Wpis z mikrobloga

Dzisiaj nie będzie daily remidera.

Dzisiaj będzie pożegnanie, tak jak śpiewa Andrea Bocelli - Time to say goodbye.

Tag obserwowałem od około 3 lat, udzielać zacząłem się mniej więcej półtorej roku temu.

Tutaj po raz pierwszy spotkałem ludzi z podobnymi problemami do moich. Ludzi samotnych, odrzuconych, zagubionych, pozbawionych pewności siebie, z niskim poczuciem własnej wartości i po nieprzyjemnych doświadczeniach. Tu poczułem pewnego rodzaju przynależność do grupy.

To tutaj mogłem wykrzyczeć i uzewnętrznić coś czego nie mogłem wyrazić na żywo. Dokładnie rok temu, wrzuciłem wpis w którym napisałem, że nigdy nie czułem się bardziej samotny. Jak to mawiają nigdy nie mów nigdy bo teraz czuję się jeszcze bardziej samotny.

Z tym, że tag ma też swoje mroczne oblicze i wpłynął na mnie również niekorzystnie. O ile przed poznaniem tagu nie wychodziło mi praktycznie nic w żadnej sferze życia to były rzeczy które szczerze sprawiały mi przyjemność i które mogły pochłonąć mnie na cały dzień i dać radość - czytanie książek, jazda na rowerze, pływanie, spacery (wtedy jeszcze nie były to spierdotripy). Od jakiegoś czasu nic z tych rzeczy nie sprawia mi już więcej przyjemności i wydaje się być bez znaczenia, ale ciężko żeby było inaczej jeżeli sporą część wolnego czasu po pracy spędzałem na przewijaniu treści pokroju "it's over"; "nic nie ma sensu".

Jeszcze parę przemyśleń od nigdy niepeklującego incela bardzo bliskiego wbicia czarodzieja.

Zanim normictwo mnie pożre, to tak korzystałem z waszych rad i próbowałem wcielić je w życie.

Ogarnąłem wygląd, poszedłem do barbera, lekarza, schudłem, zmieniłem ciuchy i okulary.
Z nerda z trądzikiem chodzącego w t-shirtach zespołów rockowych i nadwagą stałem się normikiem z wyglądu. Wychodziłem do ludzi, wychodziłem do kobiet, próbowałem w #tinder i #badoo, próbowałem odnawiać jakieś stare znajomości, zmusiłem się nawet do pójścia parę razy na kluby.

Efekt? Żaden, powrót do punktu wyjścia + rosnąca frustracja.

Nieliczne stare znajomości z okresu szkolnego i studiów okazały się być nie do odnowienia, ludzie pozakładali rodziny, wpadli w wir pracy, co mądrzejsi wyjechali na zachód.

Nowe znajomości i nowo poznani ludzie szybko okazywali się być tylko na chwilę. Dopóki trzeba było ich gdzieś podwieźć, przenocować, coś załatwić, doradzić, nauczyć to byli. Gdy tylko osiągnęli co chcieli znikali i urywali kontakt.

Kobiety. Ehhhh, #!$%@?. To jest chyba najbardziej frustrująca część tej opowieści, przytłaczająca większość z którymi udało się złapać jakikolwiek kontakt traciła zainteresowanie najdalej po kilku spotkaniach. Prawie nigdy nie dowiadywałem się szczerze skąd wynika niechęć, prawie nigdy też nie zostałem odrzucony w kulturalny sposób. Najczęściej sam musiałem ciągnąć za język i dopytywać bo księżniczki miały problem napisać prostą wiadomość "Dziękuję za wspólny czas, nie chcę się już spotykać". Co dodatkowo przeraża mnie w dzisiejszym świecie relacji damsko-męskich to że są to praktycznie relacje jednostronne, ze strony kobiet nie ma najmniejszej inicjatywy. Zawsze to ja wymyślałem jakieś fajne miejsca do spotkania, jakiś hiking za miastem, jakieś fajne miejsce do wycieczki rowerowej, fajne punkty widokowe. Maksimum co była w stanie wymyślić różowa to drogi lokal w centrum miasta wojewódzkiego.

Kluby? Oprócz wydanych setek złotych i bólu głowy następnego dnia nie przyniosły zupełnie niczego, pewnie dlatego że i tak chodziłem tam wbrew sobie wierząc, że cokolwiek to może zmienić.

I tak od dobrych dwóch lat wracałem codziennie do domu czując się samotnie i podlewałem to wszystko jeszcze tagami #przegryw i #blackpill. Doszło do tego, że nic więcej nie sprawiało mi przyjemności, czułem cały czas na sobie ciężar, uczucie pustki i beznadziei, nabawiłem się problemów ze snem.

I żeby była jasność, to co jest poruszane na tagu w dużej części jest prawdą
- W Polsce kobiety są uprzywilejowanymi księżniczkami które uciekają od podejmowania odpowiedzialności za swoje czyny i które mogą dowoli przebierać w partnerach i nie wykazywać przy tym żadnej inicjatywy
- W Polsce praca fizyczna, lub jakakolwiek nieprestiżowa praca jest pogardzana i deprecjonowana
- W Polsce mieszkanie poza miastem wojewódzkim znacząco obniża Twoją jakość życia i skazuje na samotność
- W Polsce życie psa jest warte więcej od życia mężczyzny

Tylko destrukcyjnym dla samego siebie jest ciągłe jątrzenie tych tematów i próba walki z tym, bo to jest walka z całym światem. Takiej walki nie wygracie a co gorsza zostaniecie w niej sami i w końcu ona was wyniszczy i przeżre do cna.

Nie zmienicie wzorców kulturowych i przekonań przekazywanych z pokolenia na pokolenie, nie zmienicie demografii, nie zmienicie trendów i tego co forsuje mainstream.

Denerwowanie się na to, próba uświadamiania i oświecania innych to jest podejmowanie przegranej sprawy i napędzanie spirali frustracji.

Rozwiązaniem na które się decyduje jest odcięcie się od tagu, bo jak wyżej wspomniałem ładowanie się takimi treściami nie zmieni niczego na tym świecie a może tylko mi zaszkodzić i już zaszkodziło.

To co zamierzam teraz uczynić to po prostu z godnością to wszystko zaakceptować i przyjąć do wiadomości że tak już po prostu jest i tyle, już więcej z tym nie walczyć i nie powodować by niszczyło mi to codzienność.

Jeżeli dopiero co odkryłeś tag, to zastanów się dwa razy czy chcesz dalej go scrollować bo za rok możesz być innym człowiekiem.

Nie będę nikogo wołał, ale dziękuję za plusy, słowa otuchy, polemikę w komentarzach, nieliczne wiadomości prywatne i za wspólnie spędzony czas.

Wszystkiego dobrego Panowie, powodzenia.

Do widzenia.

#przegryw #oswiadczenie #blackpill #depresja
  • 16
@: Mnie za to tag dodał odczuwalnej pewności siebie, pewnego wyjścia z wątpliwości, jakie wcześniej miałem. I mnie to wystarczy, nie wkręcam sobie czyiś historii, a to pozwala przeglądać go bez większych skutków ubocznych. Mogę pokusić się o stwierdzenie, że od czasów lektury tagu lepiej się w życiu nie czułem poza dzieciństwem, gdzie było miło, lekko i przyjemnie. Ale oczywiście twoja decyzja, powodzenia.
To co zamierzam teraz uczynić to po prostu z godnością to wszystko zaakceptować i przyjąć do wiadomości że tak już po prostu jest i tyle, już więcej z tym nie walczyć i nie powodować by niszczyło mi to codzienność.


@: Co ty dupisz; i tak bedzie bolalo wiec lepiej cos z tym robic, nawet jak przez jakis czas ma bolec bardziej. Od tego nie mozesz uciec sztucznie zapominajac o problemie. Nie wlaczysz
Ogarnąłem wygląd, poszedłem do barbera, lekarza, schudłem, zmieniłem ciuchy i okulary.

Z nerda z trądzikiem chodzącego w t-shirtach zespołów rockowych i nadwagą stałem się normikiem z wyglądu. Wychodziłem do ludzi, wychodziłem do kobiet, próbowałem w #tinder i #badoo, próbowałem odnawiać jakieś stare znajomości, zmusiłem się nawet do pójścia parę razy na kluby.

Efekt? Żaden, powrót do punktu wyjścia + rosnąca frustracja.


@: za to powinni beknąć wszyscy wykopowi redpillowcy oraz PUAsi.
@stuwykopek: to naucz się jeszcze czytać ze zrozumieniem. Masz się rozwijać dla samego siebie i samemu sobie imponować. A jak ty zarabiasz więcej tylko dlatego żeby się babom przypodobać to nawet mi cię nie żal, beka z ciebie. Pewnie nawet nie lubisz swojej roboty co? I takie poświęcenie dla bab

Sam siebie nie szanujesz bo stawiarz przypodobanie się babie ponad własne marzenia i cele. I swój wolny czas zamiast robić to
@: cóż jak to powiedział jeden człowiek: zarabianie pieniędzy jest proste wystarczy tylko ogarnąć siedem źródeł dochodu. Najtrudniejszym zadaniem w życiu mężczyzny jest znalezienie dobrej kobiety.