Najpierw mamy wierne przedstawienie rzeczywistości, potem jego wypaczenie, a następnie zastąpienie fałszywą kopią, a na samym końcu powstaje symulakrum. Znak, który nie odnosi się do żadnej rzeczywistości poza samą sobą. Dla przykładu weźmy postać Jezusa. Pierwszy stopień niech reprezentują jego opisy w biblii. Drugim będą jego wizerunki artystyczne, które przedstawiały go jako przystojnego białego, mężczyznę, choć teraz też doszedł czarny, latynoski czy nawet azjatycki Jezus. Trzecim będzie mit Jezusa aryjczyka wykreowany przez nazistowskie Niemcy. Czwartym natomiast będzie płyta Kanye Westa "Yeezus". Nic więc dziwnego, że współcześnie poddaje się w wątpliwość czy Jezus w ogóle istniał. Świat symulakrów możemy też często spotkać w reklamach przedstawiających szczęśliwą rodzinę albo w wyidealizowanym świecie celebrytów czy infuencerów. Na Instagramie modelki poprawiają swój wygląd na zdjęciach dzięki różnym narzędziom, jakie oferuje im współczesna technologia. Tworzą fałszywy wizerunek szczęśliwych i bogatych, które masa ludzi kupuje jako prawdziwy, choć rzadko ma cokolwiek wspólnego z rzeczywistością.

Czy jednak nie spotkaliśmy już ideą znaku oderwanego od swojej treści? Czy właśnie nie do tego nawiązuje wspomniana w poprzednim wpisie stylistyka Weirdcore? Napisy na tych zdjęciach, choć w żaden sposób nie odnoszą się do treści przedstawianych na zdjęciach i wydają się zupełnie przypadkowe coś jednak nam przekazują. Zwykle bowiem przybierają formę pytań o to, czy coś jest prawdziwe lub, czy my sami jesteśmy prawdziwi. W erze symulakrów zaczynamy kwestionować wszystko włącznie z naszą własną tożsamością. Rozwój technologi wyposażył nas w narzędzia do masowej reprodukcji spektakli, które z czasem zaczęły coraz mocniej zastępować naszą rzeczywistość. Wcześniej podważana była przeszłość. Dziś powoli zaczyna się kwestionować istnienie samej teraźniejszości. Świat więc w pewnym sensie już się skończył, a my nawet tego niezauważliśmy.

Zapowiedź

Kolejna i tym razem dłuższa część pojawi się już niedługo. To jednak wszystko na dziś.

Wołam z Listy Autorskiej, chcesz być wołany zaplusuj ten link, nie chcesz być wołany, odplusuj, a w razie zawołania do następnego znaleziska poinformuj mnie, bym usunął Cię z listy.

link do części pierwszej

link do części drugiej

#antykapitalizm #revoltagainsthemodernworld #socjolgia #filozofia #polityka #rozmyslaniaokoncuhistorii #weirdcore
Al-3_x - Przestrzeń liminalna i problem bycia w świecie cz. 2.5

Wstęp

Oto kolej...

źródło: comment_1667769897tO0j77KnT2hVoM8WwiFUF6.jpg

Pobierz
  • 4
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Al-3_x: Z kilkoma założeniami się nie zgadzam:

Fakty są bowiem takie, że technologia pozbawia nas też możliwości poznania samej prawdy. W sieciach społecznościowych jest mnóstwo fake kont. Elon Musk miał nawet o to pretensje do Twittera przy jego zakupie. Nie mamy możliwości weryfikacji czy osoba, z którą rozmawiamy jest tym za kogo się podaje, czy też to zwykły troll.


Technologia usprawniła kilka zmiennych. Są nimi prędkość komunikacji/informacji (i co za tym idzie jej ilość) bez wpływu na jej prawdziwość, ale na pewno nie ich "prawdziwość". Jaką informację mieliśmy przed internetem? Telewizję. Jaką przed telewizją? Radio. Przed radiem? Papierową gazetę. Przed gazetą była po prostu kartka papieru z zapisem, czy to sama w sobie, czy w formie
  • Odpowiedz
@JustTheDude:

Jaką możliwość miał zwykły człowiek, by zweryfikować to, co i kogo widział na ekranie swojego telewizora? W jaki sposób mógł wtedy wiedzieć, że informacja od osoby w tym medium jest prawdziwa i nie jest "zwykłym" trollem (albo jego odpowiednikiem)?


Odpowiem na ten zarzut w sposób następujący. Tak ludzie wcześniej też kłamali. Telewizja również i mamy na to przykłady historyczne jak, chociażby propaganda PRL. Nie jest też tak, że nie mieliśmy możliwości tego zweryfikować, bo nawet dziś panuje powszechna opinia, że telewizja kłamie. Nie w tym przynajmniej rzecz. Nie chodzi tu, bowiem nawet o celowe kłamstwo, a o nadmiar informacji, który właśnie wynika z szybkości ich przekazywania. Drugi problem rodzi się w tym, że informacje w eter może wypuścić dziś dosłownie każdy. Nie chodzi tu, więc bynajmniej o celowe kłamstwo (choć to również istnieje, chociażby w kontekście rosyjskiej dezinformacji, o której wiele się mówi), ale o brak specjalistycznej wiedzy osób zaangażowanych dyskusje na dany temat (kwestie szczepionek lub sieci 5g dla przykładu). Tego typu informacje nie podlegają żadnej kontroli. Dla przykładu jednak książka napisana przez autorytet naukowy zwykle podlega krytyce ze strony swojego środowiska. Badania naukowe są zwykle licznie weryfikowane przez innych naukowców zanim ogłosi się ich autentyczność. Również gazety zaczęły zmieniać swoją formę. Ponieważ człowiek dziś w zalewie informacji nie ma czasu na dogłębne czytanie danego tematu powszechna stała się forma tabloidowa, gdzie dane wydarzenie jest opisane w sposób ogólnikowy i rozrywkowy, a nie długi i rzetelny. Do tego nagłówki przybierają formy clickbaitu, by przyciągać uwagę widza. Telewizja się też do tego stosuje. Wystarczy porównać długość debat wyborczych, które obecnie dają czas wypowiedzi na minutę, choć dawniej takie debaty mogły trwać godziny. Kolejny problem jest taki, że człowiek w obliczu natłoku informacji często zamyka się w bańkach informacyjnych. Po prostu nadmiar informacji wywołuje w umyśle człowieka współczesnego kompletny chaos. Dodajmy jeszcze, że w przypadku książki lub telewizji znałeś przynajmniej źródło danej treści co też pomagało jej potencjalnej weryfikacji. Dziś dana informacja może pochodzić z dowolnego miejsca i obiec świat ze 100 razy, przez co nawet nie mamy jak tego sprawdzić. Prawdziwy jednak problem nie polega na tym czy człowiek wierzy w prawdę czy kłamstwo. Ważna jest jego osobista wiara co do tego, że jakaś prawda istnieje. Tutaj mamy człowieka który nie tyle wierzy nieprawdę co po prostu nie jest wstanie uwierzyć w cokolwiek bo co chwile podlega różnym sprzecznym narracjom. Mówiąc krótko ja tu opisuje kwestie zagubienia współczesnej jednostki, a nie tego czy ktoś go aktualnie nie okłamuje. W końcu odnoszę się do problemów psychicznych człowieka, a nie teorii wymiany informacji. Problemów jest ogólnie dużo więcej i mógłbym o tym zrobić cały osobny wpis. W każdym razie obecna sytuacja jest bez porównania do dawniejszej wymiany
  • Odpowiedz