Wpis z mikrobloga

Oglądając sobie rozmowę Corlysa Velaryona z żoną, gdy rozmawiają o ich synie i jego przyszłej żonie, że wyglądają na zaprzyjaźnionych, ale "problem leży gdzie indziej", "wiesz jaki jest" - "jest jeszcze młody, wyrośnie z tego", serial zyskał w moich oczach. Po tym dialogu mówię sobie "ale mistrzostwo świata", ale świetnie to pokazali, niesamowite. W subtelny, dyskretny sposób, niewidoczny dla oka przedstawili jego orientację. Serial zaczyna nadrabiać dialogami. Gdy po chwili dostałem uderzenie ciężkim młotem Roberta w twarz, który przypomniał mi, że to nadal gra o tron, tylko v2, że dialogi tutaj w sumie leżą od dawna, a to chyba wypadek przy pracy że im się udał, bo po co przedstawiać ich orientację subtelnie, jak można zaraz jeszcze dowalić całą scenę dla tych, którzy są mniej domyślni ekran. Zupełnie niepotrzebne to było moim zdaniem.

Druga scena, a raczej bodajże wcześniejsza. Daemon z Rheą. Jak niektórzy wcześniej w internecie też wytknęli, zupełnie niepotrzebne wprowadzenie postaci, tylko po to, by 2 minuty później ją uśmiercić. Wyobrażacie sobie scenę, w której przynoszą wieści dla Daemona o śmierci jego żony, a on nieprzejęty, z uśmiechem na ustach, wymownie swoją mimiką informuje widzów, że wie coś więcej o tym zdarzeniu? Takie rzeczy nazywają chyba się niuansami. Sprytne nawiązanie do książek W grze o tron v2 czegoś takiego, mam wrażenie, nie ma. Tutaj trzeba łopatologicznie pokazać, a widza ciągnąć za rączkę. męczące dla mnie.

Pominę milczeniem scenę, w której koleś masakrował drugiego przez 5 minut, a wszyscy biegali wokół.
#got #graotron #rodsmoka #houseofthedragon
  • 4
@Castellano: Łopatologicznie mówisz? Nie twierdzę, że sytuacje które wymieniłeś nie są, jednak tutaj co drugi post jest o tym (tak było przynajmniej na początku, nie śledzę całego tagu), że za dużo trzeba się domyślać itd. Więc dla większości to i tak za mało.