Wpis z mikrobloga

TL;DR


Idąc radą mireczków postanowiłem wyruszyć w #spierdotrip w ramach #wychodzimyzprzegrywu. Krótko o mnie(ja to ten w szarej kurtce): 29 lat, 159cm wzrostu, nigdy nie trzymałem za rękę. Postanowiłem spróbować #bushcraft, tak jak kilka mireczków mi doradziło. Kupiłem więc namiot i całą resztę sprzętu za który zapłaciłem 3k (jestem #programista15k w #cobol i nawet dobrze zarabiam - piszę, żeby uniknąć pytań). Wziąłem sobie dwa dni urlopu (czwartek, piątek) i postanowiłem wyruszyć na 4 dni do lasu.

Trzeci dzień to był koszmar...
O 2 w nocy obudziło mnie głośne:
- O ku, #!$%@?, ktoś tu śpi!

Szybko chwyciłem za gaz, bo typ tak darł japę, że po głosie wyczułem, że typ miał spotkanie z jakimś ścierwem. Po chwili znowu usłyszałem.

- Ej, ku-#!$%@?, żyjesz? Halo!!! -
- Żyję, a kim ty jesteś i czego chcesz? - odpowiedziałem
- Wariacie, co ty tu, #!$%@?, robisz?
- No, próbuję spać, ale właśnie mi w tym przeszkadzasz!

Włączyłem czołówkę i jedną ręką powoli zacząłem otwierać namiot. W drugiej ręce trzymałem gaz. Otworzyłem namiot i moim oczom ukazał się typowy sebek (pic rel - ten w niebieskim), który był tak wystrzelony, że jego pięciozłotówkowe źrenice nawet nie drgnęły podczas spotkania z moją latarką.

- Ku-#!$%@? sorry ziomuś, ale myślałem, że sie #!$%@?łeś nie tych grzybów co trzeba i teraz schodzisz, he,he. - Typ chyba nawet nie ogarnął, że mu świecę w oczy.
- Jedyną osobą, która miała w tym towarzystwie styczność z grzybami, to jesteś ty. - odparłem
- Ejjj... #!$%@?, wariacie, ja to sie tego nie tykam, bo to ryje banie, ale #!$%@? w to. Masz zegar?
- Jaki zegar? - zapytałem
- No, #!$%@?, zegar, co godzinę pokazuje, nie wiesz co to zegar, he,he?.
- No, mam. Jest 2:21 i właśnie powinienem spać.
- Serio, tutej spałeś? - zapytał
- Tak, serio - w tym momencie wiedziałem, że typ już nie odpuści i będzie mi truł dupę...
- O, ku-#!$%@?, ha, ha, ha, ale faza. Ja #!$%@?. A co żresz?
- No, mam żywność liofilizowaną i głównie to jem.
- Czekej, czekaj. Mo-możesz, wariacie, wyjaśnić co to jest ta żywność ofoliowana?
- Liofilizowana - poprawiłem go.
- No, loifilozowana.

Nie miałem już siły go poprawiać i odpuściłem.

- To jest jedzenie pozbawione wody, które waży kilkukrotnie mniej niż normalne jedzenie.
- Wariacie ja mam zajebiste żarcie - wyciągnął opakowanie strunowe z białym proszkiem i próbował mi je dać do ręki.
- Ale co ty robisz?! Co to jest?! - krzyknąłem na dzbana
- Wariacie, to jest najlepsze żarcie. #!$%@? raz i nie musisz jeść przez tydzień, he, he.
- Nie chcę tego, bierz to stąd i idź do domu.
- Wariacie, ja tu zostaje i idziemy na polowanie.
- Jakie, #!$%@?, znowu polowanie?! Nigdzie z tobą nie idę.
- Dawaj, #!$%@?, idziemy polować.
- Nie idę z tobą na żadne polowanie.
- Ciii. Cicho. Słyszysz? - powiedział szeptem
- Tak, od dwóch minut słyszę twoje darcie japy. - odparłem podirytowany
- Ciiiii... To chyba mewa. - znów powiedział szeptem
- To nie jest mewa...
- Ciii. Uwaga, uwaga, a teraz... - krzyknął

W tym momencie typ wziął ten woreczek, wysypał na rękę 10 centypetrową linię i wciągnął do nosa. Wszystko trwało krócej niż wymiana opon w formule pierwszej.

- AAAAAAAaaaaaaaaaaaaaaaaaa. O #!$%@? ale #!$%@?łem mewę. AAAAAAAAAAAAAAAAAaaaaa - zaczął drzeć japę.
- #!$%@?, przestań się drzeć! Idź już stąd. - krzyknąłem zdenerwowany
- #!$%@?, chwilę tutej walczyła, ale nie takie sztuki już upolowałem, he, he, he.
- Jesteś jebnięty - odparłem.
- Ja przynajmniej śpię w domu, a ty, #!$%@?, po lasach śpisz, gdzie srasz?
- A #!$%@? cię to obchodzi - już nie wytrzymałem
- Ooo... Ale agresywny się zrobiłeś.
- Bo mnie obudziłeś i od dziesięciu minut trujesz mi dupę. Idźże stąd.
- Dobra, ale musimy se fotę #!$%@?ć. - powiedział
- Ale jak zrobimy zdjęcie, to stąd pójdziesz i zostawisz mnie w spokoju? - zapytałem
- Wariacie, ja jestem charakterny chłopak, ja dotrzymuję słowa.
- Ok, to rób zdjęcie i idź stąd.
- Ty, a co to jest?
- Kuchenka do podgrzewania jedzenia.
- Taka mała, he, he, to chyba kuchenieczka.
- Mhmm...
- Dobra, weź ją ustaw do zdjęcia, że niby żarcie se robimy, pokaże moim ziomom, he, he.

Ustawiłem tę kuchenkę, on w tym czasie ustawił samowyzwalacz przyczepiony do drzewa i zrobiliśmy sobie zdjęcie.

- Ty, ale weź, wariacie, się uśmiechnij. - powiedział
- #!$%@?, ostatni raz robię to #!$%@? zdjęcie i stąd #!$%@?

Nigdy w życiu się tak wcześniej nie zdenerwowałem. Uśmiechnąłem się na siłę, a on podszedł do telefonu i kliknął samowyzwalacz... 5..4...

- Kciuk! - krzyknął, po czym błysnęła dioda i zrobiło się zdjęcie (picrel)
- Noo... Elegancko. A wyślesz mi na mój telefon? - zapytał
- Dopiero mówiłeś, że padła ci bateria w telefonie, to jak mam ci wysłać?
- Dobra, wyślij mi na mejla: .....@... - podał swojego maila
- Wysłąłem, idźże już.
- Narua, wariacie, uważaj na siebie. Czołem! - krzyknął
- Pa. - odpowiedziałem

No i poszedł sobie w końcu, po drodze jeszcze tylko słyszałem trochę okrzyków goryla i ostatecznie już tu nie wrócił. A może i wrócił, bo zwinąłem się po godzinie, bo nie już nie wytrzymałem. To była jedna z najdziwniejszych historii i mam nadzieję, że nigdy już nie spotkam tego typa. Zdjęcia oczywiście mu nie wysłałem, bo cholera go wie co ten typ ma w bani... Tak to się kończy, jak się posłucha rad wykopków...

#spierdotrip #biwak #bushcraft

b.....b - TL;DR 
SPOILER

Idąc radą mireczków postanowiłem wyruszyć w #spierdotrip...

źródło: comment_1658763821Kw75edqBDGZhvowrBo20Ef.jpg

Pobierz
  • 65