Wpis z mikrobloga

@chigcht
Hej, ja wiem że łatwo tak sobie krzyczeć coś tam o dehumanizacji, coś tam o mordowaniu dzieci, ale życie jest dla żywych, nie dla martwych albo potencjalnie urodzonych.

Pytanie brzmi, na cholerę te dzieci mają się rodzić jeśli matka go nie chce? Tak serio, w jakim celu? I kto się nim zajmie jeśli matka się wyprze? Ty?

Łatwiej wyskrobać, wszystkim lepiej, matka nie musi się użerać z niechcianym bobo, bobo nie
ale życie jest dla żywych, nie dla martwych albo potencjalnie urodzonych.


@Ofacet: Potencjalnie urodzonych? Ciekawe określenie na rozwijający się zarodek człowieka.

Pytanie brzmi, na cholerę te dzieci mają się rodzić jeśli matka go nie chce?

To chęć posiadania dziecka ma być wyznacznikiem czy dziecko może żyć, czy nie?
A jak się urodzi, ale matka go nie chce, to może zabić, czy jednak, jak za machnięciem magicznej różdżki, jak dziecko przekroczy bramy
@Wiesmin

To chęć posiadania dziecka ma być wyznacznikiem czy dziecko może żyć, czy nie?


Nienarodzone dziecko. No i tak, czemu nie? Równie arbitralna zasada jak każda inna.

A jak się urodzi, ale matka go nie chce, to może zabić, czy jednak, jak za machnięciem magicznej różdżki, jak dziecko przekroczy bramy waginy, to już nie można? ( ͡° ͜ʖ ͡°)


Gdzieś granicę trzeba postawić. Ja osobiście, patrząc na konfederatów
Nienarodzone dziecko. No i tak, czemu nie? Równie arbitralna zasada jak każda inna.


@Ofacet: No to dalej człowiek.

No i tak, czemu nie? Równie arbitralna zasada jak każda inna.

Z tego samego powodu dla którego narodzonego dziecka nie można zabić?

A co ma piernik do wiatraka?

To, że oba dotyczą dziecka. Po prostu zawsze mnie ciekawi podejście ludzi, bo często jest dosyć "niespójne".
Najczęściej trafia się, że kobieta może decydować o
Pytanie brzmi, na cholerę te dzieci mają się rodzić jeśli matka go nie chce? Tak serio, w jakim celu? I kto się nim zajmie jeśli matka się wyprze? Ty?


@Ofacet: skoro matka go nie chce, to mogła się nie pi.er.do.lić, albo przynajmniej pomyślec o zabezpieczeniu, wszelkiego rodzaju środki antykoncepcyjne dostępne sa wszędzie (50 sztuk prezerwatyw możesz kupić za 62 złote), zaś tabletki można spokojnie dostać od każdego ginekologa. Najprościej nie myśleć,