Wpis z mikrobloga

Mam dojmujące poczucie, że mój los się waży: właśnie teraz, te miesiące, te stronice życia. Coś podobnego czułem i rok temu, i zawsze wtedy, kiedy działo się coś – jak na skromne warunki mojego życia – doniosłego; zawsze były to jakieś wielkie tak i nie pytań, których to kontury Los solennie wyłaniał spod mgły znaczeń. Odpowiedź idzie tu przed pytaniem; zawczasu poznaję, co jest mi milsze, bliższe – potem dopiero Los wybiera, co mam z tego utracić.

Piszę o Losie, bo mam najgłębsze poczucie jego nade mną panowania. Ilekroć śmielej snułem myśl o powodzeniu jakiejś sprawy, tyle też razy wpadałem w łapkę na myszy, gdzie kawałek sera tak był wielki, jak wielkie moje nieostrożne imaginacje. Co więc tym razem? Jedno niezmiennie stoi przede mną otworem – katabasis – wieko trumny. Co alternatywą?

Młody Cioran kończy Na szczytach rozpaczy bardzo sugestywnie: „Jedynym, co może zbawić człowieka, jest miłość” – pisze. Ale czy ja jestem jeszcze człowiekiem?

#depresja #feels
  • 2
@psycha: Moje życie w sumie odkąd tylko pamiętam jest takie właśnie liminalne, zawsze przejściowe, nigdy w tę ani we w tę, zupełnie jakby coś nie mogło się ani skończyć, ani zacząć. Natomiast od w zasadzie roku, może półtora czuję mocno, jakbym już na stałe egzystował w takiej szarej strefie, gdzie waham się między byciem i niebyciem. Podobnie jest z ludźmi - zbyt porządny dla osób skrzywionych, zbyt skrzywiony dla porządnych. Chwilowo
@Nawo: > zbyt porządny dla osób skrzywionych, zbyt skrzywiony dla porządnych

Właśnie zawsze to czułem, i to powoduje spore rozdarcie w człowieku. Nie daj się krzywości, nie warto.