Wpis z mikrobloga

Oderwałem już sporo kawałków maski, a w miarę odrywania czuję się coraz bardziej nagi. Nienauczony dzielić się wnętrzem, odkąd pamiętam przelewalem emocje przez inne media niż rozmowa z człowiekiem. Czy uzczac się bliskości, spadnie moja potrzeba i umiejętność tworzenia? Chciałbym pisać, lecz nie mogę wyjść z autotematyzmu i właściwie nie wiem, co mam do powiedzenia. W fotografii z tym łatwiej. Ta nieumiejętność głębokiego kontaktu międzyludzkiego pozwala odbić od słów na rzecz języka obrazów - on, przynajmniej dla mnie, mocniej wchłania mój osobisty krajobraz.

I znów, to wyrywanie półpancerzy razem ze skórą, męczy. Nie wiem, co się ze mną dzieje, a to ponoć tylko rozłożył się wachlarz emocji, którego codziennie doświadczają ludzie. Potrzeba regeneracji przywołuje mnie do starej namiętności. Skrycia.

Takiego fizycznego, tkliwie trywialnego. Koc, kołdra, narzuta, zaciągnięte zasłony. Nawet obecnie więcej czasu czuwam w nocy, aby łatwiej w dzień dać się objąć innym światom. To w sumie kolejna rozmowa ze samyn sobą, w nieco lepszym wirtualu.

Gdy byłem mały, uwielbiałem się chować do szafki na kołdry. Była jednym z elementów tej prlowskiej meblościanki, przy samej podłodze. Podobne uczucia, już w starszym życiu, towarzyszyły mi głównie przy snach. Takich, w których chowałem się po piwnicach, dołach, bunkrach, a nad cała okolicą wisiało niebezpieczeństwo przerastające możliwości obrony. Z jakimś dziwnym poczuciem przyjemności drżałem w tych piwnicach, czekając, aż to w moje schronienie uderzy pocisk bądź zdepcze stopa kolosa.

Ech, tyle siebie do rozgryzienia, póki co, skrywam się książką w luźny dzień w pracy.

#depresja #zaburzeniaosobowosci #samobojstwo #feels #samotnosc #zalesie